Sendo Condizionante Capelli Senza Risciacquo Uso Frequente Odżywka do codziennej pielęgnacji włosów bez spłukiwania

Odżywkę kupiłam jako dodatek do czasopisma, i nawet tych paru złotych nie była warta. Mam proste, niskoporowate włosy, które jednak lubią się w myciu poplątać. Pod prysznicem nakładam odżywkę do spłukiwania, więc ta w sprayu potem ma ułatwione zadanie i jest tylko dodatkiem. Od sprayu oczekuję, że ułatwi rozczesywanie i ograniczy elektryzowanie się włosów - ten niestety nie robił żadnej z tych rzeczy, choćbym wypsikała na głowę pół butelki. Całe szczęście, że szybko się skończyła. Opakowanie też zawodzi, bardzo niewygodnie się psika, jeśli ręce są wilgotne. Dramat, nie polecam, a na pewno nie za wyjściową cenę.

Odżywkę tę dorwałam jako dodatek do jednej z gazet. Był to ten typ dodatku, którego ominięcie zakupu byłoby grzechem :D. Bowiem jej cena regularna mocno się różniła od tej wraz z gazetą. Niestety tej ceny dokładnie nie pamiętam, ale wydaje mi się, że było to około 20 lub 25 złotych. Moje włosy są w większości niskoporowate, cienkie, długie, totalnie proste i naturalne. Wciąż łatwo je obciążyć, mimo że kosmetyki do pielęgnacji włosów stają się pod tym względem coraz lepsze. Nadal trafiam na takie produkty, które wydają się mieć klej w składzie. Jednym z nich była ta oto odżywka w sprayu Sendo. Miała dokładnie takie samo działanie, jak odżywka w sprayu bliźniaczej marki Insight Professional (choć Insight zdecydowanie lepiej pachniała, ale o zapachu napiszę później). Nie porównywałam składów, ale mam wrażenie, że to te same kosmetyki, tylko w innych opakowaniach. Zatem jak to z nią było? Ciężko i strasznie się dłużyło. Jako, że musiałam bacznie kontrolować to, jaką jej ilość nakładam na włosy, bo inaczej obciążała, to starczyła mi na prawdopodobnie około roku. Dosłownie dawałam 3-4 psiki i to był max. A z tych psików miałam tylko tyle, że przez jeden dzień włosy mi się mniej elektryzowały. Nic więcej, naprawdę. Nie ułatwiała rozczesywania, nie zwiększała blasku, nie wygładzała. Po prostu na jeden dzień trochę nawilżała. Szkoda mi wyrzucać niezużyte kosmetyki, więc męczyłam się z nią ten rok. Na końcu już na jej widok robiłam się zła. I piszę to ja - osoba z cienkimi piórkami na głowie, u której pielęgnacja włosów teoretycznie powinna działać intensywniej. Tak więc Wy - osoby z włosami grubymi i gęstymi - powinniście tę odżywkę omijać. Szkoda pieniędzy na coś, co zwyczajnie nie działa. Zapach, ahh ten zapach... Pachnie tak samo jak szampon do codziennego użytku tej marki, czyli czymś na podobieństwo bawełny. Moja mama kiedyś kupowała podobne zapachy odświeżaczy powietrza do domu, więc pamiętam i... mam traumę. Tylko, że tutaj ta bawełna jest w wersji beznadziejnej. Więcej czuć chemię. No nie, dla mnie porażka. Opakowanie to czarna plastikowa butelka z atomizerem. To jest jedyny plus tego produktu i chyba sobie ją nawet zostawię (tylko muszę konkretnie wyczyścić z tego cudownego zapachu ;p). Cała jest czarno-biała, elegancka. Do tego atomizer przyjemnie rozpyla mgiełkę. Nie mam się w tej kwestii do czego przyczepić. Pojemność to 150 ml.

Moje włosy nie są wymagające pod względem pielęgnacyjnym. Nie farbuję ich, są naturalne, jedynie od pewnego czasu wymagają odżywek nawilżających bo zauważałam, że zaczęły się przesuszać, co wcześniej rzadko się zdarzało. Ale biorąc pod uwagę, że nie przykładam się do ich pielęgnacji to uważam, że w wieku 40 lat są w dobrej formie - gęste, nie niszczone stylizacjami czy farbowaniem. Odżywkę kupiłam jako dodatek do gazety i była to inwestycja nawet, nawet... Kosmetyk posiada płynną formułę o nieco dziwnym zapachu, który na szczęście nie pozostaje na włosach. Zamknięty jest w buteleczce wykonanej z czarnego plastiku na której znajdują się białe napisy, co wygląda estetycznie. Do tego mamy jeszcze atomizer, który rozpyla odpowiednią, zagęszczoną mgiełkę płynu, więc kilkoma psiknięciami bez problemu pokrywam moje pasma odżywką. Tuż po aplikacji na mokre jeszcze, ale odciśnięte ręcznikiem włosy dozuję tą odżywkę i delikatnie je rozczesuje wstępnie, a czynność tę faktycznie ów kosmetyk ułatwia. Po wyschnięciu (a moja czupryna schnie sobie sama nocą) włosy są wygładzone choć nawilżenie nie jest powalające, jednak na moje potrzeby wystraczające, choć brakuje mi takiego uczucia mięsistości bo wtedy też włosy lepiej mi się układają. Powiedziałabym więc, że nawilżenie jest tak na trzy z plusem, dokładam więc jeszcze olejek by dopełnić całości. Przy takim stopniu właściwości nawilżających odżywka z pewnością nie będzie przynosiła efektów na pasmach wymagających, tym bardziej zniszczonych, jak chce producent. Dla mnie odżywka jest wygodnym rozwiązaniem bo lubię takie preparaty bez spłukiwania, ale stopień nawilżenia mógłby być większy. To z pewnością jest uniwersalny kosmetyk, który zadowoli mniejszych i większych członków rodziny przy rozczesywaniu włosów, ale dla wymagających kosmyków będzie za słaby.

Odżywkę kupiłam razem z gazetą bo to dobra okazja żeby ją wypróbować. Jak lubie markę insight tak sendo jej niestety nie dorównuje. Cena wysoka jak za dość małą pojemność. Odżywka w atomizerze owszem łatwo i szybko sie aplikuje, ale nie jest w stanie zastapić normalnej odżywki nakladnej po myciu. Mam włosy rozjaśniane i Sendo jest dla mnie za słabe. Nie ułatwia rozczesywania, nie nadaje połysku a wręcz mam wrażenie że włosy są po niej matowe jakbym je potraktowała lakierem.