Dostałam ten kremik w prezencie w wersji podróżnej, czyli 20 ml. Kremy do rąk schodzą mi w tempie ekspresowym: ostatnia pogoda, nadmierne wysuszenie dłoni preparatami odkażającymi, niemowlę… Wszystko to sprawiło, że moje zwykle niewymagające dłonie stały się suche, podrażnione i wymagają skutecznej pielęgnacji.
Produkt, jak już wspominałam znajduje się w zgrabnym opakowaniu o pojemności 20 ml. Jest bardzo poręczne, jeśli nie przeszkadza Wam tłusta formuła i wolne wchłanianie się (o czym napiszę więcej za chwilę) to świetnie sprawdzi się do torebki czy w podróże. Tubka wygląda bardzo ładnie, szata graficzna jest schludna, biało-niebieska. Zamykane na klik, najbardziej lubię właśnie ten sposób. Zabezpieczone przed pierwszym otwarciem transparentną folijką.
Niestety to jest formuła, z którą specjalnie się polubiłam. Przede wszystkim jest dość tłusta i jakimś dziwnym trafem trzeba nałożyć dość sporo na dłonie, ponieważ tępo się rozsmarowuje. Co oczywiście przedkłada się na wydajność. Po drugie nie jest to krem odpowiedni na dzeń. Chciałam, by był moim torebkowym, ze względu na małe, poręczne opakowanie. Jednak wchłania się dość wolno, co sprawia, że nie możemy wrócić do razu do obowiązków, trzeba chwilę od aplikacji odczekać. Zużyłam go więc jako krem na noc i wtedy ta wchłanialność nie sprawiała mi większych problemów. Generalnie jednak jestem fanką szybciej wchłaniających się formuł. Jak już się wchłonie to nie pozostawia tłustej warstwy, nie lepi się. Tworzy na dłoniach ochronny film. Zapach jest bardzo ładny, kwiatowo-kremowy, zostaje na dłoniach na dłużej, ale pachnie bardzo delikatnie, nie męcząco. Skład może nie jest najgorszy, jednak zawiera phenoxyetanol, którego raczej staram się unikać w kosmetykach pielęgnacyjnych.
Z opisu konsystencji można by wywnioskować, że jest to silnie nawilżający, regenerujący, odżywczy krem. Jednak o dziwo wcale tak nie jest. Nie mogę powiedzieć, żeby był totalnym bublem, po prostu pomaga raczej doraźnie, efekty nie są długotrwałe. Lekko nawilża, trochę natłuszcza, po aplikacji czuć warstwę ochronną, co jest pewnie zasługą gliceryny. Cały efekt znika po umyciu dłoni, ręce aż błagają o kolejną dawkę nawilżenia. No i jeśli mam bardzo przesuszone dłonie, to po jakimś czasie od aplikacji, pomimo braku styczności dłoni z wodą zaczynam czuć suchość. Może to dlatego, że naprawdę mam teraz duże problemy ze skórą dłoni, jest strasznie przesuszona. Może latem spisałby się lepiej. Z drugiej strony co to za krem, który nie radzi sobie właśnie wtedy, kiedy najbardziej go potrzebujemy? Jeśli nie macie wielkich wymagań to pewnie będziecie zawiedzeni. Jednak jeśli szukacie czegoś silnie naprawczego, macie problem z dużą suchością skóry, to na pewno nie tędy droga. Ja przetestowałam, nie porwał mnie i na pewno nie wrócę do niego.
Zalety:
- daje doraźne poczucie ulgi
- pozostawia ochronny film
- nie lepi się
- ładnie pachnie
- wygodne opakowanie
Wady:
- nie jest to krem silnie naprawczy, zbyt słabo pielęgnuje skórę dłoni
- dość tłusta formuła
- niezbyt szybko się wchłania
- wydajność
- phenoxyetanol w składzie
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie