Sensique Sensitive Skin, Shine Powder Puder roświetlający

Puder zakupiłam w Naturze jakis czas temu bo bardzo spodobała mi się jego konsystencja. Jest mięciutki i kremowy pod palcami, zostawia cudowną satynową poświatę na skórze robiąc tym samym efekt wow w wykończeniu makijażu. Przepięknie wygląda na cerze dodając jej zdrowego blasku. Mój hit, zawsze jak w makijażu dziennym omiatam twarz pędzlem w tym pudrze słyszę wiele komplementów, bo faktycznie skóra wygląda fenomenalnie. Puder napewno nie podpasuje osobom borykającym się z trądzikiem, widocznymi nierównościami na twarzy - będzie je bardzo podkreślał. Za to cudnie wygląda na cerze dojrzałej i o osób z gładką skórą.

Puder jest w porządku. Kupiłam go w promocji, kosztował niecałe 10 zł. Jest delikatny, ma fajną konsystencję i dobrze się go nakłada. Pewnie jeszcze kiedyś do niego wrócę.

Nie spodziewałam się, że puder prasowany może mi się tak spodobać. Po pierwsze: jest niesamowity do zdjęć. Nawet w chamskim świetle u fotografa przy wyrabianiu zdjęcia do dowodu (umówmy się, tam nikt nie wychodzi dobrze i często wszystkie niedoskonałości są podkreślone) twarz z nim wygląda ŚWIETNIE Po drugie: nawet na żywo nadaje taki efekt "porcelanowej lalki" (przynajmniej u mnie to tak działa Po trzecie: dzięki tej niewielkiej ilości drobinek naprawdę w ładny sposób rozświetla. Dla mnie idealny na lato (ale pewnie w zimę też go będę używać) Mam tylko jedno "ale": nakładam go zawsze wilgotną gąbeczką, bo wtedy daje mi ten efekt wyblurowania twarzy. Niestety przy takiej aplikacji pozostawia "pudrowy" efekt na skórze. Jest to do ogrania jakąś mgiełką utrwalającą/fixerem, ale jeżeli ktoś takiej nie ma albo nie używa to może to być problem.

Bardzo lubię efekt naturalnego glow w makijażu, świetlistej i wypoczętej cery. Gdzieś tam kiedyś używałam starej wersji tego pudru w brązowym opakowaniu(swoją drogą uważam, że pudry Sensique w tamtych opakowaniach były lepsze jakościowo i kolorystycznie)i byłam z niego zadowolona, więc pomyślałam sobie, że teraz będzie jak znalazł-obecnie już nie oczekuję 100% matu w makijażu, więc lubię wykończenie makijażu z naturalnym blaskiem, no fajnie i to w promocji za jakąś dyszkę. Kupiłam odcień Soft Light 101-w drogerii testowałam wszystkie kolory i ten wydał mi się najjaśniejszy, testowałam je na moim bladym przegubie. W domu nałożyłam go dużym puchatym pędzlem na fluid CC tej samej firmy-który to fluid jest ciut za jasny dla mnie(więc zawsze do niego używam pudru, jeśli puder jest dobry to ładnie go stapia z cerą) delikatnie omiatając twarz i nawet nie wiecie jak się poczułam gdy po jego nałożeniu moja twarz była nagle cała w pomarańczowych plamach. Serio, wyglądałam jak stara pudernica, która nakłada tonę tapety na twarz i nie widzi jaką krzywdę sobie robi. Próbowałam go rozgryźć na kilka sposobów(na gołą twarz/na krem/na inny fluid) i za każdym razem efekt ten sam-pomarańczowo, staro i wybitnie nieświeżo. Z czymś takim do ludzi nigdy nie wyszłam, więc nie wiem czy jest trwały i jak się zachowuje w ciągu dnia. Dałam go mojej młodszej siostrze, która zna się na makijażu z nadzieją, że ona jakoś będzie umiała go użyć w makijażu, ale ona też nie mogła go zdzierżyć-zawsze efekt był ten sam, pomarańczowa solaris. Na rozświetlacz czy bronzer jest zbyt pomarańczowy i po prostu brzydki, a dodam, że to był najjaśniejszy odcień tych pudrów. Do tego strasznie pyli, do niego najlepiej założyć jakiś ochronny fartuch :D Z dobrych cech to na pewno będzie fakt, że nie uczula, ma praktyczne opakowanie(które jednak strasznie się rysuje, nawet w drogerii wszystkie były już z ryskami) i...to by było na tyle. Bo nawet cena jest za wysoka w stosunku do tego, że ten puder po prostu oszpeca makijaż.