Cafe Mimi Anticellulite Hot Body Scrub Antycellulitowy, rozgrzewający peeling do ciała `Czerwona papryka i rozmaryn`

Opakowanie: Plastikowy słoiczek w barwach czarno-czerwonych, o pojemności 220 g, z odkręcaną nakrętką, wewnątrz produkt początkowo jest zabezpieczony przezroczystą folią Konsystencja: Gęsty peeling o jasno pomarańczowo-różowym kolorze, zawiera dużo drobinek, po wyjęciu z opakowania jest suchy, lecz z dodatkiem odrobiny wody bardzo dobrze rozprowadza się na skórze całego ciała Wydajność: Standardowa Zapach: Jak dla mnie jest to zapach grapefruitowy z domieszką imbiru, owocowo-pikantny, dość intensywny, energetyzujący, przez jakiś czas z bliska jest wciąż wyczuwalny na skórze Działanie: Skutecznie złuszczający peeling, pozostawia skórę gładką i lekko nawilżoną, sprawia ona wrażenie rzeczywiście nieco bardziej elastycznej, choć nie zauważyłam żadnego wpływu antycellulitowego, poza tym po wersji "hot" i domieszce chilli spodziewałam się efektu rozgrzewającego jak w przypadku podobnych produktów, lecz nic takiego nie miało miejsca, peeling jest całkowicie "chłodny" i nie daje w rezultacie żadnego wyszczuplenia, natomiast jest odpowiedni do wrażliwej skóry, nie uczula jej i nie podrażnia Podsumowanie: Bardzo przyjemny peeling o grapefruitowo-imbirowym zapachu, który nadaje się do skutecznego złuszczania martwego naskórka na całym ciele. Dodatkowo lekko nawilża i zmiękcza skórę, lecz nie pozostawia na niej żadnej tłustej, olejkowej warstwy. Nie ma ma jednak żadnego działania rozgrzewającego ani antycellulitowego. W tym zakresie obietnica producenta nie została spełniona, lecz traktując ten peeling jako normalny produkt wygładzający do całego ciała, można być naprawdę w pełni zadowolonym z rezultatu.

Zacznę od zapachu, czyli istotnej dla mnie kwestii jeśli o mazidła chodzi:) Ja po prostu lubię jak kosmetyk pielęgnacyjny fajnie pachnie, umilając mi tym samym codzienny łazienkowy rytual:) W przypadku recenzowanego peelingu mamy do czynienia z dość intensywną i długotrwałą wonią. Na próżno w niej jednak szukać nut papryki czy rozmarynu. Dla moich nozdrzy to słodki, imbirowy zapach, wpisujący się nieco w świąteczne, bożonarodzeniowe klimaty. Nieco korzenny, trochę zalatujący cytrusowymi landrynkami. Dość mocny, co akurat mi osobiście bardzo odpowiada. Działanie scrubu określiłabym jako bardzo dobre. Gęsta papa kryjącą w sobie tysiące mikrodrobinek skutecznie złuszcza obumarly naskórek. Mocniej przyciśnięty do ciała, staje się naprawdę całkiem niezłym zdzierakiem. Skóra po jego użyciu jest dogłębnie oczyszczona, gładka, a jej koloryt wyrównany. Po takim zabiegu lepiej wchłania mazidła nawilżające typu balsamy, masła czy olejki. Kosmetyk nie podrażnia, ani nie uczula mojej skóry. 95 procent składników pochodzenia naturalnego, dość spora pojemność oraz właściwości peelingujące i cena w stosunku do nich przemawiają zdecydowanie za tym, aby sięgnąć po produkt ponownie.