Nacomi Pink Clay Mask Clearing & Tightening Pores Skin Perfecting Maseczka z różową glinką

Stosowałam tą glinkę przez całe wakacje i jest świetna ! Super jest to, że jest ona gotowa. Nie trzeba jej wysypywać, mieszać i robić rzeczy, które zajmują czas dlatego to dobra maska na wyjazdy. Twarz po zmyciu glinki jest wygładzona i bardzo miękka. Jednocześnie delikatnie oczyszcza skórę nie pozostawiając uczucia ściągnięcia. Glinka ma w sobie mini ziarenka, które dodatkowo przy zmyciu odczuwamy jako delikatny peeling. Po regularnym stosowaniu zauważyłam wyraźną poprawę jeśli chodzi o moje zaskórniki. Maska jest bardzo wydajna, a jedyny minus, który w niej zauważyłam to odrobinę dziwny zapach (trochę jakby plasteliny) ale mi to nie przeszkadza, bo po zmyciu zapach się nie utrzymuje więc jest ok.

Na plus, że jest to już gotowa glinka i nie wymaga przygotowania przed każdym nałożeniem. Jest delikatna, lekko matuje i oczyszcza cerę. Nie daje efektu wow, jednak przy regularnym stosowaniu poprawia stan cery. Produkt jest dość wydajny. Zapach wyczuwalny, jednak nie drażniący.

Maseczka z glinką delikatnie oczyszcza skórę, nie przesusza, ale czy nawilża? Nie do końca jestem co do tego przekonana. Ładne opakowanie, wygodne w użytku. Maska nie podrażnia, poprawia kondycję skóry, delikatnie oczyszcza, rozświetla. Efekt dosyć delikatny, spodziewałam się czegoś więcej. Nie do końca odpowiada mi jej konsystencja, jest trochę gumowata, wolę bardziej kremową. Dosyć ciężko do zmycia, ale nie jest to duża wada.

Mam cerę mieszaną z tłustą strefą T, skłonności do zaskórników i trądziku, rozszerzone pory i przebarwienia. Opakowanie to klasyczny słoiczek o pojemności 50 ml. Taką formę lubię najbardziej, łatwo zużyć produkt do samego końca. Maseczka ma dość gęstą konsystencję i różowy kolor. Gdy pierwszy raz ją powąchałam doszłam do wniosku, że pachnie bardzo podobnie jak ciastolina którą bawiłam się w dzieciństwie. Po czasie jednak stwierdzam że nie do końca tak jest, lecz zapach jest ładny i niespotykany. Maseczkę nakładam na oczyszczoną skórę (zazwyczaj po peelingu) i trzymam 10-15 minut. Po zmyciu skóra jest dobrze oczyszczona. Dodatkowo czuję ukojenie, a buzia jest miękka i przyjemna w dotyku. Niestety nie zauważyłam obiecanego przez producenta zmniejszenia widoczności moich porów. Trądzik także pozostał bez zmian. Maseczka jest wydajna, słoiczek wystarczył mi na kilkanaście razy. Myślę że jest to dobry produkt dla osób potrzebujących oczyszczenia skóry w sposób niezwykle delikatny, gdyż maska nie wywołuje uczucia ściągnięcia, nie wysusza, nie podrażnia, a dodatkowo koi skórę. Gdyby jeszcze zmniejszała pory to byłaby idealna.

Ta maseczka jest baaaardzo podobna do jej niebieskiej siostry. Zapach dokładnie ten sam, według mnie efekty też prawie takie same, czyli nawilżenie, wygładzenie, a działanie glinki widać w oczyszczaniu, ale nie podrażnianiu skóry, chociaż różowej częściej może zdarzyć się wyschnięcie, a co się dzieje gdy glinka wyschnie - wie każdy kto je stosuje. Jedyna różnica to konsystencja. Niebieska jest bardziej galaretkowato-żelowa, przez co można ją bardziej równomiernie nałożyć i wolniej wysycha, ale trudniej się zmywa. Różowa to taka gęsta zawiesina, która ucieka spod palców, szybciej wysycha, ale za to łatwiej ją rozwodnić i zmyć. Moja ocena jest dokładnie taka sama tych dwóch masek, jednak jeśli mam do którejś wrócić, to zdecydowanie wolę niebieską.

Mam skórę mieszaną, skłonną do powstawania niedoskonałości i wyswiecania się w strefie T. Maseczkę stosuję 2 razy w tygodniu, pozostawiam ją na skórze na jakieś 20 minut. Produkt ma gęstą konsystencje o różowym, uroczym kolorze. Efekty stosowania są zadowalające. Buzka jest wygładzona i mięciutka. Dodatkowo zmniejsza ona wydzielanie sebum, co bardzo mnie cieszy.

Maseczkę kupiłam na jednej z aukcji internetowych Opakowanie to śliczny słoiczek o pojemności 50 ml, zapłaciłam około 25 zł. Maseczka ma ładny zapach, jej wydajność jest dość standardowa, skóra po zastosowaniu maseczki jest oczyszczona odświeżona i wygładzona. Mam cerę mieszaną, maseczka matuje skórę, zmniejsza wydzielanie sebum, zmniejsza pory. Maskę nakładałam 1-2 razy w tygodniu, maska zasycha w czasie około 10 minut, łatwo się zmywa, nie uczula, nie podrażnia. Podsumowując maseczka całkiem dobrze sprawdza się przy cerze mieszanej, łagodzi podrażnienia, poprawia koloryt skóry, nie wiem czy jeszcze kupię.

Bez zachwytu, bez widocznych efektów, bardziej nawilża niż oczyszcza. Bardzo przeciętny produkt, powrotu nie przewiduje. Do tego wszystkiego drażni mnie jej zapach.

Maska znajduje się w wygodnym opakowaniu z zakrętką. Ma formułę gęstego kremu. Posiada charakterystyczny, słodki zapach. Przyjemnie się nakłada, ale trochę szybko zasycha i co chwilę trzeba czymś pryskać, bo gdy zaschnie staje się nieprzyjemna. Zwróciłabym uwagę na zawartość alergenów, bo jak mówi tytuł spowodowała u mnie zaczerwienienie, które trwało dłuższy czas po nałożeniu kosmetyku i było bardzo widoczne. Producent na opakowaniu pisze o dogłębnym oczyszczeniu, zmniejszeniu widoczności porów oraz wyrównaniu kolorytu. Na dłuższą metę zauważyłam tylko delikatne zmniejszenie porów. Praktycznie w ogóle nie czułam oczyszczenia, a koloryt się nie zmienił. W mojej opinii Nacomi ma w swoim asortymencie o niebo lepsze produkty tego typu.

Mam jeszcze podobną maseczkę tej marki- przeciwzmarszczkową i tamta to obłęd! Ta z kolei ma zwężać pory, działa ok, jednak nie ma tak spektakularnego działania jak przeciwzmarszczkowa wersja. Ładnie pachnie i ma fajną konsystencję

Maska Nacomi to moje nowe odkrycie na rozszerzone pory. Maskę (ma bardzo ładny zapach) nakładam na cała twarz (z ominięciem oczu i ust). Jest to jedna z nielicznych masek ktore mialam, gdzie po zmyciu, efekt zwężonych porów jest natychmiastowo widoczny! Skóra po zmyciu nie jest wysuszona.

Maseczki używam raz w tygodniu. Nie ma po niej jakichś efektów wow. Ładnie pachnie i ma przyjemną konsystencję. Nawilża skórę i pozostawia bardziej rozświetloną. Szybko zasycha na twarzy i jest to dosyć nieprzyjemne.

Ta maseczka to moje ostatnie odkrycie - kupiłam ja w trakcie szału zkaupowego w hebe. Szczerze mowiac, najpierw sposobalo mi się opakowanie a potem opisane działanie. I oczywiscie sprawdzilam recenzje na Wizazu.Nie zawiodły mnie, Dlatego wracam z własną! ;) #MOJA SKORA Mieszana, sucha na policzkach, ze skłonnościa do przetłuszczania się w strefie T. Do tego jest to cera trądzikowa, w "gorszych" czasach traktowana różnymi wysuszajacymi kremami przeciwtradzikowymi. Zimą zawodnik jest nawet gorszy - potrafi sie przesuszac na całym obszarze i wciaz zaskakiwac mnie tradzikiem ;) Czego szukałam? Produktu, ktory oczyszcza, ale nie wysusza. A najlepiej zeby jeszcze nawilżał. I to wlaśnie otrzymałam;) #MASECZKA -bardzo fajnie oczyszcza twarz + faktycznie zweza pory +nie wysusza, + fajnie "uspokaja" twarz, zaczerwienienia się zmniejszaja +przyjemnie się nakłada +dosc wydajna Dodam, ze maseczke stosuje regularnie, 2 razy w tygodniu Na minus: -cena, w cenie regularnej bym jej nie kupiła, ale na promocji jest ok;)

Używam tej maseczki już ponad pół roku i jestem z niej bardzo zadowolona, chociaż uważam, że warto ją kupić tylko jak jest w promocji, w regularnej cenie spodziwalabym się jednak czegoś więcej. Na pewno daje ulgę naczynkowej wrażliwej cerze. Nie wysycha zbyt szybko, ma przyjemną konsystencję. Nigdy nie podeszła mi wodą. Pięknie pachnie.

Moim zdaniem jest to bardzo dobra maseczka i jej działanie jest zdecydowanie zauważalne. Ma przyjemny zapach, miłą konsystencję i nie zasycha tak szybko i mocno jak typowe maseczki z glinką. Po użyciu twarz jest gładka i ma "glow", do tego zaczerwienia są świetnie zredukowane (moja ulubiona cecha tej maski i jest ona bardzo zauważalna). Dobrze łagodzi wszystkie wypryski i inne zmiany skórne, a skóra twarzy jest ogólnie taka...spokojna, jakby maska przyniosła jej ogromną ulgę.

Muszę przyznać, że samo opakowanie wygląda bardzo ładnie, chociaż jest minimalistyczne to przez kolor przyciąga wzrok na sklepowej półce. Moją wersję z różową glinką łatwo jednak pomylić z przeciwzmarszczkową z glinką niebieską. Tam słoiczek jest różowy, a nakrętka niebieska, więc na odwrót niż w mojej wersji. Pod zakręcaniem znajduje się sreberko, więc mamy pewność, że jesteśmy pierwszymi użytkownikami produktu. Zapach maski dla mnie jest całkiem ładny, chociaż czytałam, że nie wszystkim się spodobał. Mimo, że sama uważam, że jest dość neutralny :) Sama czuje w nim głównie grejpfruta z charakterystyczną nutą glinki i może odrobinę różę. Maska posiada wręcz idealną konsystencję, nie jest ona ani zbyt rzadka, ani za gęsta. Łatwo się ją nakłada cienką warstwą, chociaż warto mieć pod ręką hydrolat czy tonik. Dzięki zawartości glinki stosunkowo szybko maska nam wysycha, wiec warto od czasu do czasu spryskać 'czymś' twarz :) Jeśli chodzi o samo zmywanie z kolei to nie ma z nim najmniejszych problemów zwłaszcza pod prysznicem. Maskę kupowałam głównie z myślą oczyszczania cery i muszę przyznać, że doskonale się sprawdza w tej roli! Nie pozostawia co prawda cery skrzypiącej z czystości jak np. maska enzymatyczna Tołpa, ale i tak jest na prawdę skuteczna. Zdecydowanie jest delikatniejsza od wspomnianej maski enzymatycznej, więc dla mnie można ją bez obaw nakładać nawet kilka razy w tygodniu. Mi samej zdarzało się to robić nawet dzień po dniu, gdy czułam taką potrzebę :) Myślę, że ten fakt ucieszy wiele osób, bo nie wszyscy są fanami mocnego oczyszczania. Jeśli chodzi o drugą z głównych obietnic czyli ściągnięcie porów to początkowo nie widziałam za bardzo różnicy. Jednak z czasem pory rzeczywiście stały się bardziej oczyszczone i stopniowo stawały się mniej widoczne. Dodatkowo każdorazowo po użyciu kosmetyku cera była wygładzona i gładka, a koloryt został ujednolicony. Prezentowała się widocznie lepiej niż 'przed' :)

Na razie najlepsza maseczka jaką miałam, a na pewno najlepsza z Nacomi. Pięknie pachnie, łagodzi zaczerwienia, delikatnie oczyszcza. Naprawdę widać różnice po zastosowaniu. Cera jest świeższa i zdrowsza. Mi starczyła na 6 użyć.

Maskę kupiłam w Hebe, przy okazji promocji na kosmetyki naturalne. Opakowanie - plastikowy słoiczek. Brak zabezpieczenia przed otwarciem. Biały literki z tyłu kompletnie nieczytelne. Zapach - taki apteczno-kosmetyczny, nienachalny, mi nie przeszkadzał. Konsystencja - taki budyń, który za długo stał, po czym stężał a jednocześnie podszedł wodą... Serio, chyba pierwsza maska o takiej konsystencji dziwnej. Używanie - ciężko się ją nakłada, bo po prostu spada z twarzy, ja brałam taki większy glutek i wcierałam w twarz, wtedy się jakoś trzymała. Szybko zasycha, ale nie wysusza (tak jak np. zastygające glinki). Działanie - czegóż to producent nie obiecuje! Maska ma równocześnie oczyszczać, zwężać pory, odżywiać i odmładzać - tyle mówi napis na opakowaniu, opis na stronie producenta dodaje jeszcze, że "pobudza mikrokrążenie i zapobiega powstawaniu naczynek. Dodatkowo zadba o te naczynka, które uległy już zniszczeniu.", "regeneruje skórę", "Ochroni ona Twoją skórę przed przedwczesnym jej starzeniem, a także rozpieści zmysły wyjątkowym aromatem." No po prostu maska orkiestra :D Co z tego robi? Trochę uspokaja skórę, odświeża i zwęża pory na parę godzin, I tyle. Wydajność - jakoś na 1,5 miesiąca mi starczyła przy stosowaniu 1-2 razy w tygodniu.