Peeling ten był dodatkiem do jednej z gazet. Bardzo lubię wychwytywać takie gazetowe perełki, które zawsze kosztują mniej niż regularnie w drogerii, a przy okazji mam coś do czytania. W tym przypadku kosmetyk wraz z gazetą kosztował około 10 złotych, więc zdecydowanie się opłacało :). Produkt ten w drogeriach kosztuje od 16 do nawet 23 złotych.
Moja cera jest mieszana z przetłuszczającą się strefą T, trądzikowa, wrażliwa i również naczynkowa, co zaczęło się u mnie objawiać całkiem niedawno. Nie powinnam sięgać po typowe zdzieraki, bo są drażniące dla takich cer jak moja, ale nie mogłam nie skorzystać z okazji i nie kupić ;). Używam go (bo nadal mam resztkę w przeciętej na pół tubce) raczej raz w tygodniu, żeby nie narobić na swojej skórze szkód. Przyznam, że taka częstotliwość używania zdecydowanie wystarcza. Cudownie wygładza, co jest odczuwalne pod opuszkami palców, ale też widoczne w lustrze. Nie muszę mocno trzeć twarzy dla efektu. Usuwa on zanieczyszczenia, suche skórki, a do tego odblokowuje pory, lekko nawilża i daje odświeżające uczucie chłodzenia. Ja - jak to ja - nawet przy delikatnym pocieraniu robię się czerwona, lecz nie pojawiają się typowe, piekące podrażnienia. To tylko chwilowa reakcja skóry na coś ostrzejszego niż to, do czego jest przyzwyczajona, czyli delikatne żele/musy/pianki. Przy regularnym używaniu, czyli tak jak wspomniałam wyżej - w moim przypadku raz w tygodniu - cera wydaje się czystsza i pojawia się mniej wyprysków. Nie zauważyłam tylko jego wpływu na zmniejszenie ilości wydzielanego sebum. Może po prostu zbyt rzadko go stosuję ;). W każdym razie jest to przyzwoity produkt, warty swojej regularnej ceny, która i tak wielce wysoka nie jest. Ale wrażliwcy niech pamiętają - taki zdzieraczek to maksymalnie raz w tygodniu :D!
Peeling ma kolor pastelowej zieleni, a jego konsystencja przypomina trochę rzadszą pastę. Znajdują się w nim miliony malutkich drobinek, które ledwo można zauważyć gołym okiem (trzeba się dobrze przyjrzeć). Drobinek prawie nie widać, ale za to czuć. Mogą być dla niektórych osób zbyt ostre.
Zapach jest świeży z główną nutą mięty, choć też nieco ziołowy. Ja peelingi w większości przypadków stosuję tylko na noc, ale jeśli ktoś lubi wygładzić sobie twarz rano, np. tuż przed makijażem, to taki zapach może odświeżyć umysł i dać kopa energii :).
Opakowanie to mała, miękka tubka z zamknięciem typu zatrzask. Jedyne, co mnie denerwowało, to pozostający w zatrzasku peeling, który zasycha i utrudnia zamykanie tubki, jeśli nie jest usunięty. Oprócz tego nie mam żadnych innych zastrzeżeń. Szata graficzna kojarzy się z produktem naturalnym - te różnorodne zielone kwiaty, a nawet sama czcionka i nazwa ''Vianek'' (producentem jest Sylveco). Całość prezentuje się po prostu ładnie ;). Pojemność to 75ml.
Zalety:
- Cena
- Cudownie wygładza skórę
- Usuwa zanieczyszczenia oraz suche skórki
- Odblokowuje pory
- Lekko nawilża
- Daje przyjemne uczucie chłodzenia
- Wpływa na zmniejszenie ilości powstających wyprysków
- Mogą go używać wrażliwcy, choć koniecznie ''lekką ręką'' i maksymalnie raz w tygodniu
- Świeży, przyjemny zapach
- Konsystencja
- Wydajność
- Opakowanie
Wady:
- Nie zauważyłam wpływu na zmniejszenie wydzielania sebum
- Peeling lubi zasychać w zatrzasku i utrudniać zamykanie tubki, więc trzeba pamiętać, by przed odstawieniem go na półkę usunąć te resztki
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie