To świetny kosmetyk na zniszczone końcówki ! Ma masę cudownych olejów i ekstraktów, ale trzeba bardzo uważać na ilość jaką aplikujemy. Jeszcze nie miałam olejku, którym tak łatwo można sobie wystrączkować włosy !
O rany... piszę dzisiaj trzecią recenzję i znowu jestem pierwszą recenzującą ? Czyli znoooowu muszę się przyłożyć ! :) Nie no, żartuję ! Zawsze staram się przykładać do pisanych recenzji, ale w przypadku gdy kosmetyk jeszcze nie ma opinii, a moja ma być pierwszą ... no cóż ! Czuję podwójną motywację !
Uwielbiam Bebio, marka gości w moim domu od kiedy powstała, czyli od 2019 roku. Mam ogromny sentyment do ich produktów i zawzięłam się aby przetestować większość z nich ! Były wzloty i upadki, ale jestem wierna i zawsze wracam!
❤MOJE WŁOSY
Mam włosy średnioporowate z tendencją do przetłuszczania się skóry głowy. Jakiś rok temu postanowiłam zostać piękną blondynką, a dzisiaj pokutuję to końcówkami z tendencją do przesuszania. Oczywiście byłam świadoma konsekwencji i zaczęłam bardziej przykładać się do pielęgnacji samych końcówek. Olejowanie, maski i olejki przed suszeniem i innymi zabiegami z użyciem ciepła to mój must have !!!
❤OPAKOWANIE
Na początku wspomnę, że opakowaniem bezpośrednim jest papierowy kartonik z kolorystyką typową dla linii 'ceramidowa kuracja wygładzająca'. Na kartoniku mam podstawowe informacje o kosmetyku. Trochę szkoda, że Bebio nie umieściło składu kosmetyku na opakowaniu bezpośrednim, bo lubię sobie czasem zerknąć na skład, a chyba nikt nie przetrzymuje kartoników w domu aż do zużycia kosmetyku.
Opakowanie bezpośrednie to malutka plastikowa buteleczka o pojemności 50 ml z atomizerem. Szata graficzna jest delikatna w odcieniach łososiowego różu, podobnie jak cała seria. Bardzo podobają mi się takie subtelne i czytelne opakowania ! Na odwrocie butelki znajdziemy sposób użycia i PAO wynoszące 6 miesięcy. Atomizer działa bez zarzutu, tworząc ładną, równomiernie rozproszoną mgiełkę. Nie strzela bez sensu jednym strumieniem, co miało miejsce przy różowym olejku z Neboa. Trochę przeszkadza mi, że butelka nie jest wykonana z transparentnego plastiku, bo nie widzę ile olejku mi pozostało.
❤OLEJEK
Niestety nie widzę zawartości opakowania przez butelkę, ale pozwoliłam sobie zalukać do środka:). Olejek ma konsystencję wody i jest bezbarwny, przeźroczysty. Miałam z tej linii szampon do włosów i już widzę, że wszystkie kosmetyki z serii ceramidowej mają taki sam zapach. Jest on mega przyjemny i pociągający, ale brak mu nachalności. Nie za bardzo umiem opisywać zapachy, ale wyczuwam połączenie kwiatów z nutkami owoców. Jest to mega kobiece połączenie i chętnie kupiłabym perfumy o takim zapachy gdyby tylko istniały :).
Skład jak na Bebio przystało jest wzorcowy, ma 99% składników pochodzenia naturalnego, a formuła jest wegańska.
W składzie znajdziemy mix olejów takich jak : olej słonecznikowy, oliwa z oliwek, olej ze słodkich migdałów, olej arganowy, olej sojowy. Dostrzegam też isoamyl laurate, który jest emolientem. Dalej widzę sól morską, która ma bardzo szerokie zastosowanie w kosmetyce, tutaj może pełnić rolę naturalnego konserwantu. Zaintrygował mnie Oli Sodium Benzoate i musiałam sprawdzić co to jest ! Jest to konserwant, który przedłuża trwałość kosmetyków i zabiega rozwojowi mikroorganizmów.
Skład jest prosty, naturalny i bazuje głównie na olejach, które mają za zadanie nawilżyć i zabezpieczyć końcówki przed gorącym powietrzem i urazami mechanicznymi.
❤MOJE ODCZUCIA
Olejek bardzo przypadł mi do gustu ! Dobrze zabezpiecza i regeneruje końcówki. Jest tylko jeden maleńki haczyk ! Tego kosmetyku trzeba nauczyć się używać, nakładamy go baardzo bardzo malutko. Ja dzielę włosy na dwie strony i na każdą stronę psikam tylko raz. Dlaczego tak ? Powiem Wam, kochane Wizażanki, że jeszcze nigdy nie miałam kosmetyku zabezpieczającego końcówki, którym tak łatwo zrobić sobie tłuste strąki ! Granica między zabezpieczeniem a przetłuszczeniem jest tu niezwykle cienka !
Mam go już trzy miesiące i nie zużyłam nawet połowy, a nakładam go przed każdym suszeniem ! Na pewno nie zdążę zużyć go w PAO podanym przez producenta, czyli 6 miesięcy. Nie polecam używać go na suche włosy, bo pozostawia tłuste plamy.
Uważam, że to bardzo ciekawy produkt zabezpieczający i pielęgnujący końcówki. Jest szalenie wydajny, ma piękny skład i cudownie pachnie! Stosowany regularnie przywraca końcówkom zdrowy wygląd, sprężystość i zabiega dalszym uszkodzeniom.
Pomimo wielu zalet raczej do niego nie wrócę, bo mam na swojej liście życzeń jeszcze wiele do przetestowania :). Polecam !
Zalety:
- 99% składników pochodzenia naturalnego
- zabezpiecza końcówki przed temperaturą i uszkodzeniami mechanicznymi
- hamuje powstawanie dalszych uszkodzeń
- przywraca końcówkom witalność i sprężystość
- krótki, ładny skład bogaty w oleje naturalne i witaminy
- przepięknie pachnie !
- praktyczne opakowanie z atomizerem, który ładnie rozprasza olejek
- długie PAO
- szalenie wydajny
- tani, a często bywa na promocjach
Wady:
- nie nadaje się aplikacji na sucho, bo robi tłuste plamy
- bardzo łatwo przesadzić z jego ilością, co prowadzi do powstawania nieestetycznych strączków