Polny Warkocz Maska - peeling biomechaniczny`Wiesiołek i dynia` 

Peelingi biochemiczne nie są moim typem, więc głównie kupuję te enzymatyczne. Polny Warkocz ma coś takiego jak mazidło, dostałam je w prezencie. Idea marki w moim typie, dlatego z chęcią go zaczęłam używać. To kosmetyk, który jest zamknięty w ciemnym szklanym słoiczku, który posiada wieczko i zakrętkę. Wewnątrz mieści się konsystencja jakby kremu, przypominającego żel albo jakąś pastę o pomarańczowym zabarwieniu. Dynia i wiesiołek z nazwy, są w składzie tego peelingu, więc kolor jest typowy dla nich. Zaskakujące i zadziwiające jest, że cała formuła jest tak jakby wymieszana z czymś co przypomina drobniutki piasek. Nie jest to typ takiego grubego i ostrego peelingu, a formuła przyjemna i łatwo sie nakłada. Trzyma się ją jak maskę na twarzy a następnie spłukuje wodą wykonując peeling. To fantastyczny produkt, który myślę zasługuje na miano hitu! Skuteczny i delikatny jednocześnie. Nie wywołał u mnie alergii, nie podrażnił i pięknie wygładził skórę. Super jest w nim to, że po zmyciu, skóra jest delikatna, jednolita i gładka. Mimo, że nie ma w sobie tłustości, to jest lekko nawilżona i absolutnie nie ma tutaj efektu wysuszenia czy ściągnięcia. Kosmetyk jest bardzo wydajny. Polecam!

Maska ma gęstą konsystencję. Dobrze nakłada się na twarz. Zapach delikatny. Stosowałam maskę około tygodnia codziennie. Moja skóra twarzy stała się delikatniejsza i gładsza, mniej wyczuwalne stały się moje niedoskonałości podskórne. Bardzo dobrze nawilża, nie pozostawiając tłustej i lepkiej skóry. Dodatkowo nie podrażniała mi skóry i zmniejszyła zaczerwienienia na twarzy a tam gdzie miałam drobne ranki po wypryskach delikatnie mi je wygoiła. Podsumowując bardzo dobrze działa na cerę i jest to produkt, który zagości u mnie na stałe.