Nivea Curl Defining Creme Krem do włosów podkreślający skręt loków

Krem do włosów podkreślający loki od Nivea chętnie kupiłam, ponieważ posiadam włosy naturalnie kręcone. Chciałam mocniej wydobyć z nich skręt. Niestety, zawiodłam się. Mocniejszego skrętu raczej nie otrzymałam, natomiast krem ten obciążał moje włosy i skórę głowy mimo, że aplikowałam go tylko na same włosy, pomijając skórę głowy. Powodował szybsze przetłuszczanie mojej głowy. No nie... nie tego się spodziewałam. Już więcej nie użyję. Z plusów krem ten jest bardzo wydajny.

Produkt ma bardzo dobry sklad, zgodny z metodą CG , nawilża loki i ladnie je utrwala, efekt pieknie zdefiniowanych lokow jest po wysuszeniu dyfuzorem. Gdy wlosy są juz suche warto na koiec utrwalic je sprayem nivea do lokow. Produkt delikatnie ladnie pachnie i jest niesamowicie wydajny. Ren krem jest o niebo lepszy od aktywatora do lokow z cantu, gdzie w cantu jest beznadziejny sklad .

Żel kupiłam w Rossmannie (plus za dostępność i cenę). Mam włosy ciężkie, gęste o skręcie 2b/2c i żel solo nie daje im rady - używałam go na mokre włosy i wgniatałam, a później wzmacniałam działanie sprayem lub pianką z tej samej serii. Nałożony zbyt blisko głowy powodował u mnie efekt przetłuszczonych włosów. To, co trzeba mu przyznać, to jest wydajny. Minęło już kilka dobrych miesięcy, a on dalej jest ze mną. Nie wiem, czy jeszcze go kupię...

Po sukcesie pianki z tej serii , skusiłam się na krem. Niestety nie przypadł mi do gustu. Umieszczony jest w tubce, poręcznej, nie zajmującej dużo miejsca. Konsystencja typowa dla kremu. Curl Defining Creme nie podkreślił mi skrętu. Nakładałam go na różne BSy, niestety mimo tego słabo utrwalał włosy.

Krem do włosów od Nivea zagości na stałe w pielęgnacji moich kręconych włosów. Używam go na wilgotne włosy po umyciu. Włosy łatwo się rozczesują po zastosowaniu produktu. Największym plusem stosowania kremu jest brak puszenia się. Moje loczki są nawilżone i pięknie się błyszczą, nie są obciążone, fajnie sprężyste. Tubka zawiera 140 ml produktu, trzeba zaznaczyć, że jest bardzo wydajny. Polecam osobą, które maja problem z efektem puszenia się włosów.

Jak dla mnie, nie ma szału :/ Krem mało definiuje skręt. Trzeba uważać, żeby nie nałożyć za dużo produktu i nie uzyskać efektu tłustych włosów. Dla moich włosów wurly nie jest to odpowiedni produkt. Sam w sobie krem nie robił prawie nic, był jedynie podstawą pod mocny żel do włosów.

Mam fale tzw. 2b w kierunku 2c, krem kupiłam ponieważ moje włosy nie chcą współpracować z żelem :( Przy pierwszym użyciu zdecydowanie przesadziłam z ilością produktu i miałam przyklap stulecia ???? Przy kolejnym użyciu było o wiele lepiej, fale miałam ładnie podkreślone, ale dość szybko zaczęły się rozprostowywac. Producent zaleca także stosowanie na sucho i ten sposób sprawdził się u mnie najlepiej. Daje odrobinę kremu na suche włosy i lekko ugniatam, dzięki temu pozbywam się puchu i mam delikatnie podkreślone fale tak jak lubię :) Na plus cena, dostępność i zapach. Nie wiem czy kupię ponownie bo mam jeszcze wiele stylizatorow do przetestowania.

Krem jest lekki, ładnie pachnie, ma skład zgodny z metodą CG. Jako samodzielny stylizator jest zbyt słaby, chyba, że ktoś lubi niedbale wyglądające, niezbyt mocno zdefiniowane loki (mój skręt to 3A/3B). Jest natomiast doskonały jako odżywka bez spłukiwania pod żel, po wczesaniu go szczotką i nałożeniu na to mocniejszego stylizatora (żelu/pianki) skręt jest pięknie zdefiniowany, włosy są miękkie i lśniące. Bardzo dobrze sprawdza się również do porannej reanimacji wygniecionych przez noc loków, zarówno na mokro jak i na sucho, dzięki czemu wyjeżdżając na kilka dni nie muszę zabierać suszarki ani żelu, bo samym kremem da się doprowadzić loki do porządku. Jeżeli komuś skleja włosy, to źle go stosuje - po nałożeniu kremu, jeżeli jest używany jako jedyny stylizator, należy odczekać do całkowitego wyschnięcia / wysuszyć suszarką i dopiero na stuprocentowo suchych, "sklejonych" puklach delikatnie rozgnieść powstałą w ten sposób suchą skorupkę.

używam kremu na ociekające włosy stylizacją głową w dół, włosy po użyciu są miękkie i ładnie zdefiniowane, krem jest świetny do reanimacji i jako odżywka bs pod np. żel, jestem bardzo zadowolona

Konsystencja i zapach są bardzo przyjemne. Po nałożeniu go i wgniecieniu sprawia, że włosy w dotyku są delikatne, ale również bardzo dobrze zdefiniowane. Zawsze robił mi good hair day.

Włosy wyglądają gorzej niż po użyciu pianki nie do włosów kręconych. Wydają się sklejone i strasznie się puszą. Zapach jest bardzo ładny a sama pianka łatwa w użyciu. Nie jestem pewna czy kupię ponownie. Oczekiwałam czegoś lepszego.

Krem do loków to dla mnie kosmetyk niezbędny. Tym razem bardzo patrzyłam na składy. Wszędzie wysoko alkohol ale tutaj pierw jest gliceryna więc wybrałam ten. Biały krem z przyjemnym zapachem. Dosyć wydajny. Najważniejsze nie wysusza i nie matuje. Lekko skleja i skręca loki. Są miękkie i po prostu ładne. Ja polecam. Al3 jeszcze poszukam ideału...

Łatwo rozprowadza się na włosach Ma lekki zapach Nie skleja włosów Dobrze wychodzi na nim plopping Sucharki pojawiają się w bardzo małej ilości Efekt definicji skrętu jest ładny ale tylko do połowy pierwszego dnia Ma bardzo słabe utrwalenie Lepiej nadaje się do reanimacji niż do stylizacji po myciu

Mam włosy falowano-kręcone. Zazwyczaj skręt 2b-2c, ale jak mają dobry dzień to pojawiają się rulony 3a. Stylizator nakładam na ociekające włosy, po czym ugniatam je. W taki też sposób chciałam stosować ten krem, ponieważ ta metoda stylizacji jest dla mnie najbardziej odpowiednia. Przeszłam przez wiele stylizatorów: od kremów zaczynając, przez pianki aż po żele, w tym te najmocniejsze. Do kremów stylizujących mam sentyment, dlatego chętnie sięgnęłam po ten od Nivea. Tym bardziej, że czytałam pochlebne opinie osób, które mają podobny skręt to mojego. Niestety krem okazał się porażką. Nie definiuje skrętu, nie podkreśla go, a już na pewno nie utrwala. Włosy zachowują się tak, jakby żadnego stylizatora na nich nie było. A do tego jest większy puch niż zazwyczaj. Myślę, że to "zasługa" gliceryny, która jest w składzie na drugim miejscu. Tak czy inaczej, włosy po nim wyglądają naprawdę źle... Ponieważ nie chciałam wyrzucać kremu po kilku użyciach, próbowałam zastosować go w innej formie. Najpierw łączyłam ze swoim ulubionym żelem. Nie podbijał skrętu, na szczęście go nie osłabiał. Ale po co mam używać dwóch kosmetyków, skoro tylko jeden działa...? Później stosowałam go zamiast odżywki bez spłukiwania. No i w zasadzie zero efektów. Nie było co prawda takiego puchu, jak przy zastosowaniu samego kremu, ale nie było też podbicia skrętu, czy mocniejszego utrwalenia. Producent obiecał wiele: nawilżenie i pielęgnację włosów (chyba zapomniał do czego stylizator służy...), kontrolę puszenia włosów, podkreślenie skrętu fal i loków. No cóż, u mnie z tych obietnic nic się nie spełniło. Nie polecam tego kremu. O wiele lepiej sprawdziła mi się chociażby Isana, która jest nawet tańsza od Nivea. Jedyny plus tego kremu to ładny zapach. Ale dla mnie i pewnie dla większości osób to zbyt mało.

Krem podkreśla moje fale, stają się bardziej wyraziste. Ale efekt jest krótkotrwały. Myślę, że nie sięgnę po niego ponownie. Tuba jest pojemna, ładnie pachnie. Krem bardzo łatwo rozprowadza się, nie skleja ich z czego bardzo się cieszę. Tylko trzeba go dużo użyć, żeby osiągnąć pożądany efekt. Dobrze współgra z pozostałymi kosmetykami do stylizacji włosów. Cena jest przystępna, sam produkt jest łatwo dostępny.

ja: Mam dużo cienkich, kręconych włosów w typie wurly (zmieszanie fali i loka czyli typ 2c/3a). Średniporowate w kierunku niskoporowatych, długości do ramion. W okresie zimowym lubią się plątać nad karkiem i mają tendencje do wypadania. Często bywają matowe i szorstkie. Opakowanie: Niewielka, poręczna tuba. Ładny design, dobre dozowanie kremu. Dobre w domu jak i podróży. Skład: Emolientowo humektantowy z bardzo łagodnym detergentem, do tego zgodny z CG, naprawdę bardzo przyjemny! Oczekiwania: podkreślenie loków, wydobycie skrętu. Wrażenia: Poręczna tuba, ładny , nienachalny zapach. Konsystencja odpowiednia, łatwo się nakłada i rozprowadza. Zapach po użyciu pozostaję jeszcze chwile na włosach. Żeby osiągnąć pożądany efekt muszę użyć dość dużo tego kremu, ale za dużo niestety skleja i obciąża. Jeżeli chodzi o efekty, cóż, nie dorównuje swojemu poprzednikowi. Włosów nie podbija, ale też nie szkodzi. Efekty na moim wurly utrzymują się dwa dni, później włosy wymagają reanimacji. Niestety też matuje włosy, za co minus. Dobrze współgra z innymi kosmetykami do stylizacji. Ja testowałam z Cantu aktywatorem, garnier aloesowym z pompką jako odżywkami bez spłukiwania oraz mieszając z innymi stylizatorami - Umberto Giannini i żelem cantu. W każdym wariancie wypadł w porządku, ale bez szału. Kolejny plus za dostępność i niewygórowaną cenę. Ja swoje opakowanie dokończę, ale nie należę do fanów tej serii i zapewne już nie kupię kolejnego opakowania.

Kosmetyku używam od tygodnia. Mam włosy średniej długości, lekko kręcone, zdrowe i zadbane. Nad morzem czy jeziorem pięknie i zdrowo się kręcą, ale przy miejskiej wilgotności niesfornie się puszą w każdą stronę (wiecie dziewczyny o czym mówię). Kosmetyk pięknie je podkręca, nawet bardziej niż przypuszczałam, jest to zdrowy i błyszczący skręt, żadnego sklejania czy białej poświaty, przeciwnie włosy mają podkreślony kolor i ładne nabłyszczenie. Zostają miekkie, bez sztywności. Myję włosy co drugi dzień, i kosmetyk trzyma się bez potrzeby kolejnego nakładania. Nie wyczuwam w kremie olejku, i super bo tego się obawiałam, moje włosy nie znoszę olejków, zmieniają ich strukturę, powodują, że szaleją w każdą stronę, pewnie nie każdy obserwuje to, a myślę, że oleje po prostu zatykają pory włosów. Krem ma lekką konsystencja, do tego pięknie pachnie charakterystycznym zapachem Nivea +jakieś cytrusy. Wygodna tubka. Cena w Rossmanie prawie 17 zł. więc bardzo przyzwoicie. W końcu znalazłam swój kosmetyk.