Cafe Mimi, Keratynowa maska do włosów

W końcu skończyłam tą maskę, dlatego chętnie podzielę się swoją opinią. Skusiła mnie swoim składem który zawiera olej amla, co nie często widuję w maskach i odżywkach do włosów. Na dodatek cena była niska a sam kosmetyk ma niezłe opinie.

Maska okazała się dosyć wydajna, oczywiście warto zaznaczyć że nie używałam jej na co dzień. Pilnuję równowagi PEH dlatego używałam jej na zmianę z innymi kosmetykami lub po prostu wtedy, gdy chciałam nakarmić włosy proteinami. Maska ma gęstą, białą konsystencję i jak dla mnie drażniący, nieprzyjemny zapach. Jest specyficzny i nie przypadł mi do gustu. Maska bez problemu się rozprowadza i wczesuje.

Za każdym razem moje włosy po jej użyciu wyglądały gorzej niż przeciętnie. Zazwyczaj nie mam z nimi większych problemów, są to niskopory, jedynie raz na jakiś czas lubią się spuszyć, a maska jeszcze bardziej potęgowała ten efekt. Moje włosy mało co rusza, ciężko jest je przeproteinować i naprawdę lubią większość składników, ale ta maska to jakiś ewenement. Włosy po niej wyglądały źle, wydawały się przeciążone a jednocześnie spuszone, w dotyku nieprzyjemne i sianowate. Miejscami sklejały się w strąki. Próbowałam się do niej przekonać i łączyłam ją z emolientowymi kosmetykami, ale za każdym razem efekt był taki sam - Bad Hair Day. Niezależnie czego bym użyła przed czy po, nigdy nie poczułam się zadowolona gdy załączyłam ten produkt w swoją pielęgnację. Włosy wyglądały na nieco matowe, robił się okropny, nieestetyczny skręt i nabierały mocnej tendencji do brzydkich odgnieceń. Nie zauważyłam żadnego wzmocnienia, odżywienia ani nawilżenia. Dla moich włosów nie zrobiła nic, dlatego nie jestem w stanie ocenić jej pozytywnie. Mimo dobrych ocen ja nie dołączę do grona zadowolonych użytkowniczek. Z każdym użyciem tej maski moje włosy wyglądały niedobrze.

Produkty Cafe Mimi są dostępne w małej Zielarni w moim mieście i bardzo chętnie po nie sięgam ze względu na niskie ceny i szeroki wybór produktów. Zapłaciłam za nią jakieś 6 złotych. Poprzednio miałam fioletową wersję proteinową w takim samym rozmiarze i była dużo gorsza (mimo że dostała 4, chętnie zmieniłabym to teraz na 3 :P)

Maska ma super krótki i czysty skład, na samej górze olej i emolient, zaraz za nim keratyna. Nic zbędnego. Zamknięta jest w plastikowej saszetce o pojemności 100 ml, co według mnie jest dużym plusem - lżej wrzucić ją do bagażu i przewieźć. Poza tym łatwiej wycisnąć ja do ostatniej kropli niż klasyczną tubkę.

Samo działanie maski jest po prostu doskonałe. Było mi jej szkoda na pierwsze O, zawsze lądowała jako drugie. Dzięki temu że zawiera też sporo emolientów meeega dobrze sprawdziła się w tej roli. Włosy po niej stawały się miękkie, gładkie i przyjemne w dotyku. Łatwiej się rozczesywały, skręt był podbity i... po prostu gwarantowała wszystko czego wymagam od odżywki.

Jedynym minusem jest jej słaba dostępność w zwykłych drogeriach w większych miastach. Widuje ją tylko w zielarniach i online, a szkoda bo to produkt do którego naprawdę chętnie wrócę!

Produkty cafe mimi wyróżniały się cenami i stosunkiem jakość do nich. Zamówiłam produkt sądząc, że maon 250ml jak inne odżywki tej marki, jednak okazało się, że za 12 zł otrzymujemy 100ml, czyliw przeliczeniu na standardowej wielkości odżywkę, 24 zł, a to stanowaczo za dużo na ten produkt. Odżywka nie radzi sobie z plączącymi się włosami, nie ułatwia ich rozczesywania, nie odżywia i nie nawilża, a wręcz przeciwnie- włosy wyglądają na gorsze, istnie siano na głowie. Cafe Mimi stało się Cafe MINI.

Maska, pomimo małej objętości (100ml), jest dosyć wydajna. Mieści się w niewielkim, poręcznym opakowaniu.

Ma prosty, naturalny skład. Łatwo ja wydobyć z opakowania. Konsystencja i zapach nie budzą zastrzeżeń.

Mam włosy średnioporowate, od czasu do czasu farbowane chemicznie i/lub hennowane. Przede wszystkim dbam o zapewnienie im nawilżenia i dostarczenie emolientów. Co dwa tygodnie jednak stosuję po myciu, na osączone z wody włosy, maskę Cafe Mimi z hydrolizowaną keratyną. Trzymam ją około 5 minut, spłukuję i nakładam maskę z proteinami roślinnymi (aktualnie YOPE z owsem) lub odżywkę z emolientami.

Włosy mają potem większą objętość, są bardziej sprężyste, wyglądają zdrowiej. Wydają się też być gładsze i bardziej odporne.

Najlepsza proteinowa odżywka/maska, którą miałam okazję testować. Poważnie, bije na głowę dosłownie wszystkie produkty polecane na włosowych grupach. Dodaje objętości, w moim przypadku świetnie podbija skręt, jeszcze nie udało mi się nią przeproteinować włosów.

Produkt ten kupiłam w drogerii Pigment za około 8 złotych.
Pojemność zdawałoby się niewielka, gdyż zaledwie 100ml, ale kosmetyk jest niezwykle wydajny, mnie maska starczyła na jakieś 5 użyć z racji konsystencji, która nie jest ani zbyt gęsta, ani za rzadka i niewielka ilość wystarczy, by pokryć nawet bardzo długie włosy (moje są do pasa). Zazwyczaj używałam maski, trzymając ją pod czepkiem około 20 minut i następnie spłukując wodą. Włosy po użyciu nie były obciążone, wręcz przeciwnie: stały się lekkie, wyraźnie odżywione i błyszczące. Minusem jest zapach produktu, dla mnie niezbyt przyjemny i lekko uciążliwy. Na szczęście nie utrzymuje się na pasmach zbyt długo.

Mam dość problematyczne włosy, bo poniżej ucha są bardzo wysokoporowate, mam całkowicie zniszczone końce, które powoli ścinam i do tego od góry mi rosną gładkie niskopory. Zazwyczaj muszę nakładać sporo produktów na tę porowatą część a i wtedy jest problem z przyklapem przy górze. I zawsze ciężko znaleźć coś co mocno dociąży i jednocześnie doda mięsistości włosom.

Maska ma gęstą konsystencję, trochę jak krem, łatwo się rozprowadza na włosach, nie spływa, czuć produkt na włosach. Pachnie bardzo delikatnie, jakby orientalnie (?). Nie jest zbyt wydajna w porównaniu np do masek fryzjerskich ale i tak dużo mniej jej zużywam niż np Kallosów.

Ostatnio maskę nałożyłam po dwukrotnym umyciu Pantene Aqua Light, na jakieś 20 minut i końcówki domknęłam Kallosem Color na 5 minut. Zazwyczaj robię OOMO albo OMOO, bo inaczej mam siano na głowie. Tutaj nie dość, że włosy były po mocnym myciu, bez pierwszego O, bez uprzedniego olejowania, a efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Włosy były puszyste, jedwabiste, dociążone na końcach i coś co rzadko mi się zdarza - same się układały jak po wymodelowaniu. No ideał po prostu.

Stosowałam też maskę na pierwsze O w OMO, przy myciu łagodnym szamponem, bez domykania emolientem, przy domykaniu silikonową odżywką, po tuningu keratyną itd. Za każdym razem włosy były wspaniałe.

Przyjemna maska o dobrym dzialaniu

Maseczkę keratynową kupiłam w Naturze razem z szamponem z tej samej firmy. O ile szampon nie sprawdził się, to w przypadku maseczki było inaczej. Jestem bardzo zadowolona z tego zakupu. Maseczka ma niewielką pojemności ok. 100ml, znajduje się w zielonej zgrabnej saszetce z wygodnym koreczkiem na klik, co ułatwia dozowanie. Zapach maski trochę taki cytrusowo-agrestowy. Konsystencja lekkiego kremu w kolorze orzechowym. Dobrze rozprowadza się po włosach, nie spływa. Bardzo dobry skład. Mamy tu między innymi; Olejek Amla, ekstrakt z oczaru wirginijskiego, a także keratyne.Włosy po użyciu są błyszczące, i niesamowicie gładkie. Zapach maski jest wyczuwalny na włosach po wyschnięciu. Maseczka pozytywnie mnie zaskoczyła dobrą jakoscią. Szkoda tylko że ma tak małą pojemność, według mnie szybko jej ubywa przez co nie jest wydajna.

Skusiłam się na zakup poprzez niską cenę, oryginalne opakowanie oraz dobre opinie na stronie.
Mam suche, podniszczone od połowy włosy, zmagam się często z puszeniem, więc stwierdziłam że keratynowa maska może być akurat dla mnie.
Z radością zabrałam się do testowania.

Opakowanie wydaje się małe, niewydajne, jednak maseczki jest sporo i nie trzeba jej dużo użyć, aby pokryć dokładnie nawet długie włosy.
Mogę więc przekonać, że produkt jest wystarczająco wydajny.

Średnio zbita konsystencja, maseczka nie spływa z wilgotnych włosów, ładnie się rozprowadza.
Zapach- mi akurat nie przypasował, a nadto jest bardzo intensywny.
Po spłukaniu już czuć bardziej gładsze włosy, mniej się puszą przy naturalnym suszeniu.

Włosy zawsze myję wieczorem i najczęściej kładę się spać w mokrych lub wilgotnych.
Po tej masce rano miałam włosy zdecydowanie wygładzone i mocniej nawilżone.
Nie zależy mi na efekcie prostych włosów, zresztą maska nie jest od prostowania, ale po jej użyciu tak ładnie się układały, że wychodząc z domu nie potrzebowałam używać prostownicy nawet do grzywki.

Nie ma efektu WOW, nie stwierdzam nabłyszczania, ale włosy są miękkie i przyjemne w dotyku.
Co dla mnie ważne- nie potrzebują stylizacji, bo już same w sobie po masce wyglądają ładnie i zdrowo.
Po paru godzinach w rozpuszczonych włosach czułam na nich takie przyjemne dociążenie.
Do codziennego stosowania może być zbyt dużym obciążeniem dla włosów, ale używana raz na jakiś czas w gorszym okresie, jako kuracja- idealny produkt.
Na pewno przy okazji zakupię parę opakowań na zapas. ;)

Poszukiwałam czegoś by w końcu moja pielęgnacja włosów była kompletna. Zważywszy na to że staram się stosować świadomą pielęgnację, chcę utrzymywać równowagę PEH. Emolienty i humektanty znalazłam bez problemu, lecz miałam problem z proteinami. Nie mogłam znaleźć nic dobrego, aż w końcu z ciekawości zaszłam do sklepu z naturalnymi kosmetykami przy mojej pracy. C-U-D-O! Poczynając od zapachu po efekty i skład. Raz w tygpdniu robię solidne oczyszczenie włosów tzw "rypaczem", czyli szamponem z SLS, po tym nakładam ową maskę. Włosy są po takim minimalistycznym zabiegu cudowne. Miękkie, sypkie i obłędnie pachną. Jeśli ktoś jeszcze się dziwi że po dłuższym użyciu nie jest tak fenomenalne, to dlatego że przeproteinowujecie swoje włosy. Trzeba utrzymywać równowagę PEH, by były piękne i zdrowe. Użycie maski raz na 3 mycia będzie w sam raz.

Wpadłam na ta cudowna maskę przez przypadek w drogerii natura.
Po przeczytaniu składu ( który jest rzadko spotykany ze względu na ilość dobroczynnych i naturalnych składników) postanowiłam ją kupić i wypróbować.
Po pierwszym użyciu włosy są sypkie i lśniące . W sam raz dla włosów suchych ,potrzebujących nawilżenia.
Sam produkt jest świetnie zapakowany,coś nowego na naszym Polskim rynku.
Opakowanie idealne na siłownie ,zajmuje bardzo mało miejsca czy na wakacje:)

Skusiłam się na tą maskę ze względu na skład, jest najbardziej naturalny ze wszystkich z tej serii i nie zawiera silikonów. Ogólnie jest bardzo w porządku, ładnie nawilża i dostarcza protein. Jednak za często stosowana może obciążyć.