La-Le Serum - booster do twarzy z bakuchiolem 1% 

Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie ten produkt,konsystencja jest jak sok na wodę i bardzo ładnie pachnie mango. Po nałożeniu skóra jest niesamowicie nawilżona i świeci się jak po rozświetlaczu,jest w czerwonych barwach,ale jest to do wchłonięcia. Jest to olejkowa maź,która nie tłuści przez cały dzień tylko coś w rodzaju suchego olejku najpierw jest oleiste,a później maksymalnie się wchłania i daję uczucie miękkości i nawilżenia. Raczej nie dał mi spektakularnych efektów,ale też nie zaszkodził cerze. Być może gdybym stosowała go dłużej coś by ruszyło... Nie ważył się z kremem,nie brudził ubrań Pipeta działała poprawnie,zazwyczaj takie elementy lubią się psuć. Bardzo przyjemnie się stosowało ten produkt . Myślę,że najlepiej by skorzystali na tym posiadaczki skóry suchej. Minus za to,że opakowanie szybko zrobiło się brudne i wyblaknięte. Cena ok 50zł ,Polecam.

Pomyślałam - wow, bakuchiol, takie retinoidy na lato. Skórę miałam mocno przesuszoną, wymagającą regeneracji. Akurat w La-le była wielka promocja, wiec się skusiłam. Boostera używałam ok 3 miesięcy. Najpierw rano i wieczorem przed lremem, potem tylko rano (wieczorem weszła Dzika Róża z Iossi). Produkt jest bardzo wydajny ale nie zauważyłam jakiegoś WOW efektu. Na pewno nawilżył, bo ma w sobie fajne oleje. Ale liczyłam na redukcję przebarwień, czego nie zrobił. Na skórze pozostawia leciutki żółtawy kolor (olej z marchwii) ale w lecie to nie przeszkadzało, właściwie po nałożeniu kremu znikało. Stosowany na pełne słońce nie miał właściwości fotouczulających.