Pomysłodawca powinien zasuwać na boso po galerze zrobionej z klocków LEGO.
Pisząc nawet te negatywne recenzje staram się być opanowana i w przeciwieństwie do krytykowanych produktów, zachowywać jakieś resztki przyzwoitości i względnego profesjonalizmu. Jednak tutaj naprawdę o to ciężko.
Jest BARDZO ŹLE, w momencie w którym największym plusem maski (o ile nie jedynym) jest to, że nie wywołała u mnie żadnego podrażnienia, uczulenia, zaczerwienienia, itp., itd. A, przepraszam jest jeszcze drugi plus- gumową maseczkę ściąga się o wiele lepiej i łatwiej niż tradycyjne peel-off.
Sama konsystencja maseczki jest mi neutralna- ma konsystencję gęstszego jogurtu, trochę zbytnio się leje podczas nakładania, więc trzeba się przyłożyć, a pod koniec zaczęła mi tężeć, co mocno utrudniało nakładanie. Jest to jednak kwestia wprawnego nałożenia, którą bym wyrobiła, gdybym w ogóle chciała ponownie kupić produkt.
Koniec plusów. To teraz jazda!
Działanie? Prawie żadne. Twarz nieco wygładzona, ale to nie jest efekt, którego nie osiągnęłabym najzwyklejszym kremem. I tyle.
Zwykle opakowania oceniam jednym zdaniem, o ile w ogóle, ale w tym wypadku to chyba jakiś słaby żart i kpina. Producent ewidentnie przespał zmiany na rynku jakie zaszły w ostatnich latach i kompletnie nie zwrócił uwagi, że odchodzi się od przesadnie pstrokatych opakowań, na rzecz bardziej eko rozwiązań.
Tutaj to są kpiny.
"Zabezpieczenie" czy też kartonik w jaki opakowane jest pudełeczko jest tak nieporęczne, tak nie praktycznie i tak bardzo nie chroniące, że szkoda w ogóle marnować surowców na jego produkcję. Zajmuje strasznie dużo miejsca, gdzie można było dać sobie spokój z jakimś namiotem i zrobić zwykły prostopadłościan, odpowiadający wielkością pudełka.
Pudełeczko...Tak bardzo zmarnowany potencjał! Fajnie, że jest ono zakręcane, szkoda, że w środku nie ma żadnego, ŻADNEGO, zabezpieczenia. Chyba, że to ja miałam pecha i WSZYSTKIE dostępne w Rossmannie opakowania miały je odklejone. Oczywiście szukając maseczki, którą nikt wcześniej się nie bawił, spadł na mnie jeden, niedokręcony egzemplarz, przez co miałam pięknie przypudrowane spodnie.
Człowiek oczekiwałby, że dołączony kubeczek/pojemniczek miałby w środku miarkę, albo chociaż zaznaczoną linię, lub dwie- jedną, do której poziomu wsypywałoby się proszku, drugą, do poziomu wody. Oczywiste? Cóż, widocznie na tak proste rozwiązanie brakło już budżetu- w środku znajduje się porcja proszku na raz, a wymagane jest od nas równe 30ml wody. Ja akurat mam w domu wagę, dzięki której mogłam odmierzyć wymaganą ilość, ale wciąż byłam w szoku, że nie ma tak prostej, a ułatwiającej życie rzeczy...
No i ostatni punkt- jednorazówka. Załóżmy, że produkt spodoba mi się na tyle, że będę chciała go kupować regularnie- super, jakieś pomysły co zrobić z taką ilością pojemników? Kto ma dzieci to pewnie im da do zabawy, kto pracuje z dziećmi, to wykorzysta jako pojemnik na kredki czy inne przybory, kto kreatywny to coś z tego stworzy, ale nie oszukujmy się- zdecydowana większość to wyrzuci. Pewnie, zaśmiećmy planetę jeszcze bardziej!
I JESZCZE NA ETYKIECIE ŚMIĄ PISAĆ, ŻE DBAJĄ O ŚRODOWISKO XD Hipokryzja to tu wystrzeliła tak mocno w kosmos, że odkryła nową galaktykę.
Ogólnie zgaduję, że cała seria jest kierowana raczej do nastolatek- temu też wybaczam pewną infantylizację w opisach, nawet to urocze- chociaż w kontekście kiepskości produktu drażni.
Czy muszę dodawać, że nie kupię ponownie?
--------------------
W czasie użytkowania zaznaczyłam "próbka", bo wydaje mi się to najuczciwszą odpowiedzią.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie