Stara Mydlarnia Home Spa, Shea Lips Sweet Mango Pomadka do ust `Słodkie Mango`

Powiem tak, ja tę pomadkę otrzymałam w zestawie z innymi produktami z tej linii, jako prezent urodzinowy. No i ogólnie miło, chociaż co do tego produktu mam pewne zastrzeżenia. Zacznę jednak od plusów: masełkowata konsystencja, która powodowała, że przyjemnie się aplikowało pomadkę, nawet na przesuszonych ustach; zapach też był w porządku, może to nie był mój ulubiony zapach mango, ale też nie ma powodów do zbytniego narzekania; skład (97,4% naturalnych składników). Z rzeczy, które średnio mi pasują wymieniłabym krótkie PAO, bo tylko 3 miesiące, co oznacza, że nie jest ta pomadka, którą wrzuci się do kieszeni czy torebki i użyje raz na jakiś czas. U mnie musiała być pomadką na co dzień, która stała na biurku. Przez swoją konsystencję nie jest to produkt wydajny. Małym minusem (chociaż bardziej nie wpisaniem się w moje preferencje) jest wygląd opakowania – za dużo na nim treści, drobnych literek. Ja jednak wolę minimalizm. Co do skuteczności, to dawała chwilowe poczucie nawilżenia.

Pomadkę stosuję od pewnego czasu, jednak nie należy do moich ulubionych. Szybko się ją "zjada", a efekt nawilżenia jest powierzchowny, gdyż pod spodem usta wydają się lekko ściągnięte. Trzeba by ją aplikować co godzinę jeśli nie częściej, żeby nie doprowadzić do przesuszenia ust. Zauważyłam natomiast wygładzenie ust. Smak i zapach nie należy do najprzyjemniejszych, a już na pewno nie czuć w nim mango. Dodatkowo cena nie jest zbyt niska jak na produkt kiepsko spełniający swoje zadanie, no ale skoro już kupiłam to czasami po nią sięgam jak akurat nie mam nic innego pod ręką.

Producent podaje, że pomadka ma odżywić i nawilżyć usta. Taki efekt rzeczywiście idzie uzyskać, ale nakładając kilka grubaśnych warstw dziennie, przez co pomadka nie starcza na długo. Pomadka ma też nieco bardziej płynną konsystencję, porównując do klasycznej Cien z Lidla, czy Nivea original care. Skład jest sympatyczny, dostajemy masło shea i wiele naturalnych olejków (97,4% pomadki to składniki pochodzenia naturalnego). Nie ma parafiny, wazeliny - pojawia się wyjątkowo jak dla pomadek gliceryna - na przedostatnim miejscu w składzie. Brak parafiny i wazeliny to dla mnie atut w pomadce. Na tym kończy się to, co dobre w tej pomadce. Zapach był dla mnie na początku bardzo obiecujący i ciekawy, jednak szybko zaczął mnie irytować (przyzwyczajona jestem do pomadek typu Nivea, i to w wersji najbardziej neutralnej zapachowo). Tej pomadki używałabym raczej w okresie wiosenno-letnim. Żałuję, że sięgnęłam po nią na zimę. Nie sprawdza się u mnie jako pomadka ochronna do wykorzystania przed wyjściem na dwór. I jest to zgodne z tym, co napisał producent - to pomadka "odżywcza", nie "ochronna". Edit: Przestałam z niej korzystać. Trzeba tak długo czekać na nawilżenie, i tak bardzo krótko trwa, że pomadka mi się skończyła po 5 dniach. Efekt: ciągłe kłopoty z popękanymi ustami, mnóstwo suchy skórek, z którymi pomadka sobie nie radzi. Gdyby się dało, dałabym mniej niż 1/5.