Isdin Isdinceutics Flavo-C by Auriga, Powerful Antioxidant Serum with Vitamin C and Ginkgo Biloba Serum do twarzy z witaminą C 8%

W kategorii Najgorszych Zapachów Kosmetycznych to serum Isdin jest dla mnie w ścisłej czołówce. Taki brudny oraz duszący, drażni wybitnie mój nos alergika. Brrrrrrr.... Raduje mnie fakt, że serum to wygrałam na szkoleniu kosmetycznym, bo gdybym sama je kupiła to szlag by mnie trafił. Od jakiegoś czasu byłam ciekawa ser z witaminą C-mam ziemistą cerę z natury i od pewnego czasu myślę jakby tu jeszcze ją rozświetlić, więc to serum jawiło mi się jako cudowny środek, który doda mojej skórze blasku lepiej niż wakacje na Bali all inclusive ;) Jeśli to serum miało w jakikolwiek sposób mnie odmłodzić to tylko przez wysyp zaskórników jak u nastolatki. Od początku nie podobało mi się uczucie na skórze po jego zastosowaniu-jakby lepkiej oraz duszącej powłoki pod którą moja skóra wręcz się poci. Ale nic z tego nie robiłam dopóki nie zobaczyłam całej masy zaskórników na całej mojej twarzy. Serum pozapychało mi pory pierwszorzędnie, cała byłam na podskórnych kaszkach oraz kropkach które zaczęły znikać dopiero po odstawieniu serum. Trochę nawet szkoda, bo rzeczywiście skóra podczas jego używania była bardziej promienna, przebarwienia się trochę rozjaśniły i cała cera była bardziej jednolita. Myślę że na dłuższą metę ten produkt bardzo dobrze wyrównałby mi koloryt. Duży plus za solidne opakowanie chroniące zawartość przed światłem.

Kupiłam to serum z wielkimi nadziejami na polepszenie stanu skóry, rozjaśnienie, napięcie, odświeżenie. Liczyłam na konkretnego kopa energii i się przeliczyłam. Buteleczka mała, elegancka, pipeta działała do końca bez zarzutu. Kolor w miarę uzywania ciemnieje jak to w serum z wit C. Pojemność niby mała ale starcza na długo. No i działanie: U mnie żadnego efektu na plus nie dostrzegłam. więc uznajmy ze prewencyjne dodatkowe przebarwienia nie wyskoczyły, zmarszczki się nie posypały. Na minus: Serum lekko lepkie po każdym użyciu wyskakiwały mi ropne krosteczki: nad ustami, brodzie, pomiędzy brwiami - przez cały okres stosowania. Efektu wow brak więc w moim przypadku szkoda pieniędzy. Myślałam że będzie jakaś różnica pomiędzy nim a serami w przedziale cenowym 30-50 zł. Nie różnicy nie było. Cieszę się że się w końcu skończyło i więcej nie kupię.

Serum antyoksydacyjne na dzień Flavo - C Ultraglican od @sdinpolska. Co mi się spodobało? Sposób aplikacji - rach ciach 5 kropelek z aplikatora i po sprawie. Nawilżenie skóry już po pierwszej aplikacji. A wszystko dzięki perfekcyjnemu połączeniu witaminy C, oksydowanej witaminy K i Ultraglikanów - składników aktywnych powszechnie uznanych i stosowanych w dermatologii i medycynie estetycznej w walce z oznakami starzenia się skóry. Jedyne co jest trochę na minus to Zapach - trochę drażniący ale do przyzwyczajenia. Wyszły mi 4 krostki w okolicach nosa więc nie wiem czy czasem mnie troszkę nie zatkał... Ale jeśli nawet to będę omijać te okolice bo reszta skóry twarzy wyraźnie domaga się tego kosmetyku.

Serum stosowałam w formie próbek, które mimo swojego małego rozmiaru (5ml) wyposażone zostały w mini pipetę. Zapewnia to wygodę stosowania i ułatwia odmierzanie porządanej ilości. Zapach kosmetyku jest dość dziwny, a w moim uczuciu nieprzyjemny. Ma on w sobie jakby plastikową nutę, która niestety nie ulatnia się że skóry, odrazu po aplikacji. Konsystencja jest płynna, nieco oleista. Zapewnia łatwość rozprowadzania, jednak posiada jedną z najbardziej drażniących mnie właściwości- lepkość. Wymaga one zatem "przykrycia" drugim produktem, który ten film zniweluje. Pierwszym efektem po zastosowaniu było lekkie, chwilowe zaczerwienienie i zaognienie oraz minimalne szczypanie. Uczucie te znika po kilku minutach, a cera staje się rozświetlona i promienna. Serum stosowałam na noc, a rano... skóra wracała do poprzedniego stanu. Jednorazowy efekt jest zatem krótkotrwały. Przy regularnym stosowaniu nie zauważyłam w zasadzie konkretniejszych zmian w wyglądzie mojej cery, chodź przyznaję, że najbardziej liczyłam na rozjaśnienie drobnych przebarwień. W moim przypadku kosmetyk zadziałał jak typowy nawilżacz, zatem myślę, że jest on zbędny w pielęgnacji skóry tłustej. Osobiście nie zdecydowałabym się na zakup pełnowartościowego opakowania.

Miałam okazję przetestować próbkę tego serum o pojemności 3 ml. Wydaje się to bardzo małą ilością, ale producent zaleca wmasowanie tylko 5 kropel w twarz. Dzięki temu mała buteleczka starczyła mi na kilka dni. Serum ma krótki, ale konkretny skład. Po otwarciu powinniśmy je zużyć w miesiąc. Mimo, że miałam do dyspozycji tylko próbkę, to producent i tak wyposażył ją w mini pipetę! Dzięki czemu dozowanie produktu było łatwe i przyjemne. Serum jest wodniste i w dotyku lekko oleiste. Ma ciemno żółty kokor i charakteryzuje się dziwnym, niezbyt ładnym zapachem. Jednak, można się do niego przyzwyczaić. Po kontakcie z cerą wchłania się bardzo szybko. Pozostawia po sobie tylko lekko lepką warstwę. Spokojnie można po nim nałożyć krem czy wykonać makijaż. To co mogę powiedzieć po tych kilku dniach stosowania, to serum ładnie rozświetla twarz. Cera wygląda na wypoczętą i promienną. Kosmetyk nie podrażnił ani nie wysuszał mojej skóry. W dotyku była ona miękka i odżywiona. Zauważyłam też że ładnie wspomaga gojenie się ewentualnych niedoskonałości i lekko rozjaśnia skórę. Generalnie, wydaje mi się, że to bardzo dobry kosmetyk. Może kiedyś skuszę się na pelnowymiarowy produkt :) Narazie daje ocenę 4, ze względu na fakt iz miałam doczynienia tylko z próbką i nie jestem wstanie stwierdzić czy wszystkie obietnice producenta zostaną spełnione przy regularnym stosowaniu.