Biała Perła Biel i Ochrona, Pasta wybielająca zęby 

Walczę od kilku miesięcy z przebarwieniami, które sprawiają, że moje zęby mają żółtawy odcień. Marzę o bielszy uśmiechu. Niestety mam nadwrażliwe dziąsła i często pasta wybielającą wzmaga krwawienie. Tak jest w przypadku Białej perły. Dlatego używam jej tylko kilka razy w tygodniu. Posiada zaawansowaną technologię ze starannie dobranymi składnikami. Wybielająca i wzmacniająca szkliwo pasta kompleksowo dba o moje zęby. Zachęca mnie niebieskawa formuła, która bazuje na mocy rozjaśniających składników, które jednocześnie wspierają odbudowę szkliwa i wzmacniają zęby. Pasta posiada półprzeźroczystą formułę. Dobrze się pieni. Posiada świeży zapach.

Jestem osobą, która pije jedną kawę dziennie, unika herbaty i nie pali papierosów. Po pastę Biała Perła „biel i ochrona” po raz pierwszy sięgnęłam ok. 10 lat temu, po zdjęciu aparatu ortodontycznego i wybieleniu moich nieapetycznych, bardzo żółtych zębów paskami Blend-a-Med. Od tamtej pory właśnie ta pasta jest nieodłączną częścią mojej porannej, a czasami i wieczornej toalety i we współpracy ze szczoteczką elektryczną skutecznie pomaga utrzymać osiągnięty dzięki paskom efekt naturalnej bieli (nie lśniącej hollywoodzkiej). W moim przypadku, żadna inna pasta nie zdała egzaminu na tak wysokim poziomie. Produkt nie oddziałuje negatywnie na szkliwo (żaden z dentystów nie zwrócił mi uwagi na pogorszenie stanu szkliwa), nie podrażnia mi dziąseł, nie zwiększa wrażliwości zębów na ciepło/zimno. Pasta ma delikatny miętowy smak, nie jest ostra dla języka, ładnie się pieni. W zeszłym roku, korzystając z oferty groupon.pl, wykupiłam usługę wybielania (nie był to gabinet stomatologiczny). Przed przystąpieniem do zabiegu wskaźnik koloru pokazał, że biel moich zębów mieści się w górnej granicy skali (bardzo białe), co dodatkowo utwierdziło mnie w przekonaniu, że stosowanie tej pasty jest strzałem w dziesiątkę ;)

W zasadzie pasta wybielająca, która nie wybiela zębów. Miałam wrażenie, że gdy wróciłam do zwykłej pasty to efekt był lepszy. Szkoda, bo naprawdę spodziewałam się jakiegokolwiek efektu.

Choć nie spełnia zadania (delikatne wybielanie enzymatyczne), bardzo ją lubię jako po prostu pastę do zębów. W tym zakresie oceniam ją pozytywnie. Jest miła w smaku, ma półprzezroczystą, niebieskawą konsystencję, dobrze się pieni, pozostawia świeżość w ustach. Natomiast nie wybiela. I jeśli ktoś ją kupuje w takim celu, to się zawiedzie.

Pasta ma gęstość typowej pasty. Jej kolor jest błękitny (i tutaj jest ogromny plus, bo zdecydowanie wolę niebieskie pasty od tych białych). Smak ma trochę inny niż normalna pasta do zębów. Jest on o wiele mniej miętowy, choć czuć tą świeżość. Bardziej opisałabym go jako chemiczną mięte, ale nie jest on jakiś dziwny, w ogóle nie przeszkadza, ale różni się od standardowych past. U mnie większość past wywołuje pieczenie na języku. Jest to bardzo nieprzyjemne uczucie, ale przy tej paście nie mam tego problemu. Jest delikatna dla języka i dla mnie to kolejny plus. Stosowałam pastę prawie miesiąc i szczerze powiem, że efekt nie jest jakiś zachwycający. Nie jestem jakąś zwolenniczką kaw, albo papierosów. Kawę pije sporadycznie, a papierosy palę gdy na imprezie rozładuje mi się elektryk, ale mimo tego i tak nie mam zbyt białych zębów, więc przy pastach wybielających jednak zazwyczaj widzę jakiś efekt. Tutaj wybielenie jest jednak minimalne, więc po prostu działanie jest słabe, a producent próbuje wcisnąć, że jest wybielająca.