Biała Perła Whitening, Pasta do zębów dla palaczy 

Pastę kupiłam w kwietniu podczas Rossmanowych wyprzedaży i zapłaciłam za nią jakieś 5 złotych. Świetna cena, więc postanowiłam wypróbować, pomimo tego, iz nie jestem nałogowym palaczem. I działa naprawdę rewelacyjnie. Wybieliła mi zęby dosyć mocno, a przy tym daje uczucie przyjemnego odświeżenia i nie jest mocna w smaku. Już kupiłam kolejną pastę tej marki, tym razem klasyczną Białą Perłę i na razie pozostanę przy tej firmie, bo widzę duże efekty ich produktów.

Zaczęłam stosować tę pastę po rzuceniu palenia, aby pozbyć się tego co pozostało mi na zębach po tym okropnym nałogu. Moje zęby nie były bardzo szare mimo wielu przepalonych lat. Pasta trochę pomogła, widoczna jest minimalna różnica w kolorze, cudów nie zrobiła, ale jest jak najbardziej ok. Nie lubię jej smaku, przypomina mi klasyczny Listerine, ale to już takie czepianie się.

Na początku miałam w zamiarze kupić żel wybielajacy Biała Perła, ale narazie chce zacząć kurację od pasty. Zakupiłam ją, ponieważ chcę rozjaśnić uśmiech i pozbyć się nalotu, które spowodowały moje grzeszki. Pasta znajduje się w białej tubce o pojemności 75 ml. Na wylocie tubki ma ochronne sreberko. Jej wskaźnik ścieralności to RDA 139,a poziom zawartości fluoru wynosi 1300 ppmF. Pasta ma błękitny kolor i jest bardzo gęsta i zbita oraz posiada eukaliptusowy zapach. Produkt nie pieni się mocno, ale ma przyjemny, odświeżający smak i nie szczypie podczas mycia. Biała Perła Whitening doskonale usuwa wszelkie osady i sprawia, że zęby są doczyszczone oraz stają się coraz jaśniejsze. Pasta odświeża oddech na długi czas. Nie podrażnia dziąseł, ani nie spowodowała u mnie nadwrażliwości. Zapłaciłam za nią 25 zł w aptece i uważam, że to trafiony zakup.

Palaczem nie jestem i nigdy nie byłam, więc nie wiem jak pasta poradzi sobie z nalotem papierosowym. Kupiłam ją ze względu na to, że pasty dla palaczy są zazwyczaj dużo mocniejsze, a ja bardzo dbam o biel moich zębów. Pasta ma konsystencję gęstego, zbitego żelu, nie pieni się tak mocno, jak chcociażby pasty Colgate. Smak ma niestety bardzo specyficzny, eukaliptusowy. Kto lubi eukaliptusa będzie zadowolony, ja zdecydowanie wolę klasyczną miętę, więc smak jak dla mnie na minus. Pasta dość dobrze oczyszcza i nabłyszcza zęby. Ładnie utrzymuje ich biel. Nie ma mowy o ekstremalnym wybieleniu, ale są delikatnie jaśniejsze i pomimo tego, iż piję sporo kawy i herbaty, nie mam problemu z osadem. Nie jest to pasta, której można używać przez dłuższy czas, co z resztą producent zaznacza na opakowaniu. Po kilku tygodniach zdecydowanie należy zrobić sobie przerwę. U mnie nadwrażliwość pojawiła się po ok. 3 tygodniach codziennego stosowania, 2 razy dziennie. W tym czasie miałam też zęby czyszczone dentystycznie, więc to pewnie dodatkowo przyczyniło się do ich uwrażliwienia. Musiałam dokupić sobie łagodniejszą pastę, bo ból był nieznośny. Cena niestety wysoka, ponad 20 zł za 75 ml. Kupiłam w Rossmannie.

Zdecydowałam się na zakup, bo zaciekawił mnie największy spośród past BP stopień ścieralności. Nie wiem czy to dużo, czy mało w porównaniu do innych firm. Pasta jest droga, kosztuje ponad 20zł. Zupełnie mi nie podeszła. Ma żelową, mocno zbitą, wręcz oślizgłą konsystencję, kiepsko się rozprowadza w ustach, słabo pieni. Zapach i smak to nie mięta, a kamfora, wybitnie nieprzyjemny, uczucie "odświeżenia" też nie trwa zbyt długo. Niewygodne opakowanie z odkrecanym korkiem. Trudno mi zmusić się do używania tej pasty ze względu na te wszystkie wady, przeważnie kiedy mam taki zamiar sięgam jednak po inną.

Na opakowaniu jest informacja, że pasty należy używać przez miesiąc, a potem zrobić sobie przerwę, dlatego trochę nie rozumiem czemu na stronie jest to opisane inaczej. Pasty używałam przez kilka miesięcy z przerwami, po około 1,5 do dwóch miesięcy, bo dla dwóch osób jedno opakowanie nie wystarcza na miesiąc i zawsze trzeba było dokupić.