Herbaria Banfi, Wcierka kofeinowa bez alkoholu `Nagietek i rumianek` 

W plastikowej butelce znajduje się wcierka, której zapach nie odrzuca a nie jest to takie oczywiste. W tego typu produktach lubię jak jest aplikator ponieważ bardzo ułatwia to życie, tutaj niestety nie mamy czegoś takiego więc trzeba się bardziej pomęczyć. Przechodząc od razu do działania to przy regularnym stosowaniu jest jak najbardziej widoczne. Nie jest to szalony przyrost rzędu 10 cm w miesiąc ale można zauważyć wysyp baby hairów więc jest to najlepsze potwierdzenie skuteczności. Z uwagi na brak aplikatora raczej już do niej nie wrócę ponieważ wygoda zachęca do regularnego stosowania.

Jako, że wcześniej stosowałam wcierkę Banfi klasyczną(w czerwonym opakowaniu) i byłam zachwycona efektami, to kupiłam i tą na promocji, bo zbliżał się termin. Szkoda było nie brać nawet do testów za 9.99. Niestety trochę się zawiodłam. Według producenta wcierkę można stosować nawet codziennie bo jest bez alkoholu, tak samo po myciu, jednak u mnie jest to nie możliwe, ponieważ wcierka mocno przetłuszcza włosy i strasznie zlepia. Brak atomizera, ja przelewałam do opakowania po innej wcierce. Zapach ładny, słodki a zarazem kawowy. Wcierka bardzo wydajna. Efekty drobne były, pojawiło mi się trochę baby hair, jednak nie stosowałam jej regularnie, właśnie przez to zlepianie tylko głównie przed myciem. Jak za normalną cenę, wolę kupić jej oryginalną wersję lub poszukać czegoś innego.

Zużyłam całe opakowanie tej wcierki, ale szczerze mówiąc, nie zauważyłam żadnych pozytywnych efektów. Używałam jej bardziej "dla zasady", żeby cokolwiek nałożyć na skórę głowy. Minusem jest opakowanie – zupełnie niepraktyczne jak na wcierkę, musiałam przelać ją do innego pojemnika z atomizerem, żeby łatwiej ją aplikować. Na plus zdecydowanie pojemność, bo jak na wcierkę jest duża i wystarczyła mi na długi czas. Niestety, nie zauważyłam wysypu baby hair ani większych zmian, choć nie robiła nic złego – nie obciążała skóry głowy ani jej nie wysuszała. Może delikatnie łagodziła i nawilżała, ale efekt nie był spektakularny. Czy kupię ponownie? Nie wiem – na rynku jest tyle różnych wcierek, że chętnie przetestuję inne.

Wcierkę Banfi kupiłam zachęcona efektami działania tej klasycznej - alkoholowej, która niespełna rok temu dała naprawdę pozytywne efekty stosowania. Była zbyt ciężka do stosowania na codzień (również pod względem zapachu), więc wybór padł na wersję kofeinową, bez alkoholu. Wersja kofeinowa znajduje się (zupełnie jak siostra!) w 250 ml opakowaniu, niestety bez dozownika. Ja przelałam sobie produkt do poprzednio używanej przeze mnie wcierki. Można też bawić się strzykawką, jednak moim zdaniem to najwygodniejsza forma używania tego typu produktu. Bazą dla wcierki jest tutaj woda i gliceryna - nie powinno to powodować podrażnień podczas użytkowania. W składzie znajdziemy również pobudzającą kofeinę, niacynamid, pantenol, hydrolizowaną keratynę oraz ekstrakt z nagietka i rumianku. Brzmi obiecująco. Wcierki używam praktycznie codziennie (przynajmniej się staram :D) i niestety nie zauważyłam efektów… włosy jedynie wydają się być przetłuszczone po użyciu. Niestety stosując wcierkę na codzień (często rano) nie wyobrażam sobie chodzić cały dzień z przeciążonym skalpem. Skład produktu jest w porządku (choć nie podoba mi się phenoxyetanol w roli konserwantu. Szkoda tylko (w moim przypadku), że butelka jest tak duża a efekty działania zerowe. To moja druga buteleczka Banfi i niestety ta wypada u mnie najsłabiej. Z ciekawości sprawdzę również inne wersję, jednak tej z pewnością nie kupię ponownie.

Na początek zaznaczam, że nie jest to cudowny lek na wszystko. Nie zauważyłam po niej wyjątkowych spektakularnych efektów, na które przecież wszyscy tak bardzo liczymy. Objętość moich włosów nie podwoiła się, nie mam też niesamowitej ilości baby hairów. Mimo wszystko wiem, że pobudza skórę głowy. Kilkukrotnie zdarzyło mi się, że kropla wcierki spłynęła mi po twarzy i jeszcze przez kilka godzin miałam na niej czerwony ślad. Oznacza to, że wcierka z pewnością pobudza skórę głowy i polepsza ukrwienie. Stosuję ją naprzemiennie z Sattvą cynamonową i nie da się ukryć, że włosy rosną mi w zastraszającym tempie. Dzięki wcierkom zapuścić włosy niemal do pasa. Z pewnością byłyby dłuższe, gdyby nie to, że regularnie je podcinam. No i NAJWAŻNIEJSZE: mam wrażenie, graniczące wręcz z pewnością, że wcierka pomaga likwidować moje "zakola". Już wiele lat temu zauważyłam u siebie przerzedzenie włosów nad lewą skronią. Dopiero niedawno dowiedziałam się, że przyczyną może być stres. Całe lata niedbania o ten fragment skóry głowy i zakrywania problemu doprowadziły do ogromnego przerzedzenia. Po zastosowaniu wcierki widzę poprawę. W żadnym wypadku nie jest spektakularna, ale mimo wszystko widać, że "coś" tam rośnie i że włosów w tym problematycznym miejscu jest więcej. Przed odkryciem wcierek nie sądziłam, że będę miała "problem" ze zbyt długimi i gęstymi włosami. Oby jak najwięcej takich problemów!

Wcierka znajduje się w plastikowej buteleczce o pojemności 250ml. Jak w każdej wcierce Banfi trzeba uważać z dozowaniem płynu, ponieważ trzeba się zaopatrzyć w atomizer lub pipetkę coś co ułatwi nabieranie produktu. ;) Bez alkoholowa wcierka kofeinowa z nagietkiem i rumiankiem jest na bazie wody i gliceryny. Zawiera kofeinę, niacynamid, pantenol, keratynę jak również ekstrakt z nagietka i rumianku. Skład bardzo dobry. Po regularnym stosowaniu wcierki zauważyłam, że włosy mniej wypadają, są wzmocnione. Pojawiły się nowe baby hair jednak jest ich zdecydowanie mniej niż przy klasycznej wcierce banfi. Ogólnie dobra wcierka na wzmocnienie włosów i poprawę kondycji skóry głowy.

Zacznę od tego, że używam tylko bezalkoholowych wcierek, ze względu na moją problematyczną - alergiczną skórę głowy. To jest już moje 2 albo 3 opakowanie tej wcierki i uważam, że jest ona po prostu dobra. Widzę nowe baby hairy, nie jest ich szalenie dużo ale wciąż ich przybywa a co najważniejsze widzę, że one cały czas rosną. Wspominam o tym, bo przy wcierce z onlybio miałam dużo nowych włosków ale one gdzieś znikały, a przy tej widzę, że one się pojawiają i faktycznie rosną. Trzeba dać jej trochę czasu i systematyczności oczywiście. Co do innych aspektów, nie zauważyłam żeby znacząco przetłuszczała mi włosy, być może są odrobinkę bardziej przetłuszczone w dniu, kiedy powinnam je umyć ale to naprawdę nie jest taka zauważalna różnica (jeśli użyje tej wcierki a jeśli nie). Co do zapachu to jest on lekko rumiankowy ale ja na głowie go nie wyczuwam. Jeśli chodzi o butelkę i aplikator, którego brak to nie mam się do czego przyczepić z tego względu, że ja każdą wcierkę przelewam do malutkiego pojemniczka i pipetką nakładam na skórę głowy. Jest dla mnie tylko jeden malutki minus, (porównując do innej wcierki bezalkoholowej) nie wysycha ona tak szybko. Nakładam ją na włosy i przepisowo wmasowywuje 5 minut No i po tym czasie dalej skórą głowy jest mokra i czuję, że ten produkt tam dalej jest. Kiedy przedłużę ten czas to owszem szybciej się wchłania ale za to włosy przy skórze robią się tępe i moje dłonie też, przez co czasami wyrwę sobie kilka włosków. Ważne co muszę zaznaczyć to to, że jak ona wyschnie całkowicie max 20 minut to włosy są już normalne, mięciutkie i mają fajną objętość. PODSUMOWUJĄC i tak będę jej używać, cenowo jest jedną z tańszych (licząc jej ilość, czyli aż 250ml) i działa więc co jakiś czas będę przeplatać jakieś lepsze.

Lubię wcierki tej marki, więc gdy zobaczyłam wersję z kofeiną, której jeszcze nie znałam, zakupiłam ją i starałam się regularnie stosować. Wiadomo, że sukces skuteczności tego typu produktów to właśnie regularność. Opakowanie wystarczyło mi na prawie trzy miesiące przy dość regularnym stosowaniu przed prawie każdym myciem. Zapach jest dość specyficzny, nieco ziołowy, na szczęście mało intensywny. Podoba mi się szata graficzna tych wcierek - taka trochę w rustykalnym stylu. Barwa wcierki jest żółta, przezroczysta. Nie barwi wlosów ani nie powoduje jakoś strasznie przetłuszczania. nie podrażnia skóry głowy ani nie powoduje swędzenia. Czy działa na porost włosów ? Ja owszem, zauważyłam wysyp baby hair, ponadto nadmierne wypadanie sukcesywnie wyciszało się, jednak działanie wcierki wsparłam odpowiednią suplementacją i stosowaniem szamponu na wypadanie włosów. Myślę, że taka wcierka to dobry sposób na wprowadzenie wcierki na stałe do swojej pielęgnacji, aby też profilaktycznie wzmacniać cebulki włosów i przyspieszyć ich wzrost. Na pewno kupię jeszcze nie raz którąś z wcierek Banfi, i nie wykluczam również wersji z kofeiną.

Mam mieszane uczucia wobec tej konkretnej wcierki z Banfi. Co do zasady używam wcierek przed myciem włosów, np. w weekendy i po powrocie do domu, gdy mam jeszcze parę godzin do mojego wieczornego prysznica. Z tego powodu, co do zasady, nie przeszkadza mi, gdy wcierka jakoś negatywnie działa na wygląd włosów... ta jednak naprawdę mocno - w porównaniu do wielu wcierek, jakie stosowałam - pogarszała ten wygląd. Powodowała, że włosy u nasady były sztywne i ogólnie ich wygląd był nieatrakcyjny. Poza tym bardzo przeszkadzał mi jej zapach; nie jestem też fanką opakowań wcierek Banfi (choć radzę sobie np. z pomocą strzykawki). Jeśli chodzi o pozytywy, to wcierka nieźle nawilżała skórę głowy, a ponadto w okresie jej stosowania nie narzekałam na szybkość wzrostu włosów. Niestety, w pewnym momencie wcierka ewidentnie się popsuła, co czułam po zapachu - mimo, że do terminu ważności zostało jeszcze sporo czasu. Ogólnie oceniam negatywnie.

Wcierka ma dziwny mocni ziołowy zapach który mnie raczej nie urzekł. Wcierka niestety mocno wpływała na szybkość przetłuszczania mojej skory, nie zauważyłam dużego wpływu stymulującego na porost włosów ale przy suchej skórze głowy może się fajnie sprawdzić. Przelałam część wcierki do innego opakowanie i mam wrażenie że Wcierka dość szybko się zepsuła w tym nie oryginalnym opakowaniu.