Bielenda Botanic Spa Rituals, Olejek przeciw zmarszczkom 'Opuncja figowa + aloes` 

Mam skórę skłonną do przesuszania, a w okresie zimowym muszę szczególną uwagę zwracać na odpowiedni poziom nawilżenia. Mam kilka takich newralgicznych miejsc na mojej buzi, gdzie do wysuszenia dochodzi w bardzo szybkim tempie i zwykle zajmuje mi to bardzo dużo czasu aby doprowadzić skórę do normalnego stanu. Olejek czuć pod palcami, że jest dość treściwy aczkolwiek bez obaw wchłania się dość szybko i nie pozostawia tłustej warstwy na skórze, co mi się podoba bo dzięki temu mogę nałożyć jeszcze na twarz dodatkową warstwę kremu. Zauważyłam, że przy regularnym stosowaniu na noc, rzeczywiście wykazuje działanie przeciwzmarszczkowe, moja lwia zmarszczka na czole zaczęła być mniej widoczna, a linie uśmiechu mniej wyraźne - bardzo mi się ten efekt podoba. Jednak największą zaletą tego olejku jest nawilżenie jakie daje skórze - podejrzewam, że jest to zasługa aloesu w składzie, który przez długi czas utrzymuje wilgoć naskórka. Moja zwykle przesuszona zimą cera była zachwycona, wreszcie coś co pomogło mi uporać się z suchą okolicą we brwiach oraz w okolicach oczu - tutaj nawet zdarzało mi się, że moja skóra pękała, a tymczasem po codziennym stosowaniu tego olejku na noc moja skóra była bardzo gładka a suchych skórek nie miałam praktycznie wcale. Jeśli chodzi o skład to również tutaj nie ma się kompletnie do czego przyczepić. W składzie znajdziemy olej z opuncji figowej, kwasy omega 6 i omega 9, witaminę A i E oraz bazę aloesową. Ponieważ mam cerę z lekką skłonnością do podrażnień, przez dłuższy czas obserwowałam, czy olejek nie spowoduje u mnie wysypu niechcianych gości, jednak tak się nie stało, nie uczulił mnie ani nie podrażnił za co ogromny plus. Podoba mi się również, że pomimo oleistej konsystencji nie jest to produkt zapychający pory, a to często się zdarza nawet przy wiele droższych olejkach. Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z działania, jeśli tak jak ja macie skórę skłonną do przesuszania, to naprawdę warto spróbować!

Jako posiadaczka skóry suchej i skłonnej do podrażnień zaprzyjaźniłam się z olejkami niecałe dwa lata temu i od tamtej pory goszczą one na stałe w mojej pielęgnacji. Przez większość czasu preferuję czyste oleje, które na ogół kupuję w większych pojemnościach (na ogół 100ml). Po olejek Bielendy sięgnęłam po raz pierwszy z czystej ciekawości i do tej pory chętnie do niego wracam. Z racji tego, że jest łatwo dostępny w każdym Rossmannie kilkukrotnie uratował mnie gdy moje olejowe zapasy się pokończyły zanim zamówiłam kolejne. Jest to też kosmetyk, którego nie musimy trzymać w lodówce dzięki czemu to właśnie ten gagatek na ogół towarzyszy mi na wyjazdach. Olejek najchętniej stosuję rano, samodzielnie, po toniku/hydrolacie i pod krem z filtrem. Wieczorami na ogół łączę go z żelem aloesowym z propolisem (Benton), żeby pełnił funkcję olejowego serum, na które czasem stosuję krem, zależnie od potrzeb skóry. Zdarzało mi się również łączyć olejek z kremami do twarzy, które były za mało nawilżające. W każdej wersji świetnie się spisywał, dogadywał się z każdym kosmetykiem i nigdy nie miałam sytuacji by coś się zważyło lub zrolowało. Przy mojej cerze stosowany solo lub łączony z żelem aloesowym, wchłania się całkiem w ciągu 1-5 min. Można zatem powiedzieć, że w moim przypadku na ogół pełnił funkcję boostera podbijającego nawilżenie innych kosmetyków. Nigdy nie miałam po jego zastosowaniu żadnych nieprzyjemności - nie powoduje alergii, nie podrażnia, nie zapycha. Produkt ma bardzo przyjemny, lekko słodki zapach, który uprzyjemnia aplikację. Opakowanie w formie szklanej buteleczki z pipetą jest bardzo wygodne, ale nie pozwala na wybranie produktu do końca. Ostatnie 2-3 aplikacje wymagają wylewania odpowiedniej ilości olejku bezpośrednio z buteleczki. Cena produktu jest dość wysoka w stosunku do ilości produktu, ale podejrzewam, że winowajcą może być olej z opuncji, który do tanich nie należy. Jednak jest on w składzie dopiero na 8 miejscu... polecam mieć to na uwadze. Produkt lepiej sprawdzi się jako prewencja przeciwzmarszczkowa dla osób młodych z pierwszymi oznakami starzenia, cery dojrzałe mogą czuć pewien niedosyt. Z tej samej serii jest również serum z opuncją i aloesem w identycznym opakowaniu. Polecam czytać dokładnie co kupujemy bo ja już raz w pośpiechu o mało nie kupiłam serum zamiast olejku. Podsumowując jest to dobry produkt, który świetnie się spisuje przy mojej suchej skórze. Mimo wszystko nie zagości on na stałe w mojej pielęgnacji przez wzgląd na zbyt wysoką cenę względem ilości produktu. Nie zmienia to faktu, że przy kolejnym wyjeździe na pewno chętnie sięgnę po niego ponownie.

Bielenda, Botanic Spa Rituals, Olejek przeciw zmarszczkom 'Opuncja figowa + aloes` ma u mnie dwa zastosowania - nakładam go bezpośrednio na serum, lub jako ostatni krok wieczornej pielęgnacji, na krem. Kosmetyk kupujemy w małej szklanej buteleczce z pipetką. Ma bardzo delikatny, ledwo wyczuwalny ale ładny zapach (podobny do tego jaki ma krem z tej serii), jest bezbarwny i tłusty (jak to olejek). Moja skóra lubi olejki, więc jeśli nakładam go zaraz po serum do twarzy, to po części wchłania mi się i pozostawia tylko cienką, tłustą warstewkę na twarzy. Jeśli wsmarowuje go dopiero po kremie, to twarz świeci się bardziej i czuć, że cera jest bardzo natłuszczona. Olejek wspomaga procesy regeneracji mojej skóry. Rano po umyciu, twarz jest promienna, skora elastyczna i ujędrniona. Widać, że olejek zamyka na skórze wszelkie cenne składniki z innych kosmetyków, przez co ich działanie jest intensywniejsze i bardziej widoczne. To jeden z moich ulubionych kosmetyków Bielendy i chętnie będę do niego wracać.