The Ordinary Direct Acids, Salicylic Acid 2% Masque Maska z kwasem salicylowym

Maska z kwasem salicylowym 2% od The Ordinary obiecuje złuszczanie martwych komórek naskórka, oczyszczanie porów i poprawę ogólnego wyglądu skóry. Jest to produkt przeznaczony do cery problematycznej i trądzikowej, który ma pomagać w walce z niedoskonałościami i przywracać skórze gładkość oraz promienność. Konsystencja: Maska ma gęstą, kremową konsystencję, która jest koloru czarnego. Zapach: Produkt ma bardzo intensywny zapach kwasu salicylowego, który nie jest zbyt przyjemny i może być drażniący. Obietnice producenta: Producent obiecuje, że maska złuszcza martwe komórki naskórka, oczyszcza pory i poprawia ogólny wygląd skóry. Produkt ma pomagać w walce z trądzikiem i niedoskonałościami, jednocześnie pozostawiając skórę gładszą i bardziej promienną. Moja skóra: Moja skóra jest sucha, problematyczna i bardzo wrażliwa. Z nadzieją podeszłam do testowania maski, licząc na poprawę stanu cery.

Uwielbiam tę markę i kiedy zobaczyłam maseczkę dla osób z trądzikiem, postanowiłam ją kupić Szczerze mówiąc, używam takich produktów ostrożnie, aby nie wysuszyć skóry. Stosowałam tę maseczkę raz w tygodniu na oczyszczoną skórę, pozostawiając ją na 10 minut.

Mam aktualnie drugie opakowanie. Jak przy pierwszym wszystko wydawało się ok, tak z drugim niestety niekoniecznie. Ciężko się zmywa. Po produkcie nawet przy krótszym trzymaniu na skórze jest wysyp i podrażnienie. 3 raz nie kupię przy swojej mieszanej, trądzikowej cerze

Maseczkę tę kupiłam z racji, iż lubię kosmetyki z dobrym składem, a marka The Ordinary z takich właśnie słynie. Dodatkowo do tej konkretnej maski zachęciły mnie opisane przez producenta właściwości. Jestem posiadaczką cery skłonnej do wydzielania nadmiaru sebum, z okresowo pojawiającymi się zmianami zapalnymi i szerokimi porami zdecydowanie potrzebującymi oczyszczenia, dlatego powinien być to produkt wprost idealny dla mnie. Maskę kupiłam w drogerii Pigment, płacąc około 57 złotych za pojemność 50ml, więc cena jest dość wysoka jak za maskę i jeszcze z dość niedużą zawartością. Kosmetyk zamknięty jest w tubce z zakrętką na klik, szata graficzna jest minimalistyczna, co jest charakterystyczne dla The Ordinary. Z opakowania trochę trudno wycisnąć zawartość. Produkt jest czarny niczym węgiel i ma kremową, ale dość suchą konsystencję. Łatwo rozprowadza się po twarzy i z niej nie spływa. Zapach kojarzy mi się z wonią mokrego, starego, spróchniałego drzewa - pod tym kątem mogłoby być lepiej. Po 10 minutach zgodnie z zaleceniem z opakowania zmywałam maskę, co było lekko problematyczne (warto wspomóc się wacikami, samą dłonią i wodą trwa to o wiele dłużej). Pora przejść do efektów. Cera po zmyciu kosmetyku jest rzeczywiście oczyszczona i zmatowiona. Przy okazji jednak wysuszona i podrażniona, dlatego osobom z wrażliwszą skórą ta maska może się nie sprawdzić. Wydaje mi się, że połączenie kwasu salicylowego, proszku węglowego i glinki to jednak zbyt zabójcze combo. Reasumując: maseczka jest ok do porządnego oczyszczenia cery, jednak dla mnie osobiście jest odrobinę zbyt inwazyjna, dlatego po 3 zastosowaniach oddałam koleżance do przetestowania.

Uwielbiam tą maskę. Używam jej raz w tygodniu na 10 minut jak zaleca producent skora po jej użyciu jest mięciutka jak pupcia niemowlaka takiego efektu nie mam nawet po słynnym krwawym peelingu tej marki. Świetnie oczyszcza skórę z wszelakich zanieczyszczeń tylko wydajność ma taką sobie mam wrażenie że produktu jest troszkę mniej niż twierdzi producent i chyba to tylko jeden zarzut do tej maski.

ten produkt to mocna pozycja w mojej lazience :D jest to produkt ktory daje natychmiastowe efekty ! nie podraznia skory. opakowanie od the ordinary jak zwykle perfekcyjne. polecam ten produkt !

Dobra maseczka, zdecydowanie silne działanie oczyszczające, lecz mocno przesusza skórę. Po użyciu trzeba zadbać o silne nawilżenie. Zdecydowanie bardziej odpowiadało mi serum z 2% kwasem salicylowym, lecz ten produkt nie jest zły. Trochę ciężko jest wydobyć końcówkę produktu z tej tubki.

Maska jest rewelacyjna! Jedyne co mam jej do zarzucenia to zapach. Zapach stęchlizny, grzyba i starego kościoła. Poza tym jest dość sucha i cięzko się ją rozprowadza. Kolor czarny, chodzimy wiec jak w masce węglowej po domu. Skóra jest gładka, nie przetłuszcza się i to cudowne oczyszczenie. Ja jestem w szoku, że makijaż może wyglądać tak nieskazitelnie na twarzy. Od dłuższego czasu borykałam się z problemem tłustej brei a nie makeupu, ale nie teraz! Maska daje efekt photoshopu. Nie zauważyłam jednak poprawy w gojeniu wcześniejszych wyprysków. Działa na pory, sebum ale nie na to co już się złego na naszej twarzy wydarzyło.

Zgodnie z zaleceniami producenta tą maskę należy nakładac na 10min, a następnie zmywać. Muszę powiedzieć, że stosunkowo rzadko stosuję ją w ten przewidziany przez Ordinary sposób. Zwykle nakładam maskę rano miejscowo, tylko na punktowe zmiany, a po kilkunastu minutach zmywam i uprawiam standardową pielęgnację i makijaż. Czasem nakładam też preparat punktowo na wypryski na noc i zostawiam przez całą noc. Wygląda to kretyńsko, bo maska jest węglowo czarna, ale zastosowanie na zaoognioną zmianę przez 1-2-3 dni z rzędu często daje naprawdę szybkie efekty. Maska dość dobrze się nakłada i rozprowadza, szybko wysycha i dzięki temu mimo węglowej czerni nie brudzi raczej ubrań, czy poduszki. Przyzwoicie oczyszcza skórę, nieco wysusza. Na minus jak zwykle opakowanie - tubki z The Ordinary są beznadziejne. Podsumowując kosmetyk nie powala, nie jest rewolucyjny, ale czasem naprawdę się sprawdza i jego stosowanie przynosi fajne efekty. Stosowanie na całą twarz doradzałabym okazjonalnie, polecam miejscowo.