To obiecujący kosmetyk, ale uważam że na rozwinięcie się jego działania potrzeba nieco więcej czasu. Na chwilę obecną dostrzegam lekkie wyrównanie kolorytu skóry i widać ten zdrowy blask!
Na wstępie chciałabym podziękować Klubowi Recenzentki za możliwość przetestowania tego kosmetyku. Bardzo lubię markę Miya i z sentymentu ciągle o niej wracam ( chociaż są zgrzyty między nami! )
Do testu zgłosiłam się ze względu na skórę, którą posiadam. Moja cera zazwyczaj jest mieszana, chociaż ostatnio niepokoi mnie, że mocno się przesusza. Pewnie jest to spowodowane zmianą pór roku i tym, że nosiłam ostatnio raczej ciężkie makijaże. Na policzkach mam widoczne naczynka, na czole mam ogromne przebarwienie posłoneczne.
OPAKOWANIE
Opakowanie zewnętrzne to papierowy kartonik w szaro-srebrnej kolorystyce. Nie będę ukrywać tego, że nawet cieszę się z dominującej szarości, bo trochę mam już dosyć wiecznie różowych szat graficznych Miya! Kartonik zachowałam do napisania recenzji, bo posiada on masę informacji o kosmetyku. Opakowanie bezpośrednie to szklana butelka z pipetką. Przerabiałam już sporo kosmetyków typu serum od Miya i od razu rzuciło mi się, że ten koncentrat ma więcej niż standardowe serum od Miya. Otrzymujemy tutaj 50 ml produktu, a nie 30 jak na Miyowe sera przystało. Pipetka jest precyzyjna, dobrze zaciąga kosmetyk i nie gubi go po drodze z flakonu na twarz. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do opakowania ! Jest praktyczne, bardzo ładne, zachowane w stylu Miya.
KONCENTRAT
Kosmetyk jest nieco bardziej gesty niż woda, bezbarwny i jak dla mnie ma dziwny zapach, który kojarzy mi się z mokrym papierem. Całe szczęście nie utrzymuje się długo na skórze.
Aplikuje się je bardzo łatwo, szybko się wchłania i nie ściąga skóry.
W składzie mamy 95% składników pochodzenia naturalnego i producent podkreśla, że nie ma tam zbędnych dodatków. Co znajdziemy w składzie ?
-Kwas migdałowy, który delikatnie złuszcza, rozjaśnia przebarwienia i wyrównuje koloryt. Poza tym oczyszcza pory, odświeża, zmniejsza niedoskonałości, poprawia jędrność skóry i redukuje zmarszczki.
-Glukonolakton – nawilża, wspiera barierę ochronną skóry, ujędrnia, uelastycznia, wygładza i zmiękcza
-z planktonu – odżywia, spłyca drobne zmarszczki
-Ekstrakt z różeńca – regeneruje, poprawia ogólną kondycję skóry
-Ekstrakt z morszczynu pęcherzykowatego, listownicy północnej i palczastej – rewitalizuje i wzmacnia skórę
-Hydrolat z bławatka – rozświetla, przywraca zdrowy blask i promienność
-Alantoina i betaina o działaniu nawilżajacym
Analizując skład widzę, że jest on pełen naturalnych składników, co utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że warto kontynuować jego używanie!
MOJE ODCZUCIA
Stosowałam go codziennie wieczorem, po wchłonięciu nakładałam serum łagodzące, które było drugim produktem testowanym przeze mnie.
Producent zaleca wykonanie próby testowej i oczywiście takową wykonałam. Moja skóra nie protestowała, więc używałam go codziennie.
Producent zapewnia nas o wielokierunkowym działaniu tego produktu: oczyszczenie, optymalne nawilżenie, wygładzenie skóry, wyrównanie kolorytu, rozjaśnienie, poprawa ogólnej kondycji skóry.
Po czterech tygodniach powiem jedno! Jestem zadowolona i z przyjemnością kontynuuję pielęgnację tym kosmetykiem, chociaż uważam że na pełne rozwinięcie działania kosmetyku jest jeszcze za wcześnie. Na chwilę obecną widzę lekką, ogólną poprawę kondycji skóry, rozjaśnienie przebarwienia, optymalne nawilżenie. Nie widzę jeszcze tego ujędrnienia, ale dam sobie tutaj czas.
To był niezwykle udany test i jeśli posiadacie cerę wrażliwą, naczynkową, przesuszoną i chcecie wetknąć w nią trochę życia, to będzie kosmetyk dla Was :).
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl