I Heart Revolution Cotton Candy Chocolate Shadow Palette Paleta 18 cieni do powiek

Za takie paletki właśnie lubię MUR. Za tę cenę nie liczę na to, że będzie dorównywać profesjonalnym pigmentom. Na tych cieniach pracuje się trochę inaczej i np. zmieszanie ich z Duraline skończy się tym, że przeważają szarobure pigmenty, a te bardziej kolorowe są już niewidoczne. Dlatego nie sięgam po tę paletkę, gdy chcę zrobić bardzo skomplikowany makijaż oka, ale na makijaże dzienne, prostsze i szybkie w wykonaniu jest okej. Tylko osoby przyzwyczajone do wysokopółkowych paletek muszą wziąć pod uwagę, że tu pracuje się trochę inaczej np. nakładam więcej cieni, bo kolory są mało intensywne przy nakładaniu minimalnej ilości. I należy nakładać do 4-5 cieni, bo przy większej ilości może się wytracić pigmentacja. Podoba mi się kolorystyka. Trochę kojarzy mi się zobrazkami z pin-up girls w wersji pastelowej. Paleta ma kilka matowych beży, których używam gdy "muszę", bo coś bardziej kolorowego nie uchodzi na daną okazję. Ale wiedziałam, że tam są i mimo, że nie jestem fanką no make-up make-up to zawsze się przydadzą. A Enjoy jest całkiem uroczym odcieniem, bo to taki zielonkawy-oliwkowy beż. Ale najbardziej urokliwe są połyski. Jak już powiedziałam specjalnie nie przepadam za beżem i dziw, że wychwalam odcień w tym kolorze, ale uwielbiam jeden beżowy połysk w tej palecie - Confection. Połysk nawet lekko przypominający mokre oko, niesamowicie seksowny. w ogóle nie tylko ten połysk jest przepiękny. Topped to mój ulubiony kremowo-złoty połysk w jakiejkolwiek palecie, wygląda bardzo szlachetnie. Połyski są może troszkę "płaskie" i gdy nałożymy ich za dużo mogą wyglądać ciężko, ale odpowiednio użyte potrafią wyglądać nieziemsko. Wszystkie połyski lekko są pastelowe, niektóre bardziej metaliczne, inne z drobinkami. Fajny lekki akcent na oko na co dzień. Za tę cenę jest super i nie mogę więcej wymagać.

Jedne kolory lepsze, inne gorsze, jak to bywa w tej SERII. Generalnie paletka godna polecenia. Cienie nie traca pigmentacji podczas blendowania. Sam produkt polecam.

Jedna z pierwszych czekoladek jakie kupiłam, kolory niby ładne, niby zróżnicowane, większość cieni o wykończeniu perłowym, metalicznym, mało matów, wobec czego ciężko stworzyć makijaż dzienny. Jakoś nie polubiłam się z kolorystyką i formułą tej paletki.

✅paleta zawiera 18 cieni ✅15 cieni błyszczących ✅3 cienie matowe ✅zdecydowanie dla fanek połysku ✅świetny pigment, nie potrzebujemy żadnej bazy ✅cienie się nie osypują ✅dobrze się blendują ✅paleta posiada duże lusterko w środku co jest dla mnie dużym plusem ✅jedyny minus to że zawiera w sobie mało matów a dużo błysku i nie ma cienia beżowego(bazowego) i czarnego żeby przyciemnic zewnętrzny kącik

Niestety ale jest to Najsłabsza paleta Makeup Revolution jaką mam u siebie. Kolory bardzo szybko się wytrącają, zalewają się w jedno. Tworzą się plamy a pigment jest bardzo słaby. Na pewno jedynym plusem jest opakowanie które jest urzekające.

Na ten moment to zdecydowanie moja ulubiona paleta. Wygrywa z inną czekoladową paletą od Makeup Revolution - Chocolate Elixir - i kilkoma innymi w mojej kolekcji, ale, powiedzmy sobie szczerze, na pewno nie dzięki jakości poszczególnych cieni, a jedynie dzięki kolorystyce. Jakość pozostawia bardzo dużo do życzenia (choć na pewno nie nazwałabym ją paletą znacznie gorszą od Chocolate Elixir; są do siebie pod względem jakości nawet podobne) i to jest w stanie dostrzec nawet laik. Cienie się generalnie dają ładnie blendować, ale jednocześnie bardzo tracą na intensywności, znikają na powiece. Cienie, które w palecie wydają się od siebie różne, na oku potrafią wyglądać tak samo. Błyszczących w większości nie da się nabierać pędzlem - pozwalają się nakładać jedynie palcami. Kilka innych (również błyszczących) jakoś nie lubi ze sobą współpracować, w połączeniu nie wyglądają estetycznie. Ale dla mnie nie są to aż tak duże wady - choć rozumiem, że dla kogoś mogą. Jak się już przez nie przejdzie, cienie trzymają się na powiece cały dzień (w tym czasie jedynie nieznacznie blakną), nawet na bazie składającej się z samego korektora. Kolory są uniwersalne, można je niemal dobierać na chybił trafił; ale tutaj trzeba lubić przewagę jasnych, błyszczących cieni, bo te przeważają w tej palecie. Na żywo każdy wygląda jeszcze ładniej. Sama paleta jest wykonana z dość porządnego plastiku, ma dobrej jakości, spore lustro, w którym można wykonać cały makijaż - w sam raz w podróż. Szczerze polecam, ale raczej osobom, które tak jak ja zakochały się w jej kolorystyce. W innym przypadku może kogoś nieco zawieść, szczególnie jeżeli kupi ją w regularnej cenie.

Opakowanie: Czekoladka wygląda po prostu ślicznie, bardzo mi się podoba w niej połączenie delikatnego lilaróżu z kremowym żółtym. Jest to dobrej jakości, porządna plastikowa kasetka z dużym lusterkiem. W tej wersji czekoladki wszystkie cienie są takiej samej wielkości i są podpisane, co szczególnie trafia do mojego serduszka (brakowało mi tego w poprzednich czekoladkach). Cienie: Cienie mają dobrą pigmentację, metaliczne/foliowe cienie zachowują się jak masełko (ten piękny fiolet <3). Kolorystycznie jest tutaj bardzo delikatnie, właśnie cukierkowo: róże, fiolety, delikatne brązy. Przeważają cienie z połyskiem, ale jest kilka matowych brązów, którymi możemy zrobić zarys makijażu oka. Brakuje mi tutaj zdecydowanie matowego jasnego beżu i jakiegoś ciemniejszego cienia do dopełnienia. Świetna do takiego dziennego, wiosennego i rozświetlonego makijażu. Generalnie paletka jest cudowna, taka delikatna jak wata cukrowa, ale szkoda, że ma tak mało matów.

Jest to moja kolejna paletka tej firmy i jak zwykle nie zawiodłam się na marce. Paleta dla początkujących i wprawionych w makijażu. Nie pozostawia smug, łatwo się z nią pracuje, a kolory bardzo eleganckie. Polecałabym ją raczej do makijażu dziennego. Warto kupić.