Nivea Rose Touch, Chusteczki do demakijażu twarzy biodegradowalne z organiczną wodą różaną 

Chusteczki te kupiłam jako zamiennik dla dużych i ciężkich opakowań produktów do demakijażu. Często bywam poza swoim stałym miejscem zamieszkania, zabierając najważniejsze rzeczy, a im są lżejsze i mniejsze, tym lepiej. Kosztowały mnie kilkanaście złotych na promocji w drogerii Rossmann. Nie maluję się za mocno, a przynajmniej tak mi się wydaje. Podkład, puder, bronzer, tusz do rzęs, cień i żel do brwi, błyszczyk/matowa pomadka/balsam na usta - tak to wygląda w większość dni. Nie stosuję też zbyt często produktów wodoodpornych (mam tylko tusz, którego prawie nie używam), więc demakijaż, choćby olejkiem, nie zajmuje mi sporo czasu. Wcześniej miałam dwa lub trzy opakowania chusteczek Bieledy z serii Fresh Juice, które były genialne, bo działały praktycznie tak samo, jak wacik nasączony dobrym płynem micelarnym. Chciałam jednak sprawdzić też inne opcje. Padło na Nivea Rose Touch. Nie byłam sceptycznie nastawiona, gdyż nie wątpiłam w ich działanie. A tu proszę - niewypał. Radzą sobie jedynie ze zmyciem makijażu twarzy i ust. Co prawda z mocno zastygającymi pomadkami muszę się chwilę namęczyć, ale ostatecznie zmywają je do zera. Z kolei z przypudrowanym podkładem zero problemów. Problemy zaczynają się dopiero na brwiach i oczach. Zamiast zmywać tusz do rzęs, to go rozmazują dookoła. Muszę się długo męczyć, żeby ostatecznie i tak pozbyć się jakichś 80% tuszu. Resztę jestem zmuszona domywać żelem do mycia twarzy. Z brwiami też jest problem, a dokładniej z żelem. Nie dają rady dokładnie go rozpuścić, także w tym przypadku również muszę domywać resztki. Nie ukrywam, że liczyłam na coś więcej ze strony chusteczek od Nivea. Brakuje im większej ilości płynu lub po prostu lepszego płynu. Materiał jest wytrzymały i nie podrażnia, więc wystarczy ulepszyć je pod względem nasączenia i skuteczności. Na ten moment zdecydowanie odradzam. Zapach nie należy do najlepszych. Czuć, że jest różany, ale strasznie chemiczny. Drażni i wręcz dusi, kiedy zbliży się chusteczkę w okolice nosa. Naprawdę nic przyjemnego. Opakowanie to standardowa paczka z zaklejanym otworem. Nie ma nad czym się zachwycać zarówno pod względem szaty graficznej, jak i jakości. Ot, zwykła paczka. W środku znajduje się 25 chusteczek.

Chusteczki otrzymałam do testów. Chusteczek używam zazwyczaj jako pierwszy etap w zmywaniu makijażu, później używam jeszcze płynu micelarnego. Używając chusteczek Rose Touch pomijałam ten krok i od razu myłam twarz żelem, ponieważ chusteczki same w sobie bardzo dobrze zmywały cały makijaż. Podczas używania ich nie odczułam żadnego szczypania (np. w oczy) czy innego nieprzyjemnego uczucia. Są one bardzo dobrze nasączone, choć dość szybko wysychają, dlatego trzeba pamiętać o porządnym zamknięciu opakowania. Niestety po paru użyciach ta "taśma", która ma być zamknięciem słabo się klei. W opakowaniu znajduje się 25 sztuk chusteczek do demakijażu. Jedna sztuka wystarcza na zmycie całego makijażu, więc jedno opakowanie starczy na około miesiąc używania. Niestety cena (15-20 zł) jak dla mnie jest za wysoka jak na produkt, który starczy na taki okres czasu. Z plusów - chusteczki mają piękny, delikatny, różany zapach.