Blistex Hemp & Shea Hydration Lip Balm Balsam do ust

Balsam do ust kupiłam na promocji za około 10 złotych. Kiedyś miałam klasyczną wersję i była super dosłownie po 1 dniu wyleczyła moją spierzchnięte i czerwone usta. Tutaj mamy fajna konsystencję, która całkiem długo utrzymuje się na ustach, ładny waniliowy zapach. Ale mam wrażenie, że moje usta po użyciu są bardziej czerwone niż wcześniej? Niestety nie rozumiem tego efektu Nie radzi sobie ze spierzchniętymi ustami a wręcz pogarsza ich stan i bardziej wysusza(?) Nie polecam.

Dawno żaden balsam tak nie przesuszył moich ust, okropnie mnie rozczarował ten balsamik ☆ Zapach i Konsystencja Zapach noł łej konopny, zdecydowanie czuć wanilie co dla mnie akurat jest na plus bo za hemp nie przepadam. Konsystencja jest zbita, dobrze się smaruje ale strasznie się szybko wchłania a co pozostaje to się zjada i jakość co chwile niedosyt. Na szczęście dla mnie nie jest to ta formuła z tych mrowiących wargi. ☆ Działanie Bardzo przesusza, nie mogę tu nic powiedzieć o nawilżeniu, aż dziwne było dla mnie spotkanie z tym kosmetykiem. Usta po nim to ruina. ☆ Jakość i Wydajność Jakość powinna być, a gdzieś zniknęła. Wydajność to żart, smarowany co chwile skończył mi się w momencie... ☆ Opakowanie Mała tubka jak klej biurowy, ratuje go troche szata graficzna która jest dość przyjemna wizualnie ☆ Cena i Dostępność Kilkanaście złotych, kupiłam w Superpharm

Pomadka do ust sprawdziła się u mnie rewelacyjnie, co roku w zimę mam problem z popękanymi ustami, ale nie w ta zime! To jakiś fenomen uratował moje usta, nareszcie mogę się cieszyć nawilżonymi i pięknie wyglądającymi ustami ☺️☺️

Blistex to firma znana z produkcji produktów do pielęgnacji ust, w tym różnego rodzaju pomadek. Nie miałam wcześniej do czynienia z produktami tej firmy. Postanowiłam rozpocząć moją przygodę z pomadkami Blistex od tego produktu. Pomadka ta zawiera olej z konopi i masło shea jako kluczowe składniki nawilżające. Pomadka ma kompaktowy rozmiar, co jest plusem, bo zmieści się do każdej torebki jak również do kieszeni. Zapach jest mało wyczuwalny, co jest zaletą bo nie lubię zbyt mocno pachnących pomadek. Konsystencja jest w sam raz, pomadka nie jest ani zbyt twarda ani też zbyt wodnista. Dobrze rozprowadza się na ustach. Niestety największym minusem jest zbyt słabe nawilżenie. Po kilku dniach regularnego stosowania moje usta były bardziej wysuszone niż przed rozpoczęciem stosowania pomadki. Niestety to dyskwalifikuje u mnie ten produkt bo głównym celem pomadki powinno być właśnie nawilżenie ust.

Uwielbiam i stosuje pomadki ochronne nałogowo przez cały rok w ilościach hurtowych. Blistex znam od dawien, dawna ;) Ciężko było mi przejść obojętnie obok kolejnej wersji, która szybko została przetestowana i gości w kosmetyczce od ponad roku, szczególnie latem. Pomadka umieszczona w praktycznym opakowaniu z okienkiem przez które widzimy sztyft. Szata graficzna opakowania przyciąga uwagę, a pomimo tego jest przejrzysta i czytelna. Sztyft w kolorze białym, umieszczo w praktycznym opakowaniu w seledynowym kolorze z wizerunkiem wanilii i konopi głównych składników. Zamknięcie dobrze trzyma, nie otwarło się samo w torebce. Malutki minus to pokrętło, ciężko nim operować gdy mamy długie paznokcie. Pomadka ma silnie nawilżać i łagodzić, zgadzam się z producentem. Spełnia swoje zadanie w 100%, gładko sunie po ustach, zostawia przyjemny, delikatny film ochrony, regeneruje spierzchnięte, suche usta w minutę. Często nakładam grubszą warstwę na noc, a rano zero suchych skórek. Usta szczególnie wrażliwe i spękane zyskają podczas stosowania pomadki. Zapach i smak wanilii jest słodki ale nie przesadzony i sztuczny. Sztyft pomimo gramatury 4,25 g jest całkiem wydajny, a u mnie pomadek/balsamów/sztyftów schodzi ogrom. PAO 12 miesięcy od momentu pierwszego otwarcia. Dostępność i cena na plus, często są promocje.

Balsam do ust w tej wersji kupiłam całkiem przypadkiem, będąc w aptece. Spodziewałam się, że będzie dobry, jak to Blistex, ale nie spodziewałam się, że stanie się moim ulubieńcem. To obecnie mój numer jeden spośród pomadek ochronnych. Naprawdę dobrze nawilża usta, chroni przed wiatrem, nie daje wyschnąć w klimatyzowanych pomieszczeniach. Nawilżenie utrzymuje się naprawdę długo, dzieki czemu jest bardzo wydajny. Ma tez kompaktowe wymiary dzięki czemu zmieści się nawet w naprawdę małej torebce. Nasadka pomadki nie luzuje się, przez co małe jest ryzyko jej zgubienia, co jest moją zmorą. W dodatku ślicznie pachnie - nie czuć tu tej znienawidzonej przezemnie sztucznej, chemicznej wanilii. Szczerze polecam.

Jeden z kosmetyków, które dobrze mi się sprawdzają, ale gdzieś mi się o nich zapomniało. :D Używałam Blistexa w klasycznej formie i był świetny, więc widząc nowości postanowiłam go wypróbować w innej wersji i również mnie nie zawiódł. Z drogeryjnej półki chyba najlepiej radzi sobie z tragicznym stanem moich ust. Zmiękcza suche skórki, przebija się przez nie i nawilża. Zapach i smak - dla mnie na plus, ale jak wiadomo jest to kwestia gustu. Sztyft jest standardowy, prosty i działa bez zarzutu. Chętnie będę wracać zarówno do podstawowej wersji jak i tej, do tej chyba nawet chętniej. :)

Uwielbiam balsamy od Blistex- używam ich od kilku lat. Wersję Medplus kochałam całym sercem, do momentu w którym nie zmienili formuły. Tym razem postanowiłam wypróbować nowy produkt Hemp&Shea, licząc na to, że będzie dobrze nawilżał i pięknie pachniał miętą. Niestety, oczekiwania zostały spełnione tylko w połowie. Owszem, pachnie miętą i zostawia na ustach przyjemny posmak. Niestety, jeśli chodzi o nawilżenie, to jest okropny! Po kilku użyciach mam wrażenie, że usta są jeszcze bardziej wysuszone. Bardzo nieudany zakup. Na plus wygodne, standardowe opakowanie.