Pierwsze wrażenie? Wygląda jakby luksusowo. Śliczne złote opakowanie, mieniące się napisy EVE, szał jak na sylwestra. Biorę!
Muszę przyznać, że produkt zaskoczył mnie mocno. Kolejny raz się przekonałam, że nie należy oceniać książki po okładce, bo nie wszystko złoto co się świeci i tak było w tym przypadku.
Wielkie rozczarowanie. Opakowanie wow, ale to, co liczy się naprawdę, to efekt na rzęsach, prawda? No więc, tusz lekko wydłuża, ale pogrubia... hm, gdzieś się zapodziała ta funkcja? I co z obiecanym podnoszeniem rzęs do 45 stopni? Spodziewałam się, że moje rzęsy będą jak po użyciu zalotki, a tu wielkie nic!
Tusz szybko schnie, co jest małym plusikiem, ale koniec dnia może być bardziej drażniący niż plotki na targowisku. Oczy bolą, swędzą, suchy, kruszący się tusz mocno podrażnia moje wrażliwe oczy. Dodam tylko, że noszę soczewki kontaktowe. Nie mogę więc sobie pozwolić na używanie byle czego i ryzykowanie zapalenia spojówek.
No i ta szczoteczka z silikonu - no cóż, nie do końca chwytająca wszystkie rzęski, zwłaszcza te w kąciku oka, jakby chciała, ale nie mogła.
Podsumowując: promocja w Rossmannie mnie zwabiła, ale drugi raz? Raczej nie, sorry not sorry, Eveline!"
Zalety:
- jakby luksusowe opakowanie
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie