Hairy Tale Cosmetics Wasabi Stimulating Scalp Lotion Wcierka stymulująca

Produkt z wyglądu prezentuje się naprawdę atrakcyjnie, a szklana buteleczka dodaje mu elegancji. Jednakże, w teorii ma być to wcierka, która w praktyce bardziej przypomina tonik, który fakt dobrze uspokaja skórę głowy, ale nie zauważyłam, by miała działanie pobudzające wzrost, czy stymulacje wzrostu nowych włosów. Zapach jest praktycznie niewyczuwalny, co może być plusem dla osób, które preferują kosmetyki bezzapachowe. Włosy po jej użyciu nie są ani sklejone, ani tłuste, a wcierka nie ma wpływu na ich wygląd po umyciu. Dodatkowo, nie wywołuje żadnych reakcji skórnych, takich jak podrażnienie czy łuszczenie.

Wcierka ma bardzo wygodne opakowanie, atomizer działa poprawnie, dozuje odpowiednią ilość produktu i nie rozpryskuje się na boki także widać wysoką jakość w porównaniu z tańszymi wcierkami. Produkt ma super skład i jak najbardziej wierze że są to składniki jak najwyższej jakości co też wpływa na ogromną cenę, ale co z tego jak nic z tego nie wynika i wcierka nie różni się niczym od takiej za 15 zł. Ogólnie dobrze nawilżała, w szczególności stosowałam ją po użyciu mocnych rypaczy, ale żadnego przyrostu baby hair itp nie zauważyłam . Wydajność również na poziomie innych wcierek, także nie widzę żadnego powodu dla którego miałabym ten produkt kupić ponownie za 75 zł... Niczym się nie wyróżnia, szkoda na niego pieniędzy , nawet w promocyjnej cenie jest za droga jak na takie działanie

po świetnych efektach, jakie miałam z wcierką Magic Mushrooms (nie miałam wysypu baby hairów, ale włosy rosły mi zdecydowanie szybciej niż po czymkolwiek innym), spodziewałam się fajerwerków, skoro tamta wcierka nawet nie była na porost, a działała. No i zupełnie, jakby zamieniły się miejscami - Wasabi uspokaja skórę głowy i przedłuża świeżość, natomiast nie zauważyłam, żeby włosy rosły szybciej niż normalnie, baby hairów jak nie było, tak nie ma. To nie jest zły produkt, ale nie robi nic z tego, co Aga obiecuje, przynajmniej nie u mnie. A, i atomizer jest koszmarny - zacina się i trzeba go wymienić, albo nakładać wcierkę z butelki na dłonie.

To jeden z tych produktów którego skuteczność trudno ocenić. Nie nazwałabym tego produktu wcierką a tonikiem do skóry głowy. Jedyne efekty które zaobserwowałam to przedłużenie świeżości skóry, brak podrażnień i lekkie uniesienie włosów u nasady. Tylko tyle, oczekiwałam jednak więcej, chyba że jest to produkt w rodzaju esensji w koreańskiej pielegnacji, niby dużo nie zmienia, jednak w dłuższej perspektywie wpływa na zdrowie skóry głowy .... Chyba nie będę tego sprawdzać, jedno opakowanie wystarczy.

...ale się przeliczyłam. Stymulująca. Wasabi. Wcierka. To wszystko podziałało na mnie jak lep na muchy i wzięłam i kupiłam, bo i tak moja wcierka wszech czasów była na wykończeniu (jakby ktoś był ciekaw, co to za cudo - Grow Me Tender od Anwen <3). Od HTC wymagam więcej bo a) Aga zawsze na insta się rozpływa, jakie to sztosy i petardy ma w ofercie, b) składy są naprawdę zacne, c) cena tych cudów jest wysoka. Więc no, mam prawo wymagać tych jednorożców, tęczy i zachwytów. I teraz się nie udało. To znaczy kosmetyk ten nie jest zły. ALE TO NIE JEST WCIERKA. To jest faktycznie tonik, który ładnie uspokaja skórę głowy, ale nie działa pobudzająco na cebulki. Po Anwen może nie mam nie wiadomo jakiego przyrostu i zostanie Roszpunką mi nie grozi, ale ten wysyp bejbiherów jest wręcz niesamowity - nabawiłam się grzywki, i tot takiej totalnej, nie, że parę włosków na krzyż. Mam normalną, konkretną grzywkę bez udziału fryzjera - po prostu nowe włosy, na całej linii czoła. Po HTC nie ma ani przyrostu na długości ani bejbiherków. Jest zdrowa i ładnie nawilżona skóra głowy, są włosy odbite od nasady ale nic poza tym. Czy działa? No działa. Ale nie takiego działania oczekiwałam. No i denerwuje mnie jeszcze atomizer - jest fatalny. Zacina się, nie psika a pluje. Co z tego, że wcierka jest w szkle, że opakowanie i grafika dopracowane wręcz perfekcyjnie, skoro główne narzędzie nie działa tak, jak powinno. Wydajność jest ok, używam po każdym myciu i po trzech miesiącach kończę, a używam jej sporo, bo ja z tych, które wincyj i wincyj i na bogato. Nie kupię ponownie. Wracam z podkulonym ogonem do Grow Me Tender bo to mój totalny game changer. Wasabi będzie wspomnieniem, nawet miłym, ale schowanym w dalekich zakamarkach mojej pamięci.

Bardzo doceniam Agnieszkę i to, co robi na polskim rynku kosmetycznym. Dzięki niej nauczyłam się wielu rzeczy na temat pielęgnacji moich włosów i tego, w jaki sposób odpowiadać na ich potrzeby. Z chęcią obserwuję jej postępy, starając się także w realny sposób okazywać wsparcie poprzez kupno jej kosmetyków. Dotychczas byłam z nich głównie zadowolona... Jednak nie tym razem. Mam wrażenie, że ten wcierko-tonik nie robił niczego na mojej skórze głowy. Podczas jego stosowania nie zauważyłam żadnych dodatkowych benefitów. Nie stymuluje włosów na tyle, bym mogła ją posądzić o wzmożony porost lub pojawienie się nowych baby hair. Dałam się złapać na marketingowe hasła i jest mi szkoda, bo liczyłam na coś więcej. Kupiłam od razu zestaw trzech wcierek i jestem na wykończeniu kolejnej z nich, która jak na razie robi to samo... Czyli nic. Być może nie jestem odbiorcą tego produktu. Doceniam recepturę, pozyskiwanie oryginalnych składników, itd. Jednak co z tego, jeśli nie widzę realnych efektów na swojej głowie? Produkt wygląda naprawdę ładnie. Szklana buteleczka daje poczucie odrobiny luksusu zamiast zwykłego plastiku... Jednak aplikator fatalny. Firma dwukrotnie dostała mi kolejne atomizery i każdy tak samo wadliwy. W końcu zaczęłam wylewać produkt na palce i w taki sposób go wcierać. W wielu innych ściekach atomizery działały bez zarzutu. A tutaj było to dodatkowanie zniechęcenie do użytkowania tej wcierki. Jestem na nie.

Nie jest to typowa wcierka do skóry głowy, bardziej jako tonik,który ma koić i stymulować skalp po myciu. Wcierka jest bezbarwna, nie posiada zapachu. Wystarczy kilka psiknięc aby rozpylić tonik na całej głowie. Produkt jest przyjemny w użyciu. Zdarzało się, że zacinała się przy aplikacji. Działanie- skóra nie swędziała, nie była zaczerwieniona, przybyło baby hair.

Przyspieszenie porostu włosów jest dla mnie bardzo istotne. Zwykle stosuję wcierki alkoholowe, np Banfi, po której mam wysyp baby hair. Wcierkę z HTC kupiłam głównie dla mojego chłopaka, który ma dość słabe włosy i zaczynają mu się robić zakola. Jednak przez te kilka miesięcy sama jej używałam i mogę podzielić się efektami u dwóch osób. Zacznę od siebie - mam pancerny skalp i Banfi mi nie jest straszne. Wcierki u mnie powodują wysyp baby hair, ale nie przyspieszają porostu reszty włosów. Ta wcierka stosowana regularnie po myciu faktycznie lekko zagęściła mi włosy. Ale wciąż nie jest to efekt jak po Banfi. Moje włosy raczej są świeże przez około 4 dni nawet bez tej wcierki, więc nie mogę jej ocenić w kwestii przedłużania świeżości. Widzę mniej wypadających włosów (chociaż nie cierpiałam na nadmierne wypadanie). U mojego chłopaka, sytuacja wygląda nieco inaczej. Ma dość słabe i przerzedzone włosy z zakolami. Swego wczasu używał Banfi, ale efektów znacznych nie było. A po tej wcierce HTC coś wreszcie ruszyło! Na skroniach pojawiły się baby hair, których nie było, reszta włosów dużo szybciej zaczęła rosnąć. Widać poprawę w kwestii jakości włosa - rosną trochę grubsze. U niego kwestia świeżości skóry głowy pozostała bez zmian. Zauważyłam jednak, że skóra głowy się poprawiła, nie łuszczy się, nie pojawił się też łupież odkąd ta wcierka jest w użyciu. Wcierka jest w szklanej butelce, płyn jest całkowicie przezroczysty (jak woda). Zapach jest praktycznie niewyczuwalny. Używa się jej tylko po myciu, kilka psików na skórę. Atomizer rozpyla przeciętną ilość wcierki, wolałabym, żeby rozpylał jej nieco więcej. Np atomizery we wcierkach Sattva są efektywniejsze. Wcierkę należy lekko wmasować, najlepiej palcami i… gotowe. Jest więc całkowicie bezproblemowa, dlatego może dlatego chętniej sięgną po nią osoby, które wcierania z zasady nie lubią. Włosy nie są sklejone ani tłuste, wcierka nie wpływa na ich wygląd po myciu. Nic po niej nie swędzi, nie łuszczy się. Kilka razy zdarzyło mi się, że atomizer się zaciął, ale to nie była poważna usterka. Wcierki tej używam też czasem jako tonik do twarzy - po spryskaniu twarz jest lekko ukojona i odżywiona. Wcierka swoje kosztuje ale jest jej sporo, a na włosy aplikuje się jej tylko trochę, dlatego to produkt wydajny. Widząc jakie efekty dała na głowie chłopaka, pewnie zakupię ponownie.

Wcierka sprawdza się u mnie praktycznie tak samo, jak obiecuje to producent: przedłuża świeżość włosów, stymuluje ich wzrost, skóra głowy jest dłużej świeża, mniej się przetłuszcza, nie jest napięta. Stosuję ją po każdy myciu, a zużycie jest znikome. Jestem bardzo zadowolona z tego produktu i z chęcią kupię kolejne opakowanie lub wypróbuję inną wcierke od HTC.

Niestety, ale jest to pierwszy produkt HTC, który totalnie nie zrobił na mnie wrażenia :( za tę cenę oczekiwałam czegoś wow. W moim przypadku obietnice producenta się nie spełniły. Włosy nie były uniesione od nasady, produkt także nie przedłużył świeżości włosów. Działanie stymulujące - ledwo zauważalne. Po innych, tańszych wcierkach (np. Sattva) miałam dosłownie wysyp baby hair. W przypadku stosowania tej wcierki nic takiego nie zauważyłam. Skóra głowy nie swędziała podczas używania produktu, ale nigdy nie mam z tym problemu. Produkt używałam po każdym myciu włosów, 4 razy w tygodniu. Mam włosy niskoporowate. Podsumowując, jak za tę cenę i reklamę oczekiwałam naprawdę czegoś więcej. Wypsikałam produkt jako tonik na skórę głowy, bez żadnych efektów, szkoda.