Miałam okazję przetestować kilkudziesięciomililitrową próbkę żelu. Z założenia jest to produkt myjący, nawilżający i relaksujący. Podstawową funkcję spełnia i, powiedziałabym nawet, że bardzo dobrze, ale całą reszta wymaga dopracowania.
Oczywiście cieszy przyjazny, biodegradowalny skład, który prawie w całości jest pochodzenia naturalnego. Znalazłam też informacje, że marka nie testuje na zwierzętach, co bardzo cenię. Do końca nie jest wegańska, ale w swoich składach korzysta z dobrodziejstw miodu i wosku pszczelego, a unika innych odzwierzęcych produktów. Dla mnie jednak najważniejsze, że jest wolna od okrucieństwa.
- OPAKOWANIE: kosmetyk miałam w miniaturowej tubce o charakterystycznym dla marki kolorze jasnej zieleni, która była wykonana z przeźroczystego plastiku, a zamykana byłą dla klapkę. W zasadzie była to zmniejszona wersja pełnowymiarowego opakowania z taką samą grafiką i napisami. Ogólnie wizualnie jest to produkt przyjemny dla oka i wygodny w użyciu, ale trzeba zachować ostrożność bo ze względu na konsystencję może wylewać się z tubki.
- KONSYSTENCJA: kosmetyk posiada żelowo – płynną formułę, co źle wpływa na wydajność i może powodować straty. Nieostrożnie otwierana tubka czy zbyt mocne jej naciśnięcie spowoduje, że płyn wyleje się z opakowani i się zmarnuje.
Jeśli ktoś chce sięgnąć po ten kosmetyk to polecam spieniać go w gąbce lub myjce i ostrożnie otwierać opakowanie, na pewno nie trzymając otworem w dół.
Ja jakiś czas temu zrezygnowałam z myjek i gąbek, więc stosuje preparaty myjące rozcierając je w dłoniach i spieniam je albo właśnie w rękach, albo na skórze ciała. Ten kosmetyk słabo się pieni. Mi to nie przeszkadza, ale warto o tym wiedzieć przed zakupem jeśli ktoś należy do fan klubu piany.
- ZAPACH: przyjemny, zakwalifikowałabym go do nut kwiatowo – owocowych, ale słaby w swej intensywności i nie utrzymuje się na skórze znikając, gdy tylko wyjdę spod prysznica, a nawet w trakcie nie jest mocno wyczuwalny, a szkoda, bo zrelaksowałby w trakcie prysznica (a producent coś tam o relaksie wspomniał).
- DZIAŁANIE: swoją podstawową funkcję kosmetyk spełnia wzorowo: oczyszcza skórę z całodziennych zanieczyszczeń, odświeża, a jednocześnie nie podrażnia i nie przesusza skóry, która po osuszeniu nie jest ściągnięta czy szorstka i cierpliwie czeka bym nałożyła balsam. Efekty nawilżające natomiast są znikome, ale nigdy nie oczekiwałam od produkty myjącego takich właściwości. Nie musi nawilżać byleby nie szkodził.
W zasadzie niczym szczególnym się nie wyróżnia na tle innych, dobrych oczywiście, niewysuszających kosmetyków myjących do ciała. Dopracowałabym jednak formułę i nieco ją zagęściła by zwiększyć wydajność i ewentualne niekontrolowane marnowanie produktu. Można by też wzmocnić zapach, ale tu się nie będę upierać. Poza tym fajny żel, ale tylko fajny, nie zapada w pamięć.
Zalety:
- dobrze oczyszcza
- odświeża
- nie przesusza
- nie wywołuje efektu ściągnięcia
- skóra po osuszeniu jest miękka
- biodegradowalne składniki myjące
- marka nie testuje na zwierzętach
- 95% składników naturalnych
- wygodne opakowanie
- NEUTRALNE CECHY:
- słabo się pieni (nie wiem jak z użyciem gąbki czy myjki), ale mnie to akurat nie przeszkadza
- zapach, choć ładny, to jest słaby, przy czym nie wymagam by w ogóle był (ale skoro żel miał być relaksujący, to może fajnie, żeby przynajmniej rozluźniał aromatem)
Wady:
- płynna konsystencja, która zmniejsza wydajność i grozi marnowaniem produktu
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie