Trochę lepsza niż Crazy Hair Lawenda czy Sielanka jeżynowa,ale na pewno nie tak dobra na porost jak szafran Sattva.
Nie jest też takim typem wcierki co Banfi,nie jest oparta na alkoholu,nie jest też wcierką jak Sesa czy Orientana,bo podstawą nie są oleje.
Tu wszystko bywa kwestią indywidualną,nie na każdy skalp składniki aktywne działają tak samo. W moim przypadku wcierki oparte na kapsaicynie działają,ale nie spektakularnie,osiągam nimi zbliżone jak nie słabsze efekty jak po np olejku miętowym,który mój skalp bardzo lubi,ale szybko się do niego przyzwyczaja. Kozieradka, henna czy właśnie amla zawsze wzmacniają moje włosy. Wcierki oparte na alkoholu zwiększają mi przetłuszczanie, jednocześnie wysuszając skalp.
Po zużyciu wcierki OnlyBio, zrobiłam sobie krótką przerwę od testowania nowych wcierek, skalp potrzebował skupienia się na peelingach i regulacji oraz wzmocnieniu włosów, także sięgałam głównie po wspomnianą Sesę, olejek miętowy oraz peeling trychologiczny.
Któregoś dnia będąc na zakupach zauważyłam,że wcierka Hairqueen jest w dość dużej promocji, więc złamałam się i kupiłam jeden egzemplarz.
Postanowiłam dać jej szansę solo, dbając tylko o dobre oczyszczanie skalpu i zwyczajową pielęgnacje włosów.
Po ponad miesiącu stosowania moje wnioski są takie:
jest ok,dobra budżetowa opcja,do cm więcej przyrostu, skład fajny, stosowanie dzięki aplikatorowi wygodne, wydajność średnia, zapach lekko kwaśny, ale nie odrzuca. Nieznacznie też wzmacnia włosy. Odrost jest mniej rażący niż przy Sattva (a włosy mam blond).
Także jest to wcierka do której być może jeszcze wrócę, kiedy będę chciała wspomóc włosy przy stosowaniu swoich sposobów, ale na pewno nie taka która mi je zastąpi.
Moje włosy same z siebie rosną dość szybko, bez wcierek potrafią i do 1,5cm miesięcznie, wpływa na to wiele innych czynników, średnia to cm, także nie u każdego przyrost po tej wcierce może być taki jak u mnie, u niektórych może być większy,u niektórych nieznaczny,kwestie indywidualne.
Warto samemu metodą prób i błędów znaleźć takie składniki, które działają skutecznie na nasz skalp.
Często powód hamowania wzrostu czy wypadania włosów leży gdzie indziej-zła dieta, alkohol,papierosy,niewłaściwa pielęgnacja zarówno skalpu jak i samych włosów,farbowanie,hormony,choroby (w tym choroby skalpu),stres a nawet zbyt mocno ciągnąca gumka do włosów,tu trzeba dość uważnie przeanalizować temat.
Na pewno wcierka krzywdy nie robi, chociaż u mnie praktycznie każda wcierka skalp przetłuszcza, także stosuje ją przed myciem.
Opakowanie stosowane 2,3 razy w tygodniu (plus szczotka do masażu, która w jakiś sposób ogranicza zużycie) starczyło mi na ponad miesiąc.
Wypadanie związane ze zmianą wody i innymi potrzebami skalpu opanowałam na swój sposób, ta wcierka odrobinę jeszcze pomogła, ale w moim odczuciu, to bardziej produkt na wzrost niż wzmocnienie włosów.
Ma u mnie 4.
Zalety:
- Niska cena,
- wygodny aplikator,
- skład bez alkoholu oparty na aloesie,ekstrakcie z rumianku,amli i kapsaicynie.
- Nie podrażnia i nie wysusza skalpu.
- Wpływ na porost.
- Dostępna w Biedronkach,często w bardzo atrakcyjnej cenie.
Wady:
- Średnia wydajność,
- wpływ na porost spektakularny nie jest,
- nieznaczny wpływ na wypadanie włosów.
- Zawartość prawdopodobnie gliceryny w składzie sprawia, że przetłuszcza mi skalp.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie