W zasadzie mogłabym się podpisać pod słowami peszy, Wizażanki, która zrecenzowała ten kosmetyk poniżej. Rozczarowałam się, szczególnie, że kupując ten sztyft nastawiłam się pozytywnie, może to mnie zgubiło. Od lat walczę o ty, by przynieść moim ustom ulgę i co chwilę testuję jakieś nowości. Kosmetyk, który rewelacyjnie na nie działał nie jest już produkowany. Ratuję się maściami z apteki, ale są one czasem nieporęczne i fajnie by było, gdybym znalazła w końcu taki typowy sztyft do ust, którego mogłabym używać wszędzie, dyskretnie, a który by jednocześnie po prostu działał.
Tutaj wizja koreańsko - francuskiego połączenia wydawała się dość obiecująca, ale fanfarów nie było i nie będzie.
Owszem, opakowanie jest typowe dla sztyftów, jednocześnie solidne, wytrzymałe, zatyczka nie spada. Sam kosmetyk jest nieco węższy od standardowych pomadek. Ja również aplikując produkty pielęgnacyjne na usta wyjeżdżam poza wargi i często te bardziej mokre czy tłuste kosmetyki tworzą nieestetyczne poświaty na skórze, gorzej jest z tymi barwiącymi - omijam szerokim łukiem. Balsam Jowae taki nie jest. To dość twardy typ, który pozostawia jedynie cieniutką warstwę na ustach, która nie błyszczy, nie jest tłusta czy lepka. Mam po prostu efekt nagiej skóry z niewidocznym subtelnym filmem.
Jednak przede wszystkim balsam nie działa w żaden sposób - nie nawilża, nie odżywia, nie posiada jakiś właściwości ochronnych. Wspomniana warstwa kosmetyku na ustach nie wnika nawet w głąb naskórka. Po prostu, po chwili znika i czym prędzej wymagana jest aplikacja kolejnej warstwy. To pewnie przez to, że przy tym balsamie mam potrzebę ciągłego pocierania warg o siebie, jakbym chciała rozsmarować produkt i robię to co chwilę. Czuję taki dyskomfort na ustach.
Na szczęście produkt nie wędruje do ust, nie jest wyczuwalny na języku czy zębach - no cóż, szukam jakiś plusów
Z pewnością jest to produkt wydajny, ale nie ocenię jego zużycia ponieważ sięgam po niego coraz rzadziej. Po wielu tygodniach (mam go już chyba z trzy miesiące w sumie) używania zamiennie z innymi produktami, a w zasadzie z kosmetykami, które ratowały mi usta po tym balsamie, widzę niewielkie zużycie sztyftu. (chociaż, gdybym musiała używać tylko jego, zniknął by szybko, bo musiałabym smarować się co pięć sekund). To dzięki jego konsystencji. A gwarantuje ona również jego trwałość. Sztyft się nie łamie, nie roztapia, w ogóle nie zmienia stanu skupienia. Jeśli komuś podpasuje, będzie zadowolony z wydajności.
Zapach kosmetyku jest trochę ziołowy, trochę taki apteczny, ale nie czuć go, gdy jest na ustach. Produkt pachnie jedynie w opakowaniu.
Trudno się mówi i idzie się dalej. Szkoda tylko, że trochę drogie to rozczarowanie.
Zalety:
- solidne opakowanie
- sztyft nie łamie się i nie roztapia
- balsam nie wędruje do ust
Wady:
- drogi, jak na wątłe działanie
- nie nawilża
- nie odżywia
- szybko znika ze skóry
- wymaga ciągłym aplikacji
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie