Bielenda Lavender Foot Care, Skarpety eksfoliujące 

Skarpety eksfoliujące kupiłam na promocji w jednej z drogerii internetowych, co prawda lawenda to nie mój ulubiony zapach jednak cena była dość kusząca około 5 zł cena regularna około 15-16 zł, zdecydowałam się na zakup trzech opakowań. Opakowanie zawiera jedną parę skarpetek i dwie saszetki z płynem, do każdej skarpetki wlewam płyn z saszetki - 1 saszetka na 1 skarpetę, skarpetki nakładam na umyte osuszone stopy, by skarpety złuszczające lepiej się trzymały i dolegały do skóry nakładam na nie dodatkowo większe bawełniane skarpetki i trzymam około 1,5 godziny. Po zdjęciu skarpetek stopy dokładnie myję, skóra na stopach po zabiegu jest miękka, gładka. Zabieg nie uczula nie nie podrażnia nie przesusza skóry. Po około tygodniu naskórek zaczyna się złuszczać, po złuszczeniu się skóry stopy pozostają miękkie i gładkie, efekt widoczny już po jednym zabiegu. Zużyłam trzy opakowania wykonując zabieg raz na miesiąc. Podsumowując skarpetki pomagają skutecznie usunąć zgrubiały naskórek na stopach i piętach, nie jest to mój hit głownie ze względu na lawendowy zapach i mam nadzieję że pojawią się inne warianty zapachowe ale ogólnie produkt warty uwagi. Polecam !

Bardzo ładnie złuszczają. Po pierwszym użyciu stopy są delikatne i gładsze. Pojawia się uczucie chłodzenia. Bardzo ładny zapach lawendy. Złuszczenie widać po paru dniach. Skóra w miejscach gdzie były zgrubienia zaczyna delikatnie schodzić. Skarpety same w sobie są dosyć luźne, polecam u góry skleić je taśmą by się za bardzo nie zsuwały.

Skarpety są dość wydajne poprzez ich zastosowanie nie są stopy suche lecz skóra po tygodniu luszczy się ładnie i jest delikatna warto zakupić. Zapach mają piękny i przyjemny dla ciała. Super jakość produktu i działanie

Jakiś czas szukałam skarpetek eksfoliujących i ciężko było się zdecydować, bo praktycznie wszystkie opierały się na tych samych składnikach, wyróżniały ich jedynie marka oraz opakowanie. W końcu wybrałam właśnie te od Bielendy, kierując się znajomością marki i ciekawym lawendowym motywem, na dodatek kupiłam je za niecałe 10zł. W pudełku można znaleźć dwie saszetki i parę skarpet foliowych, saszetki z płynem należy wlać do środka. Płyn ma bardzo przyjemny, świeży lawendowy zapach który można wyczuć przez cały zabieg. Przed zabiegiem wymoczyłam stopy i trzymałam skarpetki 90 minut, zakładając na górę jeszcze grube puszyste skarpety. Nie miałam problemów z wyciekaniem płynu, całość się trzymała, oczywiście nie przemieszczałam się wtedy. Jeśli będziemy chodzić po domu podczas zabiegu to wiadomo, że mogą się zsunąć i narobić bałaganu. Fajnie jest sobie puścić film i po prostu pozwolić na chwilę relaksu. Przez cały zabieg czułam efekt jakby chłodzenia. Po zmyciu płynu wystarczyło tylko czekać na złuszczanie. Przez pierwsze trzy dni nic się nie działo, miałam wrażenie, że moja skóra jest bardziej napięta i na pewno bardziej sucha. Wtedy też specjalnie nie moczyłam stóp, nie zauważyłam żadnej zmiany patrząc na ich skórę. Trochę ciężko jest mi pisać tą recenzję i dokładnie opisywać wszystko to co się działo, bo na moich stopach praktycznie nie widziałam efektów, aż do szóstego dnia. Wtedy byłam już nieco zdenerwowana że ze skórą nic się nie dzieje, postanowiłam porządnie wymoczyć stopy, później zauważyłam, że po potarciu palcem pięty i okolicy dużego palca skóra zaczęła się rolować. No i to w zasadzie tyle. Zaczynałam powoli tracić cierpliwość, bo u mnie cały proces trwał zdecydowanie za długo. Kolejnego dnia znowu je wymoczyłam. Efekt - delikatne, ledwo widoczne "odrywające się" malutkie kawałeczki skóry. Przez kolejne parę dni regularnie moczyłam stopy bo tylko wtedy było widać, że cokolwiek się z nimi dzieje. Efekty były minimalne, to nie był radykalnie złuszczający się naskórek w płatach. Moje stopy po użyciu skarpetek były w kondycji gorszej niż przed zabiegiem. Nigdy nie wyglądały gorzej, sucha skóra, nierównomiernie schodzący naskórek, pełno małych, odstających skórek które aż nieprzyjemnie haczyły o pościel. Były okropnie suche a naskórek delikatnie poruszony przez te skarpetki był jak nie do usunięcia. Do tej pory po prawie trzech tygodniach od wykonania zabiegu mam małe, irytujące i odstające skórki oraz kawałki naskórka których nie da się usunąć. Moje stopy są suche i nieprzyjemnie szorstkie i coś myślę, że będę zmuszona poświęcić im czasu by powróciły do swojej formy. Niestety u mnie nie podziałały, nie zrobiły niczego pozytywnego, dlatego nie widzę ani jednego dobrego powodu aby dać im dobrą ocenę. Cały zabieg jak dla mnie tragiczny, strasznie długo to wszystko trwało. No i efekty okropne (albo ich całkowity brak?). Nie wiem czy ponownie sięgnę po jakiekolwiek skarpetki. Zdecydowanie wolę domowy pedicure, który daje natychmiastowe i długotrwałe efekty już po jednym razie. Czekanie tak długo na złuszczający się naskórek i otrzymanie stóp w gorszej kondycji niż wcześniej to moim zdaniem wtopa, lepiej już udać się do kosmetyczki.

U mnie sprawdził się bardzo dobrze, nawet nie spodziewałam się takiego efektu. Producent zaleca maksymalnie 90 minutowy kontakt produktu z naszą skórą i tyle też trzymałam w nim swoje stopy. Skóra zaczęła schodzić po kilku dniach, trwało to jakoś może tydzień. Stan moich stóp był dobry przed zabiegiem. Po zabiegu jeszcze lepszy, chociaż przyznam, że jakiegoś szału nie było. Jedyny minus to taki że skarpety są luźne.

Jestem dokładnie tydzień po zabiegu złuszczającym Bielenda. Sam zabieg wykonywałam przez 90minut. Płyn wlewany do skarpetek pachniał bardzo ładnie lawendą, skarpetki były dość luźne więc ja założyłam na kostki gumki recepturki żeby nie spadły. Przez kilka godzin miałam uczucie chłodu na stopach, były bardzo świeże i długo utrzymywał się przyjemny zapach lawendy Efekt złuszczania rozpoczął się u mnie po 4 dniach. najpierw delikatnie a w 2/3 dniu skóra pięknie schodzi płatami, naskórek jest całkowicie złuszczony w bardzo delikatny, precyzyjny sposób.