Lirene Dermoprogram Prebiotic Ferment, Oczyszczająca maska przeciw niedoskonałościom na węglowej płachcie 

Na zakup maski zdecydowałam się ze względu na fermenty, o których działaniu sporo słyszałam. Moja cera buntowała się przed okresem i czułam że lada chwila będą się wykluwały pryszcze, dlatego postanowiłam, że potrzeba jej mocnego oczyszczenia. Pozytywnym zaskoczeniem była folia umieszczona na płachcie z maską, dzięki której łatwiej było ją rozłożyć bez ryzyka rozerwania. Płachta jest fajnie ponacinana dzięki czemu można ją wygodnie dopasować do rozmiarów i kształtu twarzy. Jest obficie nasączona, jednak nie na tyle żeby zjeżdżać z twarzy. Po zastosowaniu twarz była ukojona, zaczerwienienia na bolących miejscach, gdzie miały pojawić się niedoskonałości były rozjaśnione. Cera była ujednolicona i miękka, a pory delikatnie ściągnięte. Po zdjęciu maski twarz nie była lepka. Pozostały w opakowaniu płyn nałożyłam na twarz następnego dnia i ponownie efekt był zadowalający. Z pomocą maski udało mi się jakoś ujarzmić kaprysy cery, z pewnością jeszcze do niej wrócę.

Maska jest świetna! Spełnia obietnice producenta, choć ma parę minusów.. Kupiłam ją ostatnio, na promocji w Rossmannie i się nie zawiodłam! Lubię testować drogeryjne maski w płachcie, ale do tej na pewno powrócę! ????

Maska ładnie rozkłada się na twarzy. Nie zsuwa się. Po 10-15 minutach skóra jest wygładzona i napięta. Nie zauważyłam, żeby jakoś wpłynęła na zmniejszenie niedoskonałości ale przyjemnie się czułam mając ją na twarzy. Fajna opcja na taki wieczór, gdzie mamy trochę czasu dla siebie i możemy sobie zapodać kilka zabiegów w domowym spa. Nie podrażniła mnie, nie wysuszyła skóry i nie szczypały mnie oczy. Płachta jest obficie nasączona, opakowanie łatwo się otwiera

Maska znajduje się w standardowej, jednorazowej saszetce typowej dla tego rodzaju produktów. Jest ona w formie 40% plachty węglowej. Wykonana z przyjemnego materiału, dobrze przylega do skóry, zapewnia uczucie komfortu podczas stosowania oraz jest naprawdę bardzo mocno nasączona składnikami aktywnymi. Sposób stosowania jest typowy dla tego rodzaju masek - nakładamy na oczyszczoną (najlepiej też stonizowaną) skórę twarzy, trzymamy 10-15 minut po czym ściągamy i uwaga! Zmywamy twarz letnią wodą. Przyznam, że pierwszy raz spotykam się z maską w płachcie, po której ściągnięciu należy przemyć twarz. Zazwyczaj przy tego typu produktach, pozostałości po masce najzwyczajniej wklepywało się w skórę lub też pozostawało do całkowitego wchłonięcia. Jednak jakby nie patrzeć, zmycie nadmiaru esencji ma sens! Bowiem ogranicza ono ryzyko zapchania porów. Ja niestety miałam tą "przyjemność" wiele razy, dlatego pomimo, iż używam takich masek regularnie to jednak cały czas podchodzę do nich z dystansem. Co do działania - jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Po użyciu skóra została świetnie wygładzona oraz nawilżona (w przypadku masek oczyszczających często można spotkać się z przesuszeniem skóry). Wracając do tematu zapchanych porów - na szczęście nic takiego nie miało miejsca za co naprawdę bardzo duży plus. Produkt zaskoczył mnie również wysokim poziomem oczyszczenia, zniwelowaniem nadmiaru sebum oraz redukcją niedoskonałości - na następny dzień po wielu niedoskonałościach nie było śladu.

Na tą maskę zwróciłam uwagę dzięki promocji w Rossmannie, zaraz poczułam, że jej potrzebuję ;-). Maska zamknięta w dość dużej saszetce, dzięki czemu nie jest za mocno poskładana. Jest złożona na folii ochronnej, co zmniejsza ryzyko przerwania tkaniny przy wyciąganiu. Tkanina jest całkiem mocna i miałam wrażenie, że szorstka, ale na twarzy się tego nie odczuwa. Za to jest bardzo dobrze wykrojona i doskonale przylega do skóry. No i jest zupełnie czarna. Jest mocno nasączona, przy nakładaniu trochę kapała, ale potem wszystko spłynęło na szyję. Ta maska tym się różni od pozostałych, że po jej zdjęciu esencję trzeba spłukać z twarzy, przez co już nie jest taką opcją dla leniuchów, z którą wskoczymy do łóżka i tylko ściągniemy przed zaśnięciem. Nałożyłam ją na wieczór, po 15 minutach zdjęłam i spłukałam twarz. Skóra była mocno odświeżona i miękka. Następnego dnia była gładka, matowa, ale nawilżona. Trochę się obawiałam, że maska mnie podrażni, bo ostatnio moją skórę wszystko podrażnia, ale nic takiego się nie stało. Podsumowując to przyjemna maska oczyszczająco nawilżajaca. Nie robi efektu WOW, ale delikatnie poprawia stan skóry. Myślę, że jeszcze do niej wrócę.

Maska na płachcie od Lirene jest zapakowana w większe opakowanie niż standardowe maski innego typu. Otwierając ją widzimy czarną płachtę zabezpieczoną z jednej strony folią w celu ułatwienia aplikacji.Maska lirene prebiotic ferment to węglowa płachta obficie nasączona. Świetnie dopasowuje się do kształtu twarzy dzięki wielu wycięciom, jednak jak wszystkie tego typu maski nie przylega dobrze w okolicach nosa. Nie zsuwa się podczas stosowania i nie odkleja. Trzymałam ją od 10-15 min. Po zdjęciu przemyłam twarz letnią wodą.Jest ona bogata w naturalne składniki. Po ściągnięciu maseczki cera była promienna, oczyszczona, nawilżona i wygładzona.Przywraca idealną równowagę skóry twarzy.Brak reakcji alergicznej. Myślę, że mogę polecić ją każdej kobiecie która chce w szybki sposób zregenerować skórę albo po prostu odprężyć się w domowym SPA.