Wet n Wild MegaGlo, Highlighting Powder Puder rozświetlający

Moja cera z natury jest bardzo jasna, wpadająca lekko w różowe tony. Ten rozświetlacz przy mojej karnacji sprawdza się idealnie, nie zliczę ile komplementów zebrałam za sprawą tego rozświetlacza i ile kobiet pytało mnie co to za cud kosmetyk. Kolor wpada w pastelowy/pudrowy róż, pięknie mieni się na słońcu, drobiny są raczej malutkie i mocno skoncentrowane, nie daje dyskotekowego efektu jak w przypadku rozświetlaczy Fenty, Megaglo daje bardziej kontrolowane i “mokre” rozświetlenie. Moim zdaniem jest to idealny rozświetlacz na codzień, ale używam go w zasadzie przy każdej okazji. Konsystencja produktu też jest jak najbardziej na plus, nie jest ani za sucha ani za mokra, produkt nie kruszy się ani nie rozwarstwia. Jedynym minusem jest samo opakowanie i już nawet nie chodzi o to, że wygląda tanio i niczym szczególnym się nie wyróżnia, problem polega na tym że jest po prostu bardzo słabo wykonane. Już po kilku miesiącach użytkowania opakowanie jest w dwóch częściach bo gwinty się ukruszyły a z klapki wypadły śrubki. Uważam że nawet biorąc pod uwagę niską cenę tego produktu oscylującą w okolicy 18-25 zł, jakość i trwałość opakowania mogłaby być lepsza. Jest wiele marek na rynku które mimo niskich cen jakimś cudem dbają o jakość wykonania opakowań (bell, miyo, wibo itp) więc zdecydowanie jest to aspekt który można byłoby poprawić.

Kupiłam go dość dawno w Naturze, mam wariant różowy, jest to odcień różu bardziej wpadający czerwone tony niż fioletowe, jak bardzo mocno rozbielony arbuzowy. Daje mocny błysk, podobny kaliber co My Secret czy dawniej lubiany przez ogół Diamond Illuminator. Z tego co pamiętam, kosztował z 25 zł, nie jest to dużo, ale jak ktoś ma bardzo ograniczony budżet to znajdzie coś tańszego podobnej jakości. No i pewnie przez te kilka lat podrożał przez inflację. Jeśli ktoś szuka konkretnego koloru, i akurat dostępny wariant tego osobnika taki jest - to tak. Plusem jest kwadratowe opakowanie, łatwiej je ułożyć w swoich zbiorach niż okrągłe. Możliwe, że kupiłabym go ponownie, chociaż trudno mi powiedzieć, teraz jest o wiele więcej różnych rodzajów rozświetlaczy w różnych kolorach. Ale ogólnie jestem na tak.

Zacznę od wydajności tego pudru, bo korzystam z niego już kilka miesięcy a ubyło niewiele. Zastanawia mnie czy trafiła mi się taka niezła sztuka? Posiadam odcień Blossom Glow i bez wahania polecam go osobom o bardzo jasnej karnacji z neutralnymi/chłodnymi podtonami. Długo szukałam takiego efektu, tak aby był w sam raz. Nie przepadam za mocno połyskującymi policzkami, nie chcę też efektu takiego co praktycznie żadnej poświaty nie widać, albo trzeba się nieźle napracować pędzlem w opakowaniu żeby transfer na skórze był widoczny. Odnośnie trwałości się nie wypowiem, bo w ciągu dnia robię poprawki makijażu za pomocą bibułek matujących i zwykłego pudru, więc po kilku godzinach rozświetlacz subtelnieje. Intensywność można budować, puder ładnie współpracuje z innymi kosmetykami do makijażu - bronzerem, różem, itd. A jak pięknie skóra mieni się wyeksponowana na słońce! Kupię kolejną sztukę jak tylko skończę tą.. czyli za kilka lat! :D Jedyny minus to zamknięcie opakowania, które jest słabe i od początku nie zamyka się dokładnie (nie ma charakterystycznego kliknięcia), więc ryzyko uszkodzenia i rozsypania albo pobrudzenia zawsze jest.

To moje pierwsze spotkanie z firmą wet n wild. Zakupiłam go spontanicznie, gdy byłam w Rossmanie. Cena była niska, po skorzystaniu z testera spodobał mi się odcień i pigmentacja. Jestem posiadaczką odcienia E319B Blossom Glow. Jest to odcień złota, mam wrażenie, że pod światłem przebijają się lekko różowe tony. Mam cerę mieszaną, z tendencją do przetłuszczania w strefie T. Policzki są raczej suche. Rozświetlacz bez problemu trzyma się na kościach policzkowych, gorzej z łukiem kupidyna i nosem, ale przy tłuszczącej się strefie T niestety tak to wygląda. Kosmetyk jest w ładnym, kompaktowym, plastikowym opakowaniu. Kilkukrotnie przeżyło już spotkanie z podłogą i nic się nie wydarzyło. Rozświetlacz jest prasowany, ale nie jest to zbita struktura i bez problemu mogę go nakładać miękkim pędzlem. Kosmetyk posiada oznaczenie, że jest cruelty free. Bardzo cieszy mnie to, że coraz więcej firm odchodzi od testów na zwierzakach. Cóż się tu rozpisywać! Kosmetyk jest poprawny! Oczywiście ja jestem już bez granic zakochana w rozświetlaczu lovely, ale ten też mi zaimponował. Mogę nim budować rozświetlenie. Na co dzień lekko muskam kości policzkowe, łuk kupidyn i nos, na większe wyjścia buduję taflę. Pigmentacja jest rewelacyjna, ale nie da się nim zrobić krzywdy :) Kosmetyk świetnie trzyma się na kościach policzkowych, gorzej ze strefą T. Nie mam do czego przyczepić się jeśli chodzi o ten kosmetyk. Jest poprawny, miło mi się go używa. Czy kupię go ponownie ? Raczej nie, bo jest jeszcze tyyyle do przetestowania !

Mam odcień Precious Petals (różowe złoto) i jako posiadaczka bardzo jasnej karnacji stosuję go jako róż rozświetlający. W tej roli sprawdza się fantastycznie. Rozświetlenie jest takie średniej intensywności, tworzy taflę koloru bez drobinek. Jako rozświetlacz jest zbyt napigmentowany. Myślę, że kupię jaśniejszy kolor, żeby stosować jako rozświetlacz.

Rozświetlacz zakupiłam w dobrej promocji bodajże cenie na do widzenia coś ok. 5zl. No jak tu się nie skusić kiedy taka cena. Dla siebie wybrałam jasny kolor, gdyż ja jako z natury bladzioch wolę perliste kolory. Na plus piękne rozświetlenie i to za pierwszym muśnięciem, stosuję go na kości policzków, ale również jako cień. Na minus opakowanie, bardzo tandetne, kwadratowe z ostrymi kartami. Otwieranie nie wytrzymało i pękło. Do torebki absolutnie się nie nadaje, szkoda bo w każdej chwili można by było oprawić makijaż, a tak trzeba sie liczyć przy zepsutym opakowaniu, że możemy sobie zrobić bałaganu, tylko po co to? Puder jest dobrze sprasowany, ale mimo to łatwo się go nakłada. Do końca nie wiem czy kupilabym kolejne opakowanie. Hmm... jeśli producent zadbałby o inne opakowanie, to pewnie tak. Póki co kończę ten i szukam dalej.

Pierwsze co przykuwa wzrok to tłoczenie - przepiękne, na miarę kosmetyków z wyższej półki. Pomimo nazwy MegaGlo jest to raczej dość delikatny, subtelny błysk, jednak ma on swój urok. Kolor jest szampański, wpada chyba nawet bardziej w srebro niż w złoto. Drobiny są bardzo małe, nie widać ich na skórze. Bardzo fajny rozświetlacz, polecam jak najbardziej.

Czy jest to rozświetlacz, którym robimy efekt WOW na imprezie? Raczej nie. Czy jest to produkt, który będzie super wyglądał na codzień? Zdecydowanie tak. Jestem naprawdę blada, ten rozświetlacz mam w odcieniu Blossom Glow i jest dla mnie idealnie. Rozświetlacz daje lekko różową poświatę i efekt tafli, który można sobie budować. wedle uznania. Produkt jest też bardzo wydajny- używam go już od pół roku, a końca nie widać :D Zdecydowanie warto!

Rozświetlacz jak najbardziej jest porównywalny do wysoko półkowych rozświetlaczy. Tworzy na skórze piękną tafle, która utrzymuję się na długi czas. Nie zostawia koloru na policzku, Niestety bardzo się pyli i nie jest az tak wydajny. Mimo to nie mogę mu odmówić, że jest jednym z lepszych rozświetlaczy. Nie wiem czy ja trafiłam felerny egzemplarz, jednak opakowanie się zepsuło, a dokładniej zamykanie.

Najlepszy rozświetlacz jaki miałam. Produkt znajduje się plastikowym, kwadratowym opakowaniu zamykanym na 'klik'. Rozświetlacz jest dobrze zmielony, ale nie suchy. Fantastycznie odbija światło tworząc piękną taflę blasku na twarzy. Bardzo mi się podoba, że efekt jest widoczny od razu - wystarczy musnąć pędzelkiem szczyt kości policzkowych i mamy piękny widok, nie trzeba nie wiadomo ile machać pędzelkiem, żeby cokolwiek dojrzeć. Jeśli ktoś chce bardzo mocny efekt rozświetlenia to oczywiście można go budować. Kosmetyk jest bardzo trwały. Sama posiadam 2 wersje tego produktu *E319B Blossom Glow- jasny z różową poświatą - świetny dla jaśniejszej karnacji - u mnie sprawdza się na kości policzkowe w okresie zimowym kiedy już nie mam opalenizny i mam troszkę bledszą karnacje (chociaż do bladzioszków nie należę) *E321B Precious petals - brzoskwiniowo-złoty kolor idealny na lato, dla opalonych lub ciemniejszych karnacji. właśnie ten kolor lubię najbardziej zwłaszcza do rozświetlenia kąciak oka

Świetny produkt. Jak dla mnie spełnia wszystkie oczekiwania. Pięknie się prezentuje nie osypuje się. Efekt użycia widoczny nawet po delikatnym użyciu.

Rozświetlacz znajduje się w plastikowym pojemniku na klik, sam produkt uformowany w bardzo ładną wytłaczankę, która przyciąga uwagę i cieszy oko. Posiadam odcień Precious Petals (brzoskwiniowo- różowy odcień) Rozświetlacz nie jest suchy, tworzy ładną estetyczną taflę bez drobin. Pięknie odbija światło. Długo się utrzymuje i nie osypuje się. Przystępna cena ok. 19zl, w promocji często można go kupić jeszcze taniej.

Rozświetlacz jest dostępny w kilku odcieniach. Produkt jest w plastikowym i opakowaniu z ślicznym tłoczeniem. Opakowanie jest dość mało trwale. Sam produkt jest mocno "zmielony" z delikatnie widocznymi drobinkami. Kosmetyk daje bardzo ładny efekt tafli a błysk można stopniować. Dość mocno odbija światło. Efekt prezentuje się lepiej na nieprzypudrowanej skórze lub nakładany mokrym pędzelkiem. Na dekoldzie również sprawdza się świetnie. Nie podkreśla porów, nie uczula ani nie podrażnia. Jego trwałość oceniam na bardzo dobrą. Na ramionach trzyma się na prawę bardzo długo

Uważam że ten produkt jest najlepszym w swojej kategorii jeśli chodzi o kosmetyk drogeryjny. Bez problemu dorównuje wysokopółkowym i bardzo drogim rozświetlaczom. Nie dość że cena jest wręcz śmiesznie niska (15 zł bez promocji), to jeszcze efekt powala na kolana. Mam w swojej toaletce dwa odcienie: Petals oraz Blossom i i to w jaki sposób prezentują się na twarzy utwierdza mnie w przekonaniu, że dobry produkt nie zawsze musi być drogi. Zawsze szukałam w rozświetlaczu efektu eleganckiego i z klasą czyli bez dużych drobinek z tandetnym kolorem. Dobrze zmielony kosmetyk z odbijającymi światło elementami potrafi zdziałać cuda na buzi. W tym produkcie znajduje wszystko czego potrzeba idealnemu rozświetlaczowi. Wet n Wild na policzku tworzy przepiękny efekt tafli! Na prawdę jest tak śliczny i nietuzinkowy, że nie sposób się w nim nie zakochać. Poza tym efekt można stopniować: od subtelnego Glow po mega błysk w stylu Kitulca xD. Jakby tego było mało, trwałość jest zaskakująco dobra! Wytrzymuje na twarzy cały dzień bez żadnego problemu, a nawet i nie ściera się nadmiernie przy podpieraniu głowy ;). Dziewczyny spróbujcie , bo na prawdę warto!

Kupiłam po zachętach youtuberek i youtuberów, odcień Precious Petals. Jest fantastyczny chociaż nie będzie dla każdego! Napewno nie dla bladziochów, albo dla tych co nie lubią rozświetlaczy " w kolorze" , bo mamy tutaj do czynienia z porządnym złotkiem. I również mamy doskonałą, piękną taflę po aplikacji. To będzie mój ulubieniec na lato z pewnością.Cena? Śmiesznie niska ( na promocji jakieś 15 zł).

Rozświetlacz (w odcieniu Precious Petals) kupiłam na promocji w Rossmannie skuszona pozytywnymi opiniami w internecie... i zakochałam się! Nadaje piękny, brzoskwiniowo-złotawy blask, który można stopniować. Jest to dość ciemny rozświetlacz, który może pozostawiać ciemną smugę na jasnych karnacjach, ale na sezon letni sprawdzi się idealnie!

Rozświetlacz ten kupiłam, ponieważ wszędzie widziałam pozytywne recenzje na jego temat od dziewczyn np. z Ameryki, a najwięcej na Instagramie. Widziałam efekt jaki daje i nie mogłam się powstrzymać, musiałam kupić :D. Pamiętam, że był wtedy na promocji w drogerii Natura za kilkanaście złotych. Kolor, który posiadam to Precious Petals. Nie ukrywam, że jestem fanką mocnego rozświetlenia, ale tylko i wyłącznie wiosną/latem. Jesienią i zimą wolę matową skórę, chyba że idę na imprezę lub są święta. Po rozświetlaczu Wet n Wild spodziewałam się spektakularnego efektu, bo sporo zdjęć widziałam, no i nie zawiodłam się, choć mam do niego ''ale''... Rozświetlenie jest naprawdę mocne, ale tylko wtedy, gdy nakładamy go na nieprzypudrowaną skórę lub mokrym pędzlem. Jeśli skóra jest przypudrowana, to efekt może nawet nie być zadowalający dla osób lubiących delikatne glow. Druga sprawa to jego kolor, który niestety nie jest tylko czystą taflą blasku... Zostawia na skórze smugę w kolorze różowo-złotym, przez co wygląda to jak nieumiejętnie nałożony róż. Może to też zależeć od koloru i tonu waszej cery, ale jak jesteście jasne i żółte jak ja, to zyskacie też taki sam efekt. Fakt, iż nie jestem zwolenniczką rozświetlających róży sprawił, że kompletnie przestałam używać go na twarz. Jeśli jednak lubicie rozświetlające róże, to polecam przetestować go pod tym względem. U mnie produkt ten znalazł inne zastosowanie - jako cień do powiek. Nakładany palcem daje fajny blask i delikatny różowo-złoty kolor, zarówno na suchej, jak i na mokrej powiece. Nałożony pędzlem daje delikatniejszy efekt, ale iskrzące mikroskopijne drobinki dodają uroku. Można nim też rozświetlić wewnętrzny kącik oka bez obawy, że łzawiące oczy zepsują nam efekt. Ja takie oczy posiadam i zapewniam, że potrafi przetrwać trudne warunki :D. Konsystencja rozświetlacza pod palcami wydaje się być zbyt sucha, co prawdopodobnie jest przyczyną tego, że słabo przykleja się do przypudrowanej skóry. Na powierzchni rozświetlacza jest wytłoczony ciekawy, kawiatowy wzór, który oczywiście znika wraz z ubywającym produktem. Opakowanie to niestety tandetny plastik, który dodatkowo jest w kształcie kwadratu z ostrymi kątami. Można sobie zrobić krzywdę, naprawdę... Nie chcę się dużo na ten temat rozpisywać, bo nie ma o czym. Moim zdaniem marka powinna całkowicie zmienić te opakowanie na inne. Jeden upadek na ziemię i po rozświetlaczu...

Rozświetlacz mam w kolorze blossom glow, który jest przepięknym wcale nie takim zimnym różem. Mocno odbija światło, dodaje skórze świeżości. Nie jest suchy i trzyma się na twarzy przez cały dzień. To plus cena i myślę, że więcej nie ma sensu pisać. Zdecydowanie polecam.