Moja usta to jest moja codzienna bolączka. Nie jestem w stanie znaleźć ratunku, który nawilżyłby mi skórę, zregenerował ją. Chodzę bez przerwy z maścią w dłoni i co chwilę smaruję i smaruję, i smaruje, a wargi wciąż się przesuszają....
Kupuję coraz to nowe wynalazki, staram się też przy okazji zadbać o koloryt bo mam wrażenie, że przez to przesuszenie i też barwa moich ust blednie co mnie drażni.
Coraz częściej producenci zaskakują mnie jakością produktów, które skutecznie, choć wciąż chwilowo przynoszą mi ulgę. I tym razem moje usta bardzo dobrze zareagowały na kosmetyk.
- OPAKOWANIE: standardowo mamy tu małą tubkę zakończoną dziubkiem - aplikatorem ukośnie ściętym, którym teoretycznie nakładamy kosmetyk na usta, ale ja bezpośrednio tego nie robię. Po umyciu dłoni wydobywam odrobinę preparatu na palec i tak nakładam na usta.
Wizualnie jest tu przejrzyście, czytelnie, a odrobina różu [pośrodku nieco ożywia całość. Ten róż odpowiada barwie kosmetyku.
- KONSYSTENCJA: jako że producent nazwał swój produkt maską to i jego formuła bardziej takową przypomina bo jest ona gęstsza od balsamów do ust. Co za tym idzie dobrze trzyma się skóry. Ponadto przyjemnie sunie w trakcie aplikacji.
- ZAPACH: czuję go jedynie w opakowaniu, raczej nieokreślony i w sumie nieistotny dla mnie bo nawet w trakcie nakładania nie czuję go
- DZIAŁANIE: ponarzekałam już na stan moich ust, więc przejdę od razu do rzeczy. Ten produkt odbieram jako błyszczyk pielęgnacyjny. Nie ważne jest dla mnie czy to faktycznie maska, czy cokolwiek, kwestia semantyki. Mnie interesuje działanie.
Po nałożeniu maski (niech już będzie) skóra od razu odczuwa ulgę, dostaje nawilżenie i odczuwa ulgę. Musze podkreślić, że jeśli mam akurat suche skórki, to kosmetyk ich nie niweluje, odczuwam ich obecność.
Tworzy na skórze swego rodzaju okluzje jednocześnie. Ale, ponieważ długo utrzymuje się na ustach (nawet gdy jem i piję to znika powoli, czasem tylko częściowo), odczucie nawilżenia i ukojenia również temu towarzyszy. Jest to dla mnie o tyle istotne, że trudno mi znaleźć kosmetyk, który długo będzie na skórze i będzie ją chronił. Myślę, że właśnie za tą cechę najbardziej cenie sobie ten preparat.
Nie jest to mój rycerz na białym koniu, który rozwiązał mój problem, ale gdy już nic mi nie pomaga i jestem bliska łez, sięgam po tą maskę i stan skóry ust od razu się poprawia.
Wspomniałam wcześniej, że jest to swego rodzaju błyszczyk. Bo sam w sobie ma mocno różową barwę. Po roztarciu na wargach nieco gaśnie, ale nadal nadaje ustom różowego zabarwienia z intensywnym błyszczeniem.
Mamy tu więc błyszczyk o naturalnym wykończeniu, który ładnie podkreśla usta, pielęgnuje je i chroni również przed promieniowaniem dzięki zawartości wysokiego filtra. Brawo Bell! Jestem pod wrażeniem. Ten kosmetyk to, jak na razie, jeden z lepszych produktów, które spotkały moje tragiczne usta.
Zalety:
- nadaje różowego, naturalnego zabarwienia ustom
- dłuuuugo się utrzymuje
- koi i daje nawilżenie wymagającej skórze ust
- tworzy okluzję
- filtr spf, który nie sprawia problemów
- NEUTRALNE CECHY
- nie daje długofalowych rezultatów, nie naprawił mojej wymagającej skóry, ale i tak to dobry produkt, który warto znać
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie