Peeling ten dorwałam jako dodatek do jednej z gazet. Raczej nie zainteresowałby mnie w drogerii, ale oczywiście z gazetą był chyba z połowę lub więcej tańszy, więc skusiłam się. Nie pamiętam dokładnej ceny, ale zgaduję, że była ona w okolicach 10 złotych.
Moja cera jest mieszana, wrażliwa i trądzikowa. Twarz przetłuszcza się na strefie T, a boki bywają na zmianę normalne i suche. Przyznam szczerze, że próbuję odzwyczaić się od peelingów mechanicznych, ale słabo mi to idzie. Jestem w tej kwestii tradycjonalistką i wszelkie peelingi enzymatyczne czy kwasowe są dla mnie dziwnym tworem :D. Ale to nie tak, że ich nie lubię. Lubię, choć muszę się przyzwyczaić. Ze swoją cerą wrażliwą nawet powinnam się na takie przerzucić. No ale do rzeczy. Teraz mam okazję używać bardzo fajnego peelingu mechanicznego, jakim jest ów Duetus. I od razu zaznaczę, że to nie żadna pasta peelingująca. Ma on kremową konsystencję, w której zawarta jest duża ilość drobinek korundu i zmielonych nasion czarnuszki. Drobinki te są małe, naprawdę małe, niczym piasek, ale nie należą do najostrzejszych, jakie znam. Krzywdy mi nie robią, nie podrażniają skóry. Za to idealnie usuwają martwy naskórek, oczyszczają pory i generalnie wygładzają. W składzie znajdziemy m.in. węgiel aktywny, dlatego ma on szary kolor. Ja lubię sobie go zostawić na 2-3 minuty na twarzy, bo wtedy czuję, że jeszcze lepiej działa. To może być efekt placebo, ale nawet to jest dobre ;p. Oprócz węgla aktywnego mamy tutaj ekstrakt z lukrecji, olej z pestek winogron i olej z czarnuszki. To oczywiście nie koniec, lecz są to główne składniki, które mają działać na swój unikatowy sposób. Regularne stosowanie tego produktu rzeczywiście wpływa pozytywnie na wygląd skóry. Oczywiście w połączeniu z innymi kosmetykami. Mam mniej wyprysków, mniej pozapychanych porów i bardziej wyrównany koloryt cery. Nie spodziewałam się po nim cudów, a dostałam naprawdę fajny kosmetyk z fajnym składem. Jeśli jeszcze jest tu ktoś, kto używa peelingów mechanicznych i nie miał do czynienia z tym gagatkiem, to polecam!
Zapach jest bardzo specyficzny. Już w tytule recenzji zdradziłam co nieco. Producent napisał, że to połączenie naturalnych olejków eterycznych z bergamotki i tymianku. Bergamotki tutaj bynajmniej nie czuję, ale czuję za to oregano. A oregano to dla mnie pizza :D. Wiem, że to pewnie nuta tymianku, ale nie do końca pamiętam jego zapach. Z oregano mam o wiele częściej do czynienia i właśnie to aromatyczne zioło tu czuję. Czyż nie jest to nietuzinkowy zapach kosmetyku? Owszem, jest. Mi się podoba.
Opakowanie to miękka tubka z zamknięciem od dołu typu zatrzask. Bardzo podoba mi się szata graficzna z artystycznym sznytem, czyli czarno-białym rysunkiem liścia, ale nie tylko. Mimo tego jest minimalistyczna, a ten limonkowy kolor ma coś w sobie. Całość ma świetną jakość. Pojemność to 75ml.
Zalety:
- Dobry skład
- Duża ilość drobinek wielkości piasku
- Świetnie wygładza, oczyszcza pory i usuwa martwy naskórek
- Nie przesusza i nie podrażnia
- Pozytywnie wpływa na stan cery przy regularnym stosowaniu
- Nietypowy, acz według mnie przyjemny zapach
- Wydajność
- Ładne i dobrej jakości opakowanie
Wady:
- Ważny 3 miesiące od otwarcia, a to trochę za krótko przy tak wydajnym kosmetyku
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie