Oriflame Essentials, Face Wash with Vitamin E & Canola Oil Żel do mycia twarzy

Sama trochę nie wiem, co podkusiło mnie do zakupu tego produktu. Chyba dlatego nie lubię Oriflame, po prostu kupuję bez sprawdzania składu, a potem widzę takie kwiatki, że aż wstyd mi za siebie i za producenta. Cóż, dobrze być nie mogło, niestety. Produkt od stosunkowo niedawna w Oriflame, póki co dostępny w każdym katalogu. Tutaj podano cenę 16,50, ale właściwie można go dostać za 12-13 złotych już. Ma proste, w miarę poręczne i trwałe opakowanie, z którego łatwością można wycisnąć produkt do samego końca. Na tyle znajdziemy informacje na temat składu. Widziałam gorsze cuda, ale niestety kilka rzeczy tutaj wymaga zwrócenia uwagi. Fajnie, że nie ma mydła, alkoholu i parabenów, ale już na drugim miejscu pojawiło się sls. Witamina e może i jest, gliceryna również (na 3 miejscu), ale cudowny olej canola jeszcze za EDTA. Słabo to wygląda. Żel ma neutralny zapach, który długo nie utrzymuje się na skórze. Na minus zaliczam również konsystencje. Dobrze się pieni, ale jest zdecydowanie za rzadki, wręcz przelewa się przez palce, co również wpływa na słabą wydajność. Działanie też raczej nie powala. Właściwie trudno stwierdzić, co ten produkt robi. Domywa tam resztki makijażu przy dwupoziomowym oczyszczaniu, ale nie robi tego jakoś perfekcyjnie. Kiedy używam oleju, nie zostawia uczucia ściągnięcia, przy płynie micelarnym trochę zostawia to nieprzyjemne napięcie. Nie podrażnia, nie wywołuje podrażnień i zaczerwienień, ale to trochę za mało, żeby można było mówić o udanym produkcie. To mój drugi produkt z tej serii i póki co ją całą uważam za niewypał. Nie wiem, czy zdecyduję się jeszcze na zakup czegokolwiek innego. Raczej odradzam.