Revlon SkinLights Prismatic Highlighter Rozświetlacz

Uwaga: jestem sroką, więc im więcej blasku tym lepiej. Rozświetlacz kupiłam z ciekawości, ślicznie wyglądał w opakowaniu, więc wzięłam. W internecie przeczytałam porównania do Amrezy ABH, a że ten drugi nie jest już nigdzie dostępny to postanowiłam przetestować Revlon SkinLights. Opakowanie jest zwykłe, plastikowe. Napisy jeszcze mi się nie starły, ale na pewno nie jest to luksus. W środku znajduje się rozświetlacz o pięknej fakturze. Ja uwielbiam takie szczegóły, detale w kosmetykach. Świetnie to wygląda. Przejdźmy do tego jak wygląda na skórze, ja nakładam go na twarz pędzlem. Na pewno nie jest to subtelny efekt, ale nie tego oczekiwałam. Rozświetlacz może być dla niektórych zbyt brokatowy, bo jednak te drobinki (które chyba mają za zadanie odbijać światło) tam są. Od razu po nałożeniu na twarz nie wygląda najlepiej, ale po jakichś 30-40 min tak ślicznie się wtapia, że za pierwszym razem byłam zaskoczona, że to jest ten sam rozświetlacz. Nawet mój chłopak zwraca na niego uwagę i mówi, że bardzo mu się podoba ten efekt i on wcale nie widzi brokatu. Jak dla mnie jest po prostu śliczny. Daje bardzo duży blask, nie zostawia żadnej smugi (odcień Daybreak Glimmer, cerę mam jasną) i jest trwały. Zdecydowanie rozświetlacz dla sroczek, które potrzebują, by było je widać aż z kosmosu.