Asoa Serum antyoksydacyjne 

Zastanawiałam się, czy w ogole zabierać się do pisania tej recenzji, bo ciężko mi jednoznacznie opisać to serum. Stwierdziłam jednak, że napiszę to co myślę, może komuś ułatwi to wybór. Do serum miałam dwa podejścia. Pierwsze się nie udało, bo serum skisło w nieotwieranym, kupionym na stronie Asoa opakowaniu. Producent zadziałał szybko i otrzymałam nowy produkt. Serum jest gęste i trochę lepkie. Nie stanowiłoby to dla mnie żadnego problemu, gdyby nie to, że przez taką konsystencję nabieranie go pipetą to udręka- raczej osadza się na ściankach niż faktycznie można go pipetą nabrać. Ani razu nie udało mi się użyć tej samej ilości produktu (np jednej pompki/dwóch kropli). Na twarzy wchłania się szybko, nie podrażnia, można z powodzeniem stosować na dzień jak i na noc. Początkowo stosowałam tak i tak, potem tylko na noc, bo rano wszedł krem z niacynamidem. Serum ma bardzo ładny, krótki i prosty skład. Niestety, stężenie witaminy c jest za małe, żeby zaobserwowac jakiś WOW efekt, jaki obserwuję przy serum ze stężeniem 15%. Prawdopodobnie, trzeba ten kosmetyk stosować dłużej. Ja po 1,5 miesiąca używania nie zauważyłam żadnych pozytywnych efektów. Dlaczego tak krótko? Bo po tym czasie serum mi skisło - zmieniło barwę z żółtej na brązową, zmieniła się konsystencja-dokładnie tak jak w tym pierwszym przeze mnie zakupionym. Widocznie powietrze nie działa dobrze na ten kosmetyk. Na dnie została jakaś 1/4 opakowania. Może dobrze by było aby producent pomyślał o mniejszej pojemności? W trakcie używania, resztki kosmetyku, które osadzały sie na pipecie, okręcały się wokół szyjki, pozostawiając brudną, brązową warstwę. Ja na pewno nie wrócę do tego produktu, tym bardziej, że mam już "swoją witaminę c" w innym, sprawdzonym serum. Myślę, że wymaga ono dłuższego użycia. Opakowanie mnie umeczyło-jest niehigieniczne i upierdliwe w użyciu (przez to muszę odjąć dwie gwiazdki).