Paletka posiada piękne pastele, które umożliwiają stworzenie cudownych, kolorowych makijaży, dobrze się blendujących i cieszących się wielogodzinną trwałością.
Mimo, iż na co dzień raczej nie aplikuję cieni do powiek i wybieram takie rozwiązanie w momencie, kiedy mam więcej czasu na stworzenie makijażu bądź po prostu czuję, że potrzeba mi większego urozmaicenia na powiece niż po prostu przypudrowany korektor, to i tak łatwo mnie namówić do zakupu kolejnej paletki cieni. Najczęściej wybieram coś w odcieniach neutralnych brązów, beżów czy złota, no czasami zaszaleję i zrobię coś w zgaszonym różu, ale kolorów takich jak niebieskie czy zielone unikam, dlatego też propozycja z serii Pastel Tropics w ogóle nie skradła mojego serca jak ujrzałam ją po raz pierwszy w Internecie. Dopiero po zobaczeniu jej na żywo zrozumiałam, że tak naprawdę bardzo chcę ją posiadać w swojej niewielkiej kolekcji i wrzuciłam ją do koszyka.
Produkt zamknięty został w plastikowym, kwadratowym opakowaniu. Jest ono iście wakacyjne, kojarzące się z latem w ciepłych krajach. Dominującym odcieniem na tym pudełeczku jest bardzo jasny, pastelowy róż. Na wieczku umieszczona została cudowna grafika wielokolorowej roślinności oraz dwóch flamingów. W środku znajdziemy dziewięć matowych cieni o iście delikatnej, oczywiście pastelowej kolorystyce, ale z pewnymi przełamaniami, także nie ma tu nudy. Nie zabrakło także dużego, powiększającego lusterka.
Nie będę ukrywać, że nie stosowałam wszystkich kolorów jednakowo często i nie każdy nakładałam w ten sam sposób. Poszczególne kolory nie posiadają swoich nazw, ale mam nadzieję, że jakoś orientacyjnie będę je dobrze opisywać. Przede wszystkim najbardziej polubiłam kolor jasnoróżowy oraz dwa brązy. Są one idealne do zrobienia bardzo podstawowego, szybkiego konturowania powieki. Co prawda wpadają nieco w ciepłe tony, ale uważam, że wyglądają super i nadają oku fajny, wyrazisty kształt. Jasny róż nadaje się za to świetnie do pokrycia całej powieki, zarówno górnej, jak i dolnej. Bardzo lubię takie makijaże, kiedy robię całe blendowanie jednym kolorkiem i potem tylko dodaje odświeżający, matowy beż w wewnętrznym kąciku. W tym wypadku posiadamy już taki odcień w palecie, więc nie ma potrzeby sięgać po coś innego. Do tego typu makijażu świetnie sprawdzą się jeszcze takie cienie jak jasny fiolet czy ta zgaszona mięta.
Moje ogólne wrażenie po użyciu tego produktu są raczej bardzo dobre. Kosmetyk może nie posiada jakiejś bardzo intensywnej pigmentacji, nie jak dla mnie jest ona wystarczająca, praktycznie nie da się nią zrobić sobie krzywdy. Cienie świetnie się blendują i łączą nie tylko ze sobą, ale i z innymi propozycjami, również tymi błyszczącymi. Jak dla mnie mimo takich dosyć trudnych i specyficznych kolorów jest to bardzo ciekawa paletka, zawsze można gdzieś których z tych odcieni wcisnąć nawet w niewielkiej ilości.
Dużym zawodem jest tutaj jednak fakt, że kosmetyk ten nie jest już nigdzie dostępny. Sprawdziłam zarówno drogerie internetowe jak i zapytałam Panią w Rossmanie i nic. Rozumiem, że takie jest prawo limitowanych kolekcji, ale jednak i tak szkoda. Jeżeli jednak uda się jeszcze kiedyś ją zdobyć to serdecznie polecam.
Zalety:
- Opakowanie
- Cena
- Kolorystyka cieni
- Pigmentacja
- Trwałość
- Łatwo się rozcierają i łączą ze sobą
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie