The Body Shop Himalayan Charcoal, Purifying Glow Mask Maseczka oczyszczająca

I właśnie dlatego kocham kalendarze adwentowe. W sklepie nigdy bym się tą maseczką nie zainteresowała. Jakoś mnie do siebie nie przekonała. Ale mając okazję ją wypróbować, nie mogę wyjść z zachwytu! Toż to rewelacyjny produkt! Na początku mocno chłodzi. Zdecydowanie czuć tu eukaliptus. I ten efekt zimna trwa, aż maseczka nie zaschnie na buzi. Z wyglądu szału nie robi, ale to jaka cera jest po jej użyciu, rekompensuje wszystko. Po niczym nigdy nie miałam tak gładkiej, jedwabistej twarzy. Wow! Cery tłuste nie zastanawiajcie się ani chwili, tylko kupujcie ten kosmetyk! Ta maseczka bardzo dogłębnie oczyszcza. Nie podrażnia. Mi 15ml starczyło na jakieś 1,5 miesiąca używania, bo tego produktu nie trzeba dużo nakładać. Na pewno ją kupię ponownie! To najlepiej oczyszczająca maska jaką miałam w życiu. Zapach no taki błotny, ale dość przyjemny.

Maseczka jest w dwóch pojemnościach, dla niezdecydowanych to świetne rozwiązanie! Dodatkowo można ją często dorwać w zagranicznym tkmaxx za połowę ceny. Dla mnie to idealna okazja ponieważ regularna cena trochę mnie przytłacza. Ja zdaję sobie sprawę, że używanie maseczek nie jest niezbędną czynnością w pielęgnacji cery, ale jakie to jest przyjemne! Kupowanie maseczek opartych na glince, wydaje się już totalną stratą pieniędzy - składniki można kupić osobno, samemu je rozrobić. ALE recenzowana maseczka, jak żadna inna nie dała mi takiego efektu oczyszczenia porów. APLIKACJA: Nic trudnego, ma świetną konsystencję, nie zsuwa się z twarzy, nie zastyga od razu, można ją dowolnie porcjować. Podczas aplikacji, wysunęły mi się drobne drobinki, wyglądające jak papier, początkowo zaniepokoiłam się, czy może jest ona przeterminowana lub są to elementy pleśni (?), na szczęście to były tylko kawałki węgla. Niedługo po aplikacji pojawił się efekt chłodzący, nie jakiś silny ale na pewno przyjemny podczas ciepłych dni. Zapach także wyróżniał się na tle innych glinkowych maseczek, przyjemny, świeży, jak drogie "ocean" perfumy. Co do wydajności - no nie jest ona powalająca w moim przypadku, mniejsze opakowania starczyło mi na dwie aplikacje. DZIAŁANIE: Jak już wspomniałam, mamy odczynienia z efektem chłodzącym dzięki mentolowi w składzie. Dodatkowo ilość olejków jest imponująca, te przeciwtrądzikowe świetnie współgrają z funkcją oczyszczającą. Nie rozumiem istnienia alkoholu denat w składzie, to jedyny ich jaki mi dał skład. Zmywanie jej - o dziwo- nie było tak nieprzyjemne jak sobie to wyobrażałam. Drobinki w maseczce jak dla mnie były zbyt agresywne, dlatego bardzo uważnie postarałam się zmyć maseczkę minimalizując tarcie cery. Efekt WOW pojawił się po przyjrzeniu się w lustrze, faktycznie oczyściła! Moje pory zostały oczyszczone a czarne "kropki" z nosa ... zniknęły! Nie był to efekt długotrwały, utrzymał się kilka dni jednak żadna inna maseczka nie dała mi takiego efektu oczyszczenia jak powyższa. Pomimo oczyszczającej funkcji maseczki, nie czułam potrzeby nakładania następnej -nawilżającej. Zero ściągnięcia skóry. Cera nabrała sprężystości, stała się elastyczna i miękka w dotyku.

Maseczki dostępne są w dwóch pojemnościach= miniatury i klasycznej, Piękny szklany słoik zawiera cudownie pachnącą ,maź, którą nakładamy, siedzimy, pijemy kawę , a ona działa. Zmywamy i mamy efekt wow! Cera gładka, miła, zmatowiona i i wyrównana, zapach i skład piękny. wydajność na tygodnie, Bezpieczna nawet dla wrażliwców. Masa zastyga i trzeba wodą zmyć, Maskę zużywa się do końca

Ta maseczka jest b. mocna - przy cerze tłustej polecam 2 razy w tygodniu max. Moja cera: Łojotokowe zapalenie skóry w strefie 'T'. Suche policzki z naczynkami. Wrażliwa, alergiczna. Wiek - 33 lat, pierwsze zmarszczki mimiczne (czoło, okolice oczu). Duża tendencja do zapychania porów. Moja cera lubi kwasy, codzienne złuszczanie. Bywa wrażliwa, delikatna, alergiczna. Maseczka ta ma błotnistą wręcz konsystencję. Jest jak takie błocko do twarzy. Ma mocno mentolowy zapach i silne działanie chłodzące. Jednak mimo to, działa fenomenalnie. Ma dodatek glinki co zastyga na skórze. Bardzo solidnie oczyszcza pory skóry. Są po niej zdecydowanie czystsze. Skóra jest też miękka i bardzo przyjemna w dotyku. Nie wymaga peelingu przed zastosowaniem jej, bo świetnie też złuszcza martwy naskórek. Nie podrażnia moich wrażliwych policzków. Jednak jest mocna, przez dodatek mentolu i działanie oczyszczające, więc nie polecam jej częściej niż 1 - 2 razy w tygodniu. Mimo swojej ceny jest bardzo fajnym kosmetykiem.

Jeden z moich ulubionych produktów firmy the Body Shop. Mamy tu do czynienia z bardzo silnie działającą maseczką oczyszczającą, którą pozostawia się na skórze przez 5-10 minut a następnie zmywa ciepłą wodą. Maska zasycha stopniowo na skórze dając uczucie ściągnięcia i schłodzenia. Po jej zmyciu skóra jest widocznie oczyszczona i odświeżona. Lubię również jej świeży i delikatny zapach. Muszę jeszcze raz podkreślić, żeby osoby z cerą wrażliwą wypróbowały produkt na małej przestrzeni. The Body Shop dysponuje próbkami tego produktu i mniejszymi pojemnościami, więc to nie powinno być problemem. Polecam ten produkt!

Maseczkę The Body Shop kupiłam kilka miesięcy temu.Szukałam dobrze oczyszczającej maski do mojej skóry mieszanej.Jest naprawdę bardzo mocna , na pewno nie dla wrażliwej skóry.Maseczka nałożona na skórę dosłownie zastyga w kamień ,ma mocno ziołowy zapach.Ciężko się ją zmywa ,ale wybaczam jej to w zamian za działanie.Skóra jest bardzo mocno oczyszczona , aż lekko zaczerwieniona ale szybko to mija.Skóra jest rozświetlona , zauważyłam też lekkie napięcie skóry, ale nie jest ściągnięta po zastosowaniu.Będę do niej wracać.

Dla mnie to podstawa mojej pielęgnacji. Fakt, jest silna w działaniu - na początku pojawia się lekkie szczypanie, ale moja skóra przyzwyczaiła się i ten efekt był tylko przy pierwszej aplikacji. Używam, gdy czuję, że moja cera jest już bardzo zmęczona, zanieczyszczona i maska ma zdecydowanie działanie złuszczające i oczyszczające - tak, że czuje się efekt od razu - cera bardziej promienna, przyjemna w dotyku. Plus za szklane opakowanie i naturalny skład.

Maska w opakowaniu ma intensywny zapach mentolowo-ziołowy, zawiera w sobie dużą ilość drobinek suszonych liści herbaty i ma konsystencję raczej gęstą, taką w kierunku pasty, na skórze rozprowadza się średnio dobrze, bo te drobinki liści rolują się pod palcami. Wykonują one peeling podczas zmywania maski. Maska po nałożeniu daje uczucie chłodu, orzeźwiający, trochę ziołowy zapach a po chwili jeszcze uczucie ściągnięcia. Ten chłód odczuwałam tak mocno, że aż szczypał a oczy mi łzawiły (może to też przez zawartość mentolu). W związku z tym nigdy nie trzymałam tej maski dłużej niż 5min bo nie mogłam znieść tego dziwnego uczucia. Ogólnie użyłam tej maski 3 razy w odstępach około miesiąca i oddałam ją siostrze, miałam co do maski mieszane uczucia. Przy pierwszym użyciu, kiedy mocno ściągnęła mi skórę, postanowiłam że używając jej kolejny raz będę zwilżać twarz hydrolatem, żeby nie dopuścić do mocnego wyschnięcia. Tak też zrobiłam. Wrażenie szczypiącego chłodu pozostało. Po użyciu trzeci raz, kiedy to nieprzyjemne wrażenie ponownie zagościło, zrezygnowałam z dalszego jej używania (mimo że efekty dawała rewelacyjne, ale o tym za chwilę). Maska zmywa się ciężko, trzeba się namachać żeby dobrze ją zmyć przy włosach i w zakamarkach przy nosie i brudzi wszystko dookoła, ale takie też mam doświadczenia z innymi produktami z węglem. Co do efektów- są piorunujące. Pory są zwężone, skóra jest taka zdrowo matowa, gładziutka i miękka, czuć że jest dokładnie oczyszczona. Wydaje się trochę wysuszona, ale można szybko to zniwelować tonikiem i kremem. Pozostaje na skórze delikatny nienachalny zapach maski. Gdyby nie to jakie daje uczucie nałożona na twarz, byłaby moim hitem. Cena jest z kosmosu niestety. Po 3-krotnym użyciu maski zużycie było dość widoczne, nie jest zbytnio wydajna, a nie nakładałam wcale jakiejś grubej warstwy. Opakowanie- porządny słoiczek z grubego szkła.

Fantastyczna maseczka, moje koło ratunkowe na gorsze dni. Nic tak nie oczyszcza, nie matuje i nie detoksykuje cery jak glinka, a jeżeli dodatkowo wzbogacimy ją innymi składnikami antyseptycznymi, takimi jak olejek z drzewa herbacianego czy węgiel drzewny, to już w ogóle sztos! Maska dogłębnie oczyszcza i zwęża pory, "wyciąga" z cery to, co ją zapycha, matuje, a ponieważ zawiera w sobie naturalne drobiny złuszczające, również rewelacyjnie wygładza. Dla spotęgowania efektu wygładzenia warto w trakcie zmywania maski wykonać krótki masaż. Maska ma zielonkawo-brunatny kolor, dość szybko zasycha i mocno ściąga cerę. Ponieważ zawiera w sobie mentol oraz inne olejki eteryczne, mocno chłodzi (również po zmyciu maski) i pachnie miętą, co potęguje wrażenie dogłębnego oczyszczenia, odświeża i relaksuje. Całość mieści się w szklanym, dość ciężkim słoiczku, z którego łatwo i wygodnie zaaplikować produkt. W mojej ocenie słoik to znacznie wygodniejsze rozwiązanie dla glinki niż zatykająca się tuba, tym bardziej, że mamy tu również dość duże cząstki roślinne. I właśnie te spore fragmenty zatopione w masce są zarówno jej zaletą (peeling), jak i wadą. Maska strasznie brudzi i ciężko ją zmyć, zwłaszcza przy linii włosów. Wybaczam, ponieważ moja mieszana, skłonna do zapychani cera po prostu ją kocha ;-)

Zacznę od mojego pierwszego spotkania z tą maseczką. Dostałam próbkę od koleżanki i jej użyłam wieczorem w moim rytuale spa. Po zmyciu nie mogłam wyjść z szoku gdzie zniknęły moje pory! Od tamtej pory kupuje ją regularnie. Bardzo lubię jej zapach, kojarzy mi się właśnie z takim oczyszczeniem ;) ja mam dość odporną twarz, ale jeśli ktoś jest bardzo wrażliwy to muszę uprzedzić, ze maska dość mocno chłodzi (niektórym może się wydawać nawet, ze szczypie?). Oczywiście należy unikać okolic oczu :) maska jak to maska z glinką dość szybko wysycha (w zależności tez od warstwy) dlatego ja jak widzę ze zaczyna wysychać psikam ją wodą termalną. Maseczka nie jest gładkiej konsystencji, ma w sobie takie jakby kawałeczki, dzięki czemu można przy zmywaniu zrobić sobie peeling. Moja twarz bardzo lubi tą maskę, ratuje mnie ona gdy mam wysyp na twarzy, pieknie łagodzi wszelkie zmiany i oczyszcza pory. Po użyciu twarz jest gladziutka, ja zawsze dobrze ją nawilzam po tej masce. Polecam!!

Ta maska to dla mnie rewelacja- skóra jest po niej napięta, sprężysta, gładka, a wągry wyraźnie mniej widoczne. Daje delikatne uczucie szczypania i ściągnięcia na skórze. Posiada dość spore drobinki, ale moim zdaniem to na plus, ponieważ przy zmywaniu mamy dodatkowo peeling.

Himalayan charcoal to najlepsza maska ever. Doczyszcza rewelacyjnie, widzę efekty od razu, skóra po użyciu jest rozświetlona, gładka. Maska jest mega wydajna. Jest to aż 75ml więc mi wystarcza na około 8msc (2x w tygodniu) czasami nakładam na całą twarz, a gdy nie ma takiej potrzeby to na strefe T i niedoskonałości. Uważam, że nie ma lepszej w tej kategorii.

Maseczkę wyciągnęłam z kalendarza adwentowego TBS i jestem bardzo zadowolona, bo nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z maseczkami tej firmy. Ogólnie rzecz biorąc jest to dobry produkt, ale według mnie można znaleźć równie dobre, a tańsze kosmetyki o podobnym działaniu. -ładny zapach -przyjemna w aplikacji konsystencja -ładnie oczyszcza skórę twarzy -minimalizuje widoczność porów -nie podrażnia -nie przesusza -wydajna

Bardzo przyjemna maseczka, oczyszcza ,odświeża i wygładza skórę, do tego pięknie pachnie. Posiada również drobinki peelingujące co przy zmywaniu jeszcze bardziej oczyszczamy skórę. Po jej użyciu mam wrażenie zimnej/chłodnej skóry:D kupiłam sobie mniejszą wersję 15ml, która starczyła mi na 3 aplikacje. Już wiem, że na pewno wrócę do niej i kupię tą większą wersje. Kupiłam na jakiejś promocji no ale cena nie jest niska.

Purifying Glow Mask otrzymujemy w przepięknym kartoniku w który kryje szklany słoiczek o pojemności 75ml. Pod zakrętką mamy pokrmweczkę, która chroni, maskę by się nie przemieszczała. Sama maska jest wegańska i od chwili otwarcia mamy 12 miesięcy na jej używanie. Konsystencja maski jest dość lekka i łatwo ją rozprowadzić na buzi pomimo drobinek znajdujących się w niej, czuć jak wnika w skórę. Nie powoduje uczucia ściągnięcia, nieprzyjemnego napięcia skóry. Łagodzi wszelki podrażnienia. W pozytywny sposób działa na zmiany skórne. Tak jak zapewnia producent świetnie oczyszcza. Skóra jest zmatowiona, maska tonizuje i niebywale wygładza skórę. Po jej użyciu skóra twarzy staje odpowiednio oczyszczona i niezwykle miła w dotyku. Co ważne nie zawierają parabenów, parafiny, silikonu oraz olei mineralnych – w jej składzie znajdziemy wyłącznie czyste ekstrakty roślinne oraz składniki odżywcze. Maska zawiera silnie składniki aktywne: węgiel bambusowy z Himalajów, który usuwa zanieczyszczenia i nadmiar sebum ze skóry. Ponadto w składzie znajdziemy japońską zieloną herbatę bogatą w antyoksydanty i kateinę, która skutecznie złuszcza naskórek. Zapach ma ziołowy, intensywny, lekko perfumowany , który towarzyszy nawet po zmyciu maski.

Maseczka ma bardzo fajny skład, na plus są również drobinki peelingujące, świetne opakowanie i zapach. Aczkolwiek ja używam jej tylko w sytuacji gdy pojawiają mi się na twarzy jacyś nieproszeni goście, ponieważ po użyciu czuć, że ta skóra jest dobrze oczyszczona, ale także lekko ściągnietą/wysuszona. Maskę zostawiamy na jakieś 10 min. i jest ona dość mocno ściągająca/zastygająca,, co akurat ja lubię. Kupiłam ją po świetach w promocyjnej cenie w zestawie wraz z maseczką z róży, obie kosztowały (£20) ale chyba nie kupiabym jej po normalnej cenie.

Maska o rześkim mentolowym zapachu bardzo intensywnym. Oczyszcza bardzo mocno, czasami aż szczypie. Masakrycznie brudzi umywalkę przy zmywaniu że względu na duże drobinki.

Jako osoba zmagająca się z cerą mieszaną i skłonną do niedoskonałości, testowałam już różne maseczki oczyszczające, detoksykujące lub tonujące trądzik i ta jest jedną z naprawdę niewielu, które przyniosły natychmiastowy efekt. Naturalny skład, przyjemny zapach, naprawdę widoczne efekty i szklane opakowanie gwarantujące wyższą jakość składników i brak kontaktu z plastikiem- maseczka idealna. Może poza jedynym, dość dużym minusem, czyli ceną- jednak 100 zł za 75 ml maseczki to nie mało i nie jest to produkt, na który można sobie regularnie pozwolić bez obawy o stan portfela.