Cien Maseczka do twarzy `Słoneczne mango` 

Kupiłam tą maseczkę wraz z inną z serii limitowanej dość dawno temu i jak w przypadku kokosowej jej termin zbliżał się ku końcowi ale zdążyłam ją wypróbować i był to tani ale skuteczny i przyjemnie nawilżający skórę zabieg z dodatkiem królewskiego owoca jakim jest mango które ma rewelacyjne działanie dla zdrowia i poprawy jakości skóry twarzy, dzięki niej cera otrzymała dawkę dobrych składników aktywnych które jak już wspominałam porządnie nawilżyły skórę i ją wygładziły ale tylko na chwilę bo należy powtarzać takie zabiegi aby skóra była w dobrej kondycji przez cały czas,koloryt skóry nieco się wyrównał jak obiecał nam producent ale tylko w niewielkim stopniu bo substancjie zawarte w saszetce pozwoliły uzyskać taki jednorazowy efekt więc jeżeli będzie ona jeszcze w sprzedaży to polecam ją wypróbować.

Główną zaletą tych maseczek jest niezwykle niska cena, bo kupiłam je za jedyne 65 gr. Mają one ładny zapach, ale jeżeli chodzi o działanie to pozostawia ono wiele do życzenia. Producent obiecuje wyrównanie kolorytu, ale też odżywienie, regenerację i nawilżenie. Jedyne co ja zauważyłam u siebie to wygładzenie skóry i całkowity brak nawilżenia, bo po godzinie od zmycia maseczki w niektórych miejscach czułam przesuszenie.

Maseczkę zakupiłam w hipermarkecie, wiadomo jakim. Akurat była w promocji i nawet nie czytałam za bardzo, jakie jest jej działanie, po prostu dałam się uwieść wyrazistemu czerwonemu kolorowi opakowania oraz oczekiwaniu zapachu mango. W domu doczytałam, że jest to maska rozświetlająca, a ponieważ ja lubię efekt zdrowej skóry, to tym bardziej się ucieszyłam. Mam skórę mieszaną, ze skłonnością do zaczerwienień, więc jak najbardziej potrzeba mi wyrównanego kolorytu. Do otworzenia maski nie potrzeba nożyczek, jest już typowe dla saszetek wycięcie. Dla mnie produktu było zdecydowanie za dużo, by zużyć go w całości, dlatego wystarczyło mi go na dwie aplikacje. W pierwszej kolejności, niestety zawiodłam się na zapachu kosmetyku. Mango, owoce tropikalne? Nic z tych rzeczy. Przez chwilę nie mogłam sobie przypomnieć, skąd kojarzę ten aromat, ale później mnie oświeciło, że identycznie pachnie glicerynowy krem do rąk "Cztery Pory Roku". Jeszcze to jakoś zniosłam. Dopóki nie zaczęłam czuć potwornego pieczenia, szczególnie na policzkach, a że było lato to skóra tym bardziej była podrażniona słońcem. Natychmiast ją zmyłam i musiałam użyć jeszcze odpowiedniej ilości kremu natłuszczającego, by uspokoić skórę. Drugie użycie było już pozbawione takiej dawki dramatyzmu. Cera była wówczas już gotowa na drugą szansę dla tej maski. Nałożyłam ją na twarz i pieczenie jeszcze występowało, ale już w dawce możliwej do zniesienia. Po kilkunastu minutach chciałam ją wklepać w skórę, aby otrzymać jeszcze dodatkowy efekt miękkości i nawilżenia. A tu moje zaskoczenie, maska zaczęła się rolować, więc i tak musiałam ją zmyć. Jakieś bardzo krótkofalowe działanie było, skóra stała się miękka w dotyku, ale była lekko zaczerwieniona. Nie osiągnęłam efektu rozświetlenia ani tym bardziej nie został wyrównany koloryt. Maseczkę być może uda się znaleźć na jakiejś wyprzedaży i chyba nie będzie już dostępna w regularnej sprzedaży, i to dobra decyzja marki Cien.

Maseczkę kupiłam w Lidlu za jedyne 40 groszy, ponieważ byłą wyprzedaż. Lubię maski, które nie trzeba zmywać i wystarczy resztę wmasować w skórę. To jedno opakowanie wystarczyło mi na 2 użycia. Zapach ma bardzo przyjemny, faktycznie zauważyłam, że moja skóra została wygładzona i była miła w dotyku. Jak za taką cenę to maseczka jak najbardziej jest godna uwagi.

Maseczka została przeze mnie kupiona w Lidlu za 99gr. Cena śmiesznie niska, a efekty za nią spektakularne. Opakowanie maseczki wygląda bardzo atrakcyjnie i letnio. Zapach jest mocno cytrysowy i nie ulatnia się szybko. Maseczka ma 10ml co w moim wypadku wystarcza na 2 razy. Stosowałam ją na dwa różne sposoby. Pierwszym z nich jest klasyczne nałożenie maseczki zgodnie z zaleceniami producenta. Drugim nieco bardziej wymagającym jest pomieszanie jej z żelem nawilżającym do ultradźwięków i wprowadzanie jej przy użyciu sonoforezy. Efekty w drugiej opcji były genialne. Skóra była gładziutka, roswietlona, delikatna, świeża i oczyszczona. W pierwszej opcji było fajnie ale bez efektu wow.

Niska cena, a tak dobra w działaniu! Bardzo wodnista maseczka w jasnożółtym kolorze, dobrze się rozprowadza i pięknie pachnie. Zapach jest intensywny i owocowy, mango z cytrusami. Pierwsze skojarzenie to Nurofen! Pachniał prawie identycznie :) Jeśli chodzi o działanie to jestem bardzo zadowolona. Pięknie wygładza i nawilża skórę. Jak tylko znów się pojawi w sprzedaży to zakupię kolejne kilka saszetek

Maseczka została kupiona w Lidlu nie drogo. Maseczki z lidla już od jakiegoś czasu używam i zawsze wszystkie się sprawdzały i ta tez również się sprawdziła. Maseczka ma bardzo fajną konsystencje. Bardzo dobrze się zmywa, po maseczce twarz jest nawilżona i przyjemna w dotyku i widać rozjaśnienie na twarzy. Dla mnie jest mega Zalety: -cena -dostępność -nawilża -odświeża

Nawet chwilę się wzbraniałam przed zakupem, ale była w promocji dosłownie za grosze, więc żal by było nie spróbować. Po otwarciu czujemy wyraźnie soczysty owocowy zapach, dosyć intensywny, jakby mango z cytrusami. Maseczka jest kremowa, pomarańczowa, łatwo się nakłada. Jedna saszetka starczy spokojnie na kilka razy. Za jednym razem coś mnie delikatnie szczypało, mrowiło, więc pewnie uzależnione jest to od naszej ogólnej pielęgnacji i co się w danym dniu dzieje z twarzą. Ale i tak mimo tej drobnej niedogodności użycie tego produktu to dla mnie przyjemność. Lubię po nią sięgnąć zwłaszcza, gdy potrzebuję wygładzenia, chociaż faktycznie wpływa wizualnie dobrze na koloryt i generalnie wygląd twarzy. Zostawiam zawsze dłużej na twarzy, producent nie nakazuje zmycia, można, ale warto ją wklepać i dać jej podziałać. Skład jest długi, ale działanie bardzo dobre. Cera po niej wygląda na wypoczętą, świeżą, jest przyjemna w dotyku, wygładzona. Dla mnie pozytywne zaskoczenie.

Maseczka jest dostępna w Lidlu za 1 zł, mnie udało się ją upolować w promocyjnej cenie 30 gr. Produkt ma żelowo-kremową konsystencję i delikatnie pomarańczowy kolor. Bardzo łatwo rozsmarowuje się go na skórze. Owocowy zapach jest bardzo przyjemny, nie drażni. Dużą zaletę stanowi możliwość wmasowania i pozostawienia maseczki na twarzy dłużej. Maskę łatwo się zmywa za pomocą letniej wody. Skóra jest wygładzona, odżywiona i wygląda na zdrowszą. Nie jest to może spektakularny efekt, jednak jak na tę cenę jak najbardziej zadowalający. Największą zaletą tego produktu jest wydajność. Jedna saszetka starczyła mi na aż 5 aplikacji kosmetyku na twarz i szyję. Podsumowując, produkt jak najbardziej wart swojej ceny. Ogromnie wydajny, przyjemny w stosowaniu, łatwo dostępny i tani.

Generalnie nie oszukujmy się, większość tego typu maseczek to takie meh. Nakładamy, zmywamy, a efekt? Bardziej go nie ma, niż jest. Ta jednak jest nieco inna. Kupiłam ją za ok. 1 zł w Lidlu. Ze wszystkich maseczek lidlowych sprawdziły mi się może ze trzy. Nie spodziewałam się więc cudów, gdy otwierałam saszetkę. Po nałożeniu cytrusowego, pomarańczowego żelu na twarz poczułam delikatne pieczenie, ale nie z gatunku tych wypalających twarz. Po zmyciu okazało się, że cera jest rozjaśniona, wygładzona i to w naprawdę widoczny sposób. Szok. Rzadko trafiam na taki produkt, który po jednokrotnym użyciu daje efekty. Mogę tylko i wyłącznie polecić tę maseczkę!

Osobiście bardzo polubiłam tą maseczkę. Z kosmetykami z Lidla jakoś mi nie po drodze więc jak byłam kiedyś na zakupach to zrobiłam spore zapasy. Za cenę 99 gr nie spodziewałam się cudów ale jestem pozytywnie zaskoczona. Saszetka jest bardzo ładna .Mała , kolorowa z grafika mango na przodzie. Zapach intensywnie pomarańczowy ,cytrusowy jakoś mango tam nie czułam. Pachnie cały czas podczas noszenia na twarzy. Dla mnie przyjemny i nie kojarzy mi się ze środkami czystości:) Konsystencja gęsta , kremowa z lekkim pomarańczowym zabarwieniem. Łatwo i szybko się aplikuje. Opakowanie wystarczyło mi na 3 razy. Skład Jest to maska za 1 zł więc skład jest adekwatny do ceny. Jest mikroplastik, substancje potencjalnie zapychające. Mamy tez kilka wyciągów roślinnych m. in ekstrakt z mango, ekstrakt z bazylii, masło cupuacu, Jest tam kwas AHA ( kwas migdałowy) -który wygładza skórę Na plus to fakt że produkt nie zawiera składników z czarnej listy a mianowicie donorów formaldehydu, BHA, BHT,MIT, Działanie Zapach jest wyczuwalny cały czas po aplikacji. Nie przeszkadza mi to ale jeśli ktoś jest wrażliwy na takie „cytrusowe nuty” to może go to razić. Po nałożeniu na twarz początkowo poczułam lekkie szczypanie ale po minucie to minęło. Reszta zabiegu przebiegła bez efektów ubocznych:) Po zmyciu maseczki wodą skóra była przyjemnie gładka w dotyku. Z nawilżeniem to raczej tak średnio tzn. nie była ściągnięta ale czułam że potrzebuje warstwy kremu .Ja akurat spryskałam twarz hydrolatem i nałożyłam kilka kropli oleju. Czasem tak mam że po ściągnięciu / zmyciu maseczki patrząc w lustro nie widzę żadnej zmiany. W tym przypadku było inaczej. W lustrze zobaczyłam zdrowiej wyglądającą skórę , być może lekko poprawił się kolor choć ciężko mi stwierdzić. Po prostu twarz wyglądała lepiej i ładniej. Jakby dostała zastrzyk energii, naturalny blask , dawkę odżywienia. Używałam ją trzy dni pod rząd i nie zaobserwowałam żadnych niedoskonałości czy krostek. Nie zapchała mnie , nie podrażniła w żaden sposób. Jest to wersja limitowana więc pewnie już nie do kupienia. Ja jestem zadowolona że ją wypróbowałam PLUSY -saszetka wystarcza na 3 użycia -ładny pomarańczowy zapach -wygodnie się nakłada gdyż konsystencja jest dość gęsta -delikatnie nawilża -wygładza skórę , sprawia że jest miękka w dotyku, -skóra ma naturalny blask i lekko poprawił się koloryt -niska cena MINUS -skład nie do końca w moim guście

Mało która maseczka tak ładnie wyrównuje koloryt skóry, a do tego pięknie nawilża wysuszoną skórę twarzy w zaledwie 15 minut. Bardzo lubię korzystać z niej rano, po takim zabiegu cały dzień czuję się wyjątkowo pięknie i chce mi się uśmiechać. Muszę się zgodzić z poprzednią recenzją - zapachu niestety nie można porównać do mango, ale zdecydowanie są w nim nuty owoców tropikalnych, całkiem innych niż odświeżacze do toalety :o Według mnie zapach jest przyjemny, a po zmyciu maseczki nie utrzymuje się. Samo zmycie nie sprawia kłopotu. Ja wykupiłam wszystkie maseczki, które znalazłam w moim Lidlu, więc bardzo polecam. Jedno opakowanie wystarcza mi na dwa zastosowania.

Maseczki z Lidla wspominam stosunkowo dobrze - zawsze jak dorzucę jakąś do koszyka za jakieś śmieszne pieniądze w stylu 1.29zl czy 0.99zl to jestem z niej całkiem zadowolona, a tu proszę! Zobaczyłam tę o zapachu mango na promocji za szalone 0.79zl - biorę! Wiadomo, za taką cenę mam niższe wymagania, ale ta maseczka nie spełnia żadnych wymagań. Nastawilam się na zapach soczystego mango - dostałam komentarz mojego chłopaka o treści "ej dlaczego pachniesz jak płyn do podłóg?"... Maska pachnie ni to pomarańcza, ni to cytryna - trochę jak środki do czyszczenia łazienki. Konsystencja jest stosunkowo gęsta, ale właściwie wszystkie maseczki z Lidla właśnie takie są. Na szczęście nie zapychaja. Aplikuja się dobrze, a taka jedna saszetka wystarczy mi na 3 aplikacje. Efektów po jej nałożeniu nie widzę niestety żadnych. Z pewnością nie można powiedzieć, że wyruwnuje ona koloryt. Mnie (cera mieszana, aktualnie skłaniająca się w stronę suchej) osobiście strasznie wysusza - po zmyciu skóra jest gładka, ale przy okazji sucha (może to ten alkohol na 2 miejscu w składzie?). Żadnych właściwości nawilżających, pielęgnacyjnych, ujedrniajacych - nic. Mam jedynie wrażenie, że delikatnie rozświetla skórę.

Maseczka w saszetce marki Cień jest do kupienia w sieciach sklepu Lidl za grosze. Opakowanie przyciąga kolorową, wesołą szatą graficzną. W środku znajdziemy 10 ml produktu co mi wystarczy na 3 użycia. Konsystencja jest średnio gęsta, bardzo dobrze się nakłada. Producent rekomenduje zostawienie maski na ok 15 min, a potem resztki wklepać lub ściągnąć wacikiem. Jestem za opcją nr 1. Zapach jest ładny, cytrusowy. W składzie maski znajdziemy między innymi kwasy AHA mające zadanie walczyć z przebarwieniami, ekstrakt z owocu mango czy amazońskie masło capuacu. Wiadomo że maski w takiej cenie raczej nie pomogą pozbyć się większych przebarwień ale skóra rano jest napięta i delikatnie rozjaśniona. Nawet nie spodziewałam się po niej wielkich cudów ale niw jestem też rozczarowana. Na minus alkohol w składzie, choć mojej skóry nie wysusza i nie ściąga. Podsumowujac fajna maska za bardzo niską cenę.

Maseczka wbrew pozom ani trochę nie pachnie jak mango. Zapach jest identyczny jak różne cytrynowe środki czyszczące do łazienki. Produkt jest gęsty, kremowy, łatwo się nakłada na twarz i wgl z niej nie spływa. Nie zasycha na twarzy i zaskakująco dobrze i szybko się zmywa. Po maseczce twarz jest gładsza oraz rozjaśniona ale nie jest to jakoś bardzo spektakularne. Jest też nawilżona. Ogólnie to jak za tak śmiesznie niską cenę to działanie jest w porządku.

Do zakupu zachęcił mnie ekstrakt z kakaowca w składzie - dobrze znany z serii Benton Cacao. Pomyślałam, że nawilżenie jakie daje w parze z wyrównaniem kolorytu to obiecujący duet. Niestety, nie w wydaniu Lidlowskiej maski. Aplikacja jest bardzo nieprzyjemna. Maska konsystencją przypomina coś pomiędzy galaretką a masłem. Czułam, że skóra pod nią nie oddycha, dusi się, już po chwili miałam ochotę ją zmyć. Czasem wytrwałość nie popłaca, a pierwsze wrażenie jest trafne. Skóra faktycznie nie oddychała, przez co zatkały się pory - z czym od dawna, chociaż wiele masek stosowałam, nie miałam do czynienia. Jedyny efekt, jaki dała maska, to efekt "truskawki" na nosie. Szkoda, bo przed jej użyciem wykonałam peeling enzymatyczny - maska zniweczyła całe jego działanie. Wyrównania kolorytu zero. Nawilżenia zero. Rozświetlenia po zmyciu również nie odnotowałam. Maski jest na tyle dużo w opakowaniu, że choćby chciało się użyć jej całej naraz - nie jest to możliwe. Reszta wysycha w opakowaniu i marnuje się, ewentualnie może zostać wsmarowana w dłonie. W sumie - tylko do tego się nadaje.

W tej maseczce wszystko jest na nie. Pierwsze to zapach, który kojarzy się z typowymi płynami do mycia wszystkiego o zapachu cytrynowym i to podłej jakości. Fuj! Tak "pachnie" w łazience po generalnym sprzątaniu dużą ilością detergentów. Druga rzecz to działanie. Trudno się wypowiedzieć co do zmniejszenia przebarwień po jednorazowym użyciu, ale po nałożeniu maski ma się wrażenie, że jest to maska ściągająca peel-off. Niby na twarzy po dotknięciu jest ok, ale uczycie ściągnięcia zostaje. Absolutnie jednorazowa akcja.