Carma Laboratories Carmex, Lip Balm Pineapple Mint SPF 15 Balsam do ust w tubce `Ananas i mięta`

Powiem szczerze, że kiedyś pomadki Carmex były moim must-havem na codzień. Na ogół mam bardzo przesuszone usta z tendencją do obgryzania ich, dlatego zawsze muszę nawilżać usta. W każdej torebce czy kieszeni musiała być przynajmniej jedna pomadka. Uwielbiałam je i używałam regularnie. Po jakimś czasie wszystkie mi się skończyły i na szybko pokupowałam jakieś inne losowe pomadki w Rossmannie. Teraz z czasem zaczęłam dostrzegać, że odkąd nie używam żadnego Carmexa to stan moich ust się poprawił. Mniej się przesuszają i względnie lepiej wyglądają. Czytałam trochę opinii na ich temat i sporo osób pisało o podobnych doświadczeniach. Kupiłam jakiś czas temu tego Carmexa, żeby się z powrotem przekonać do niego, ale niestety usta znowu wróciły do gorszego stanu. Z zalet wymienić można opakowanie, ponieważ jest wygodne w użytku, co prawda końcówka nie jest w kształcie dopasowanych do ust, ale nie jest też zakończona ostrymi krawędziami, na co czasami udało mi się niestety trafić. Cenowo nie jest najlepiej, chociaż często jest na promocji. Pomadki są dość wydajne, jedno opakowanie przy moim częstym używaniu starcza na min. miesiąc.

Balsam do ust po nałożeniu sprawia, że skóra ust staje się gładka i śliska. Nie zauważyłam aby poprawił stan ust - po usunięciu balsamu usta wracają do pierwotnego stanu. Co prawda też nie miałam ich bardzo spierzchniętych, tylko normalnie suche po matowych pomadkach i takie są po zmyciu balsamu. Bardzo szybko się również zjada poprzez jedzenie czegokolwiek lub sam się wchłania. Delikatnie mrowi /chłodzi po aplikacji prawdopodobnie przez zawartość mentolu. Wydaje się taki odświeżający. Zarówno smak, jak i zapach wydają się przyjemne, ale przy aplikacji pomadki zapach jest na tyle intensywny, że odczuwam go w ustach. Muszę starać się mniej nakładać, ale czasem nawet czuć jak się rozsmaruje po ustach małą ilość. Produkt jest w tubce i się go wyciska aby nałożyć, nie ma specjalnego aplikatora. Higieniczne rozwiązanie i szybki w nakładaniu.

Kupiłam kilka różnych balsamów Carmex, ten jest na dole mojej listy. Opakowanie jest okej - kwestia gustu, które preferujesz. Zapach i smak dla mnie zdecydowanie najgorsze, ale działanie też wydaje mi się najgorsze niestety, nie czuję nawilżenia... Jeśli lubicie miętowe i odświeżające uczucie na ustach, ten balsam może być trafnym wyborem, ale ja nie jestem fanką. Czasem czuję, jakby mi wręcz wysuszał usta.

Fajna opcja na letnie miesiące, ponieważ daje poczucie miętowego orzeźwienia. Oprócz tego sprawia, że usta ładnie błyszczą (bez żadnego zabarwienia). Na plus również SPF 15 - może nie jest to dużo, ale zawsze coś. Jednak nie jest to idealny produkt, bo sporym mankamentem jest jego opakowanie. Na początku trzeba było wyczuć jak mocno nacisnąć opakowanie, aby nie wydostało się za dużo produktu, natomiast pod koniec użytkowania trzeba było bardzo się nasilić, aby coś jeszcze wydostać i nie przesadzić. Trochę to było irytujące. Sama estetyka opakowania też nie powala.

Balsam jest fajny. Dobrze nawilża usta. Zapach jest może dosyć sztuczny, ale jak dla mnie przyjemny. Tradycyjnie, jak to balsamy czy pomadki Carmex, delikatnie piecze w usta, ale moim zdaniem jest to dosyć przyjemne uczucie. Produkt jest bardzo wydajny, a opakowanie wygodne. Balsam po nałożeniu długo utrzymuje się na ustach i jest dosyć tłusty. Generalnie polecam.

Balsam Carmex to bardzo przyjemny w użyciu produkt. Połączenie mięty i ananasa jest bardzo ciekawe i odświeżające. Cudownie lśni i dobrze smakuje. Jednak jest to dobry produkt do używania, kiedy usta są w dobrej kondycji. Jeśli są spierzchnięte, szczypie i wtedy niestety nie pomaga. Poza tym jest super wydajny, okrągła końcówka pozwala super gładko zaaplikować balsam. Niekoniecznie na zimę, ale polecam.

Działanie i efekty Balsam w zasadzie pełni rolę głównie nabłyszczającą, jednak nie dostarcza nawilżenia, które jest kluczowe przy pielęgnacji ust. Choć jego głównym celem jest wygładzenie i nawilżenie, niestety nie radzi sobie z suchymi skórkami, a wręcz je uwydatnia, co sprawia, że efekt jest daleki od oczekiwanego. Zapach Zapach balsamu jest niestety bardzo chemiczny i nie przypomina ani ananasa, ani mięty, co miało być jego główną zaletą. Zamiast przyjemnego owocowego aromatu, produkt oferuje intensywnie chemiczny zapach, który jest okropnie odpychający. Podsumowanie Balsam nie spełnia moich oczekiwań jako produkt do pielęgnacji ust. Choć nabłyszcza jak błyszczyk, nie nawilża skutecznie, a suche skórki stają się bardziej widoczne. Zapach i smak są bardzo chemiczne, co skutkuje tym, że nie chcę go już nigdy więcej użyć.

Balsam zdecydowanie wygrał u mnie plebiscyt najgorsze tej marki. I długo trwało zanim się postanowiłam z nim ostatecznie rozstać. Teoretycznie jest on jak każdy inny carmex. Łatwa aplikacja, po niej delikatne mrowienie ust a następnie ... nawilżenie? No nie tym razem. Odnoszę wrażenie jakoby ten balsam zmiękczał skórę ust (złudne wrażenie nawilżenia), ale tym samym je podrażniał i wysuszał, co prowadzi do kolejnej aplikacji produktu, zataczając tym samym krąg. Podczas stosowania produktu zauważyłam, że często mimowolnie zwilżam usta językiem ponieważ mam nie miłe uczucie ich ściągnięcia? Co podczas zimy, mroźnego powietrza potęguje ich spierzchnięcie. Na pewno do niego nie wrócę, bo zamiast pomóc o n mi zaszkodził. Po zużyciu około połowy produktu poddałam się i choć nie lubię wyrzucać kosmetyków do kosza bez znalezienia ich zastępczej funkcji ten z ulgą do niego powędrował.

Byłam zachwycona działaniem balsamów od Carmex w sztyfcie i w słoiczku; wersja w tubce jednak jest kompletnie inna. Konsystencję ma bardziej błyszczykową niż balsamową. Nadaje ustom połysk, ale kompletnie nie nawilża, a wręcz podrażnia usta. Zapach ma przyjemny, świeży, naturalny. Niestety, właściwości zdecydowanie na minus.

Do Carmexów miłością pałam ogromną, szczególnie do klasycznego w sztyfcie, jednak ostatnia promka w Rossmanie spowodowała, że bardziej opłacało się kupić balsam w tubce, jest też go więcej niż w sztyfcie. Ananasa z SPF nie miałam więc testujemy. Używam go często na noc i usta są ładnie nawilżone, ale nie tak jak po klasycznym Carmexie. Na spacery przy wietrznej ale słonecznej pogodzie także go nakładam, ale dość szybko znika albo się wchłania. Ja na pewno go nie zlizuje z ust, bo raczej nie jest najsmaczniejszy :) Będąc na dworze trzeba go aplikować średnio co godzinę, a dla mnie to zbyt często. Ale po spacerze usta nie są przesuszone ani spierzchnięte więc działa. Nie ma też żadnych suchych skórek. Podsumowując, balsam jest fajny i na pewno szybko go zużyję, ale to nie jest najulubieńsza wersja.

Balsam do ust jest bardzo przyjemny fajnie nawilża usta i pielęgnuje. Zapach cudowny, bardzo przyjemny. Nie wysusza ust lecz na odwrót pielęgnuje fajnie. Bardzo fajna cena.

Balsam jest jednym z niewielu działających na moje suche usta . Posiada SPF i przyjemny zapach . Dobrze rozgrzewa oraz nawilża . Nie ma co się rozpisywać naprawdę polecam .

Oryginalny carmex tak ale ten z ananasem to jakis totalny niewypał. Uważam, że nie nawilża A przesusza usta. Daje połysk, szybko się zmywa, a zapach okropny, taki sztuczny. Żałuję zakupu, ponieważ ponad połowę opakowania musiałam wyrzucić.

Na początku byłam nim zachwycona. Taka pojemność, konsystencja żelowa, chłodzi i pachnie, czego chcieć więcej? Może nawilżenia?? Owszem konsystencja na plus, bo lekka i znośna w ciągu dnia, jednak pomadka coś za szybko się wchłaniała. Po prostu znikała. Niestety była dość nietrwała, bo pod wpływem zimna prawie nie dało się jej wycisnąć, a gdy było cieplej wręcz wylewała się sama :P Bardzo niehigieniczne okazało się opakowanie - ta część którą smarujemy, bo zbierały się na niej resztki produktu, których nie dało się rozprowadzić i różne śmiećki i farfocle, zwyczajnie brud. Resztki balsamu podczas zakręcania zjeżdżały poza nakrętkę. Dzięki temu nieraz po prostu brudziłam sobie nią ręce czy inne przedmioty w torebce... Poza domem nie jestem w stanie jej wycierać, a usta chcę mieć posmarowane grubo. Balsam dawał fajne uczcie chłodzenia i w sumie nic poza tym. Brak jakiegoś nawilżenia czy chociaż lekkiej poprawy lub utrzymania ich stanu. Mam wrażenie, że usta były coraz bardziej suche...

Uwielbiam produkty Carmex już od dawna i uważam je za najlepsze produkty do pielęgnacji ust. Uwielbiam miętę oraz ananasa, więc to połączenie sprawiło, że zapragnęłam mieć ten balsam w swojej kosmetyczce. balsam cudownie nawilża, pięknie pachnie oraz delikatnie mrowi sprawiając wrażenie nieco pełniejszych ust. Ja akurat lubię taki efekt, więc to jest na plus dla mnie. Wygodna tubeczka i niewygórowana cena. Polecam!

Jestem oddaną fanką Carmexów i do tej pory nie udało mi się znaleźć lepszych nawilżających pomadek do ust, które jednocześnie utrzymywałyby się tak długo na ustach i były tak wydajne. Jednak pozostanę tylko przy sztyftach, bo balsam w tubce okazał się zbyt rzadki i "rozlewający się". Biorąc pod uwagę, że Carmexy słyną ze swoich specyficznych, ziołowo-miętowych smaków, nie jest to zbyt przyjemne kiedy od razu po aplikacji można poczuć "chłodny" smak na języku. Formuła jest zwyczajnie za mało skoncentrowana, by zostawała jedynie na ustach. Osobiście zostanę przy sztyftach, które są o wiele wygodniejsze w użytkowaniu i również posiadają ciekawe warianty zapachowe.

Carmex to już chyba klasyk - każdy o nim słyszał, każdy próbował. Każdy - poza mną. Na punkcie produktów do ust mam totalnego bzika (chyba dlatego, że są notorycznie wysuszone i wiecznie szukam ideału, sprawdzam nowości), więc i na tę, tak słynną, markę przyszedł czas. Zacznę od tego, że do kontaktu z nim wcale mi się nie paliło. Jakoś tak budował we mnie poczucie, że wcale nie jest to treściwy, fajny balsam tylko jakieś wazelinowe mazidło. Postanowiłam jednak nie osądzać, tylko sprawdzić na własnych ustach. No i okazało się, że przeczucie wcale mnie nie myliło - mazidło o nieprzyjemnie intensywnym smaku i zapachu. A to przecież miało nawilżać i regenerować usta, a nie pełnić funkcję perfum, czy innej landrynki! Dodatkowo opakowania z tą półkulką, zamiast ściętego dzióbka doprowadzają mnie do szału. Wyrzuciłam bez krzty żalu i nigdy więcej nie wróciłam.

Niestety nie polubiłam się z Carmexami, to drugie i na pewno ostatnie podejście, nie ponowię zakupu. Moję usta są raczej bezproblemowe, pierzchną lekko jedynie w sezonie grzewczym, nie mam więc zbyt wygórowanych oczekiwań w stosunku do pomadek i balsamów pielęgnacyjnych. Carmex jednak mnie irytuje, bo zwyczajnie szkodzi. Znika niemal natychmiast, potęguje wrażenie przesuszenia a przy tym podrażnienia czerwieni wargowej, Nie mam tutaj na myśli mrowienia i lekkiego pieczenia wywołanego obecnością mięty. Pozostawia ohydny, gorzkawy , chemiczny posmak. Piekielnie wydajny, miękka, schludna tubka. Konsystencja gęstej wazeliny, ciężko się porcjuje, łatwo wycisnąć zbyt dużą ilość. Zapach nie należy do najprzyjemniejszych, chemiczne kombo mięty i ananasa średnio zachwyca. Niedrogi, łatwo go zdobyć. Nic fajnego.