Chopin Constance EDP 

To pierwsze perfumy Chopin z firmy Miraculem, których poznałam zapach. Taka dajgresja, fajnie, że inne produkty poza alkoholem są nazywane po naszym wybitnym kompozytorze. W przypadku perfum to wydaje się bardziej dostojne i lepsze, ale może przesadzam. Barwa ich flakonu (w klasycznych kształtach) niejako wskazuje, jakich nut możemy się spodziewać, chociaż czasem może to być mylące, tak nie jest jednak w tym przypadku. Oprócz owoców, jaśminu, cynamonu, piżma, ambry, cedru zawierają nutę imbiru (którą polubiłam, odbieram jako świeżą po przygodzie z perfumami Elizabeth Arden White Tea Ginger Alley, a teraz i po tych recenzowanych). Ogólnie oceniłabym je jako perfumy przyjemne, niedrażniące (dla mnie, z tym że ja zazwyczaj lubię cytrusowe zapachy). Przez pewien czas wykazują lekko projekcję, potem staja się bardziej bliskoskórne. Mają średnią trwałość i czegoś mi w nich brakuje/jakiś składnik nie do końca odpowiada, stąd decyzja o odjęciu jednej gwiazdki. Nie przypisywałabym bym im jakieś pory roku, a w szczególności wyłącznie lata (ze względu na tę częste rozumowanie- cytrusy = lato). Według mnie w porze zimowej, gdy za oknem jest mroźno i słońce nie jest częstym gościem, używając tych perfum, można przenieść się myślami w bardziej słoneczne i cieplejsze miejsca, wakacyjne wspomnienia i ogólnie poprawić sobie nastrój.

Większe wydanie owej wody toaletowej otrzymałam w prezencie, zapach na mojej półce rezyduje od około miesiąca. Są to perfumy polskiej produkcji, co uznaję za pierwszą jego zaletę. Flakon jest elegancki. Żółta szklana buteleczka ze złotymi detalami powoli zdradza, jaka woń skrywa się w jej środku. Po spryskaniu na pierwszym planie są nuty głowy, czyli energetyzująca cytryna i odświeżająca morska bryza. W miarę noszenia coraz mniej je czuć i zaczyna przebijać się znacznie delikatniejsze i subtelniejsze drzewo cedrowe z piżmem. Zapach z pozoru dla odważnych, z czasem nieco schodzący z tonu. Może na początku wydawać się nachalny, ale osobiście nie odczułam tego. Po aplikacji perfum poświęcam zwykle ok. godzinę na dotarcie do biura, do tego czasu wyżej wymienione cytrusowe nuty są już mocno wyciszone, ale zdążają "dać kopa" z samego rana. Zapach utrzymuje się ok. 6 godzin, jak za tę cenę spodziewałabym się trochę lepszych efektów. Niezbyt to trafiony prezent świąteczny, owocowe nuty znacznie bardziej na myśl przywołują mi skojarzenie z latem. Ale jak już przeleżą tych parę chłodniejszych miesięcy z chęcią będę używać ich dużo częściej. Nie są to raczej perfumy wieczorowe, bardziej codzienne. Nie wiem, czy zapłaciłabym za nie pełną cenę, ale jak skończą mi się i zdarzy się na nie promocja, to pewnie jeszcze do nich wrócę.