Uzdrovisco Roślinna maska redukująca zmarszczki `Czarny tulipan i lukrecja` (nowa wersja) 

Miałam okazję przetestować maseczkę dzięki saszetce. Została ona podzielona perforacją na dwie części, gdzie każda z nich mieści po 5 ml produktu. To sprawia, że możemy sobie podzielić kosmetyk na dwa zabiegi i za każdym razem mamy świeżo otwartą saszetkę. Bardzo łatwo dostać się do jej zawartości dzięki nacięciom, nie trzeba korzystać z pomocy nożyczek. Zapach jest bardzo ładny. Aromat jest kobiecy, otulający i elegancki. Pachnie niczym perfumy. Niesamowicie umila cały zabieg, tym bardziej że dobrze go czuć przez cały czas. Maseczka jest w kolorze jasnoróżowym. Ma gęstą, kremową konsystencję, która jednak z łatwością się rozprowadza. W trakcie zalecanych przez producenta 20 minut trzymania jej na twarzy większość produktu się wchłania, jednak i tak trzeba ostatecznie zmyć ją wodą, ponieważ barwi skórę. Dodam, że mam cerę mieszaną - lekko przetłuszczająca się strefa T oraz suche policzki. Do tego jest wrażliwa, skłonna do zaczerwienień. Chyba możemy się umówić, że żaden kosmetyk nie redukuje zmarszczek. Natomiast mogą zmniejszyć ich widoczność i ta maseczka właśnie to robi. Moje linie na czole o wiele mniej rzucają się w oczy (ale muszę podkreślić, że są to dopiero pojawiające się zmarszczki, a nie już utrwalone). Cera staje się napięta i wygładzona, zyskuje na miękkości. Jedynie poziom nawilżenia jest dla mnie za słaby, ale to jedyny mankament. Jest to dobra maseczka o solidnym działaniu pielęgnacyjnym, a w dodatku napakowana naturalnymi składnikami. Warto się nią zainteresować. Mnie zachęciła do zakupu pełnowymiarowego opakowania.

Maseczka zamknięta w ciemnym szklanym słoiczku. Starczyła mi na ponad 2 miesiące używania, wydajna. Bardzo podoba mi się jej zapach, śliczny, kwiatowo- perfumowy. Maseczka ma gęstą, kremowo- maślaną, jedwabistą konsystencję koloru marchwiowego. Znakomicie się rozprowadza. Przyjemnie otula buzię. W żadnym stopniu nie podrażnia, nie wywołuje pieczenia czy jakiegokolwiek niepożądanego uczucia. Trzymałam zwykle 20 minut. Łatwo się ją spłukuje. Twarz jest po jej użyciu gładka, rozpromieniona, nawilżona, miękka. Działania redukującego zmarszczki nie zauważyłam. Kupiłam w promocji. Jestem skłonna nabyć kolejny słoiczek. Bardzo podoba mi się ten kosmetyk.

W sprzedaży dostępne są dwie gramatury tego kosmetyku: * szklany słoiczek o pojemności 50 ml; * saszetka o pojemności 10 ml. W ostatniej chwili płacąc już przy kasie w Hebe zauważyłam w/w saszetki i sięgnęłam po jedną. Opakowanie przypomina trochę maski Tołpy ze względu na to, że mamy tu dwie porcje po 5 ml każda oddzielone perforacją, którą łatwo przerwać. Każda z tych porcji starczyła mi na dwa użycia, więc łącznie 10 ml kosmetyku wystarczyło na 4 aplikacje w ciągu 2 tygodni. Saszetkę łatwo otwiera się ręcznie dzięki nacięciom na bokach. Ma biało-czarną szatę graficzną z roślinnym motywem. Sama maska posiada jasnobrzoskwiniowy kolor, miękką i aksamitną konsystencję bogatego kremu oraz przepiękny, pudrowy, choć intensywny zapach. Gładko rozprowadza się na twarzy, delikatnie ciemnieje i zastyga po rekomendowanych przez producenta 20-stu minutach. Nie tworzy ona jednak pękającej skorupy na twarzy, jak to najczęściej przy niezwilżanych glinkach bywa, ale nie da się jej wetrzeć w skórę, gdyż roluje się i odpada. Za każdym razem zmywałam ją więc letnią wodą, co nie nastręczało absolutnie żadnych problemów. W trakcie trzymania maski na twarzy nie pojawiły się żadne efekty specjalne w formie pieczenia, mrowienia czy chłodzenia. Skład kosmetyku wypełniony jest antyoksydantami, które nie tylko chronią mikrobiom skóry przed czynnikami zewnętrznymi, ale i mają silne działanie nawilżające, ujędrniające, napinające i rozświetlające. Widać to zaraz po zmyciu maski. Skóra jest zdrowo matowa, dzięki glince kaolinowej, która w najdelikatniejszy sposób ze wszystkich dostępnych glinek oczyszcza cerę, zwęża pory i reguluje wydzielanie sebum. Oprócz tego skóra jest super mięciutka i gładka w dotyku, wyraźnie napięta i rozświetlona. Ogromna w tym zasługa ekstraktów z czarnego tulipana, lukrecji, morwy białej, brzoskwini i tarczycy bajkalskiej. I chociaż próżno szukać tu obiecywanej redukcji zmarszczek to zdecydowanie ma ona działanie przeciwstarzeniowe. Mnie efekty stosowania tej maseczki urzekły i zadowoliły na tyle, by zakupić pełnowymiarowe opakowanie szczególnie, że mamy tu czystą moc działania pochodzącą z natury - bez żadnych kwasów hialuronowych, ceramidów, niacynamidów etc. Nakładałam ją sobie na twarz z dużą przyjemnością, a jeszcze przyjemniej było podziwiać jej efekty ;) Polecam!