Orientana Naturalny balsam do ust `Coconut Sweet` 

Balsam do ust jest fenomenalny. Gdy inne pomadki nawilżają na chwilę on nawilża na długo. Bardzo mi to odpowiada, że nie muszę co chwilę smarować ust, wystarczy to zrobić raz na kilka godzina a sprawdza się przy naprawdę spierzchniętych ustach

Produkt kupiłam w promocji w jednej z drogerii. Liczyłam na fajny produkt do ust, który dobrze nawilży i ochroni w zimne dni. Patrząc na piękne kolorowe opakowania (tej czy innej wersji) liczyłam chociaż na delikatny, przyjemny zapach :( Dobrze działa używany na przemian z czymś mocniej regenerującym, sam może być używany raczej latem, przy zimnej pogodzie mi nie wystarczył. Nie odradzam zakupu, kosmetyk się sprawdzi, ale moim zdaniem nie daje nam więcej niż pierwsza lepsza pomadka nawilżająca.

Jak zwykle dałam się skusić 'naturze'. Czyli zapłacić więcej za coś, co złote góry obiecywało, a w praktyce nie przyniosło wymiernych korzyści. Oczywistym plusem dla mnie jest naturalny skład balsamu. Chociaż pomadek używam głównie zimą w celach ochronnych. I tutaj należałoby się zastanowić, ponieważ olejek kokosowy z tego co wiem ma właściwości wychładzające. Tak że stosowanie tego balsamu zimą mija się z celem, a wręcz może zaszkodzić. Drugim plusem jest dla mnie ekologiczne opakowanie - zaskakująco trwałe rozwiązanie w duchu eko. Brawo. Co do działania mam mieszane uczucia. Nie zauważyłam jakiegokolwiek działania nawilżającego, zmiękczającego, czy wygładzającego. Miałam wrażenie, że produkt roluje się na ustach. Do tego ten dziwny zapach i smak? Dla mnie pomadki, szminki i balsamy do ust powinny być esencją przyjemności. A przy oblizywaniu ust miałam wrażenie, że zjadam wosk. To pewnie zasługa masła shea. No nie tak wyobrażałam sobie naturalny produkt kojarzący się z kobiecością. Czytałam Wasze opinie o tym produkcie i jeśli chodzi o gumę do żucia to owszem, ten zapach faktycznie przywodzi takie skojarzenia. Ale w moim odczuciu jest to guma do żucia, która została wyżuta jakiś tydzień wcześniej.

Pomadka zamknięta jest w papierowej tubie, sztyft jest osadzony w czymś przypominającym plastik. Lubię ją, ponieważ nadaje się dobrze pod każdą szminkę, nie zostawia tłustego uczucia na ustach. Jest bardzo delikatnie nawilżająca, więc dla osób zmagających się z jakimiś większymi problemami z suchymi ustami, czy skórkami może być zbyt lekka. Na co dzień spisuje się dobrze. Zostawia poświatę a'la błyszczyk, lecz nie jest to nachalny efekt. Ogólnie jest dobra, ale nie rewelacyjna. Zapach jest przyjemny.

Kupiłam, bo w necie usłyszałam, że pchanie jak Mamba Malinowa, a w dzieciństwie bardzo lubiłam ten zapach (i smak). Jednak ta opinie była bardzo przesadzona. Co najwyżej, to "zalatuje" lekko Mambą, a dominujący zapach to coś w stylu "stara szminka mamy" i taki też sam posmak zostawia w ustach. Ble. Gdzie ten kokos? Chyba tylko na obrazku. Pierwsze kilka użyć było koszmarne. Nie czułam nawilżenie, na ustach robiły mi się grudki, jakby się naskórek rokował. Jednak używając innej pomadki czy balsamu (przy kolejnej aplikacji) albo po zrobieniu peelingu to uczucie nie zniknęło. Dopiero po kilku dniach się moje usta przyzwyczaiły i było nawet ok. Zostawia leciutki różowy kolor i ładnie, mieniąco wygląda na ustach. Ogólnie nie zachwyca. Jak na pomadkę do ust ma wysoką cenę. Ktoś pisał, że Alterra lepsza, w sumie to tak, biorąc też pod uwagę, że można ją kupić za kilka zł. Jakoś tak przy wielu kosmetykach naturalnych wychodzi, że są fajne, neutralne, nieszkodliwe dla środowiska, ale dla ludzi, w użyciu to są słabe, mimo że często mają wysoką cenę.

Pomadkę kupiłam przypadkowo i jestem nią zachwycona. Po pierwsze bardzo ładnie pachnie, dla mnie to aromat gumy mamba (truskawka wymieszana z maliną). Po drugie podoba mi się zarówno konsystencja sztyftu jak i jego śliczny różowy kolor. Po trzecie pomadka ma świetne kartonowe opakowanie - kolorowe i w duchu eco. Używam jej non stop od zakupu. Jej jedyne wady to mała gramatura w stosunku do dość wysokiej ceny.

Balsam jest świetny, opakowanie wyjątkowe, ale co do zapachu? Kokos? Gdzie? Zdecydowanie jest to guma Mamba truskawkowa. Podoba mi się, że opakowanie jest papierowe, choć pod koniec użytkowania zrobiło się nieestetycznie. Skuwka jest metalowa co z jednej strony wygląda dosyć elegancko. Nawilżenie jest 4/5. Natomiast cena jest to 20-25 zł jest dosyć dużo jak za pomadkę nawilżającą, nawet z naturalnym składem.

Rewelacyjny produkt dla suchych ust, chroni przed wysuszeniem, naklada sie swietnie, nie pozostawia niepotrzebnej warstwy na ustach, dobrze smakuje :D przyjemny zapach.

Mam ambiwalentne uczucia co do tej pomadki. Z jednej strony nie mogę powiedzieć, że to jakiś totalny bubel ale jednocześnie nie zrobiła na mnie takiego wrażenia abym chciała do niej regularnie wracać. Z plusów mogę wymienić konsystencję - jest taka jaką lubię, czyli niezbyt tłusta, nie zostawia jedynie natłuszczonych ust tylko faktycznie jest to taka warstwa nawilżająca, delikatnie wyczuwalna na ustach. Nie podoba mi się to że balsam nie działa długotrwale, nie jest w stanie zregenerować suchych i wymagających ust. Poza tym szybko z nich znika. W porównaniu do pomadki rumiankowej z Alterry, Orientana blado a jeszcze jeśli weźmie sie pod uwagę ze kosztuje ok 25 zł to już w ogóle nie widzę sensu przepłacać. Zapach ma ładny, słodki, owocowy ale nie duszący. No i opakowanie też na plus, bo tekturowe z bardzo estetyczną grafiką. Natomiast dla mnie najważniejsze jest działanie a to niestety jest mocno średnie, także więcej do tego balsamu nie wrócę.

Coconut sweet to bardzo przyjemny balsam do ust. Bez problemu rozprowadza się po ustach przesuszonych. Wygładza usta, nawilża i chroni, ale bez nieprzyjemnej ‚tłustości’. Zapach nie jest zbyt intensywny, ale wyraźny i przyjemny. Polecam go każdemu kto boryka się z przesuszonymi ustami :)