Od zawsze nie byłam fanką tego typu produktów do pielęgnacji skóry ciała, chyba głównie przez formułę (klejącą się, kapiącą na wszystkie strony świata). Na początku miałam dokładnie takie odczucia o tym olejku, plus dodatkowo zapach zaczął mnie irytować. Patrząc na długotrwałe efekty i miękkość skóry uważam, że jest to naprawdę godny produkt. Trzeba dać mu czas i naprawdę warto wybaczyć drobne mankamenty. To, co dostarcza skórze i włosom jest po prostu warte uwagi. Częściej stosowałam go na ciało, ale o wrażeniach dot. pielęgnacji mojej czupryny też się wypowiem. Ale może od początku.
Opakowanie
Mamy tutaj przezroczystą, plastikową butelkę ze sprayem. Napisy są czarne, nie ma tutaj spolszczenia. To drugi produkt tej marki (pochodzącej ze Szwecji), który miałam okazję przetestować. Muszę stwierdzić, że szkoda, że nie ma tutaj ani grama spolszczenia. Dla mnie nie problem zrozumieć cos po angielsku, ale wiem, że dla niektórych może to być wyzwanie. Estetycznie wszystko mi się podoba, ale spray działa po prostu nierównomiernie. Z jednej strony ok, że wyciskając jedną pompkę dostajemy olejku dość mało, bo jednak jest bardzo płynny i łatwo o ubrudzenie się, ale czasem wciskam pompkę i tam nie leci prawie nic. Szkoda.
Opakowanie jest przezroczyste, więc widzimy ile w środku pozostało produktu. Ja to lubię. Nie odnotowałam, żeby taka forma buteleczki wpłynęła na stabilność olejku. Nie wytrąciły się żadne osady, nie ma mętności, zapach niezmienny. Jest ok.
Za całokształt daję 3/5, bo trochę szkoda tej nie do końca sprawnej pompki i ani jednego słowa po polsku.
Wydajność
Olejku używam regularnie od prawie 2. miesięcy i została mi połowa butelki. Staram się nakładać go zawsze po myciu się na nogi, ręce i brzuch. Na jedną nogę używam około 3-4 pompki, na ręce po dwie, na brzuch tak samo. We włosy wcieram około 4-5 pompek, zarówno przy olejowaniu na podkład jak i na sucho. W mojej ocenie jest wydajny. To wszystko może się brać stąd, że nie wyciskamy pompką nie wiadomo ile olejku, a i tak całkiem nieźle jesteśmy w stanie pokryć nim skórę/włosy. Pod tym kątem nie widzę niczego, do czego można by się było przyczepić. 5/5
Konsystencja i zapach
Jak już wcześniej napisałam, olejek jest bezbarwny. Jest naprawdę płynny, trochę jak woda. Jego skład jest raczej krótki, co mnie zdziwiło. Mamy tutaj typowe emolienty, z czego te bardziej "naturalne" to oleje: z maruli i arganowy. I to tyle. Nie demonizuję go, bo działa na moją skórę naprawdę nieźle. Nie ma tutaj silikonów.
Wracając do jego formuły - jest mocno natłuszczająca. Po wcieraniu go w skórę można odnieść wrażenie, że dłonie są suche i nie błyszczą się, ale to niestety nie jest prawda. On tam jest i brudzi wszystko wokół. Na samym początku myślałam, że to z rodzaju "suchych" olejków, ale nie nie. Z czasem zauważyłam, że tak nie jest.
Przejdźmy do zapachu, który na samym początku mocno mi się podobał. Jest delikatny, wakacyjny, pachnie trochę jak krem SPF. No właśnie... o ile na samym początku po nałożeniu fajnie poczuć na sobie lato/słońce, tak z czasem przekształca się w męczący i basenowy.
Za całokształt konsystencji i zapachu daję 3/5, bo jednak nie lubię pachnieć basenem.
Działanie
Na samym początku postanowiłam przetestować go głównie na skórę ciała, która jest raczej normalna z tendencją do podrażnień/przesuszenia się po mocnych detergentach, których ostatnio niemało w moim życiu. Nie mam w swoim domu żadnego balsamu. Poza tym jest sezon wakacyjny, noga częściej odkryta, więc warto, żeby kusiła oko błyszczącą i nawilżoną skórą. To taki żarcik, ale jest w nim gram prawdy - ten olejek powoduje, że skóra naprawdę ładnie wygląda. Wcześniej napisałam już jak często i w jakiej ilości go stosowałam na ciało. Muszę przyznać, że od samego początku zostawiał skórę miękką, ewidentnie bardziej jędrną. Z czasem zauważyłam kolejne wspaniałości - na moich przedramionach od czasu do czasu pojawiają się brzydkie krostki. Zawsze myślałam, że to przez moją nietolerancję laktozy, ale wierzcie mi, że ostatnio mocno zwiększyłam podaż nabiału a podrażnienia zniknęły. Nie zmieniłam niczego w swojej diecie, dlatego śmiem twierdzić, że to działanie olejku. Dla mnie to wybawienie. Ręce w końcu wyglądają zdrowo.
Czy olejek długo się wchłania? Tak, niestety trochę tak. Po naoliwieniu u nim ciała raczej nie radzę spokojnie iść spać, bo trochę kleimy się do wszystkiego. Wiem, że wiele osób to irytuje (w tym mnie), ale w przypadku tego produktu wybaczam przez świetne działanie. Zawsze staram się go nałożyć na dłuugo przed położeniem się w łóżku, żeby jednak miał okazję trochę bardziej się "wpić" w skórę.
Opisując jego wpływ na włosy warto na samym początku je opisać - są grube, puszące się, z tendencją do przetłuszczania. Olejuję włosy od dawna. Według producenta można kłaść olejek również na tę część ciała. Dlatego uznałam, że no hello, nie przejdę obok tego obojętnie. Nałożyłam go jako olej na podkład i na sucho. Przy pierwszym razie po zmyciu włosów były lekko spuszone, ale następnego dnia dostały blasku i były leciutkie i wyglądały zdrowo. O wiele bardziej polubiłam efekty po nałożeniu go na sucho. Posiada w składzie składniki nawilżające i zmiękczające i tak właśnie zadziałał na moje włosy. Są po prostu mega przyjemne w dotyku, a po wygładzeniu ich szczotką i suszarką serio, da się w nich zakochać (a jestem wymagająca pod tym kątem).
Fajnie, że mamy tutaj 2w1, które naprawdę działa. Wiele produktów, które mają być do wszystkiego, są często do niczego. Nie tutaj.
Analizując cenę olejku w internecie uważam, że jest warty tych 60 złotych. Mamy tutaj 100 ml produktu, który jest serio wydajny i jednocześnie działa dobrze zarówno na włosy jak i skórę. Szkoda tego zapachu (trochę męczącego) i opakowania, bo jednak wygoda w aplikacji też jest ważna. Mimo wszystko polecam i raczej kupiłabym go ponownie.
Zalety:
- przezroczysta butelka, przez którą widać zużycie produktu, tym samym kontrolujemy sobie jego zużycie. Nie ma to wpływu na stabilność olejku
- wydajny. Przy regularnym stosowaniu po około 2. miesiącach zostało mi pół buteleczki
- baardzo wodnisty, uwaga na ubrudzenie się. Ale z drugiej strony łatwo się go rozsmarowuje i nie smuży skóry
- prosty i krótki, wegański skład, są tu oleje m.in arganowy i maruli
- brak silikonów
- przy długotrwałym, regularnym stosowaniu skóra jest miękka, błyszcząca, drobne podrażnienia złagodzone
- zmiękcza włosy i nadaje im blask, choć lepiej mi się sprawdził do stosowania do olejowania na sucho niż na podkład
- cena wysoka, ale w mojej opinii jest wart tylu pieniędzy
Wady:
- pompka nie działa równomiernie, niestety. Brak spolszczenia na butelce
- niby delikatny zapach na początku, ale z czasem zaczynamy pachnieć basenem. Trochę mnie to razi
- nie wchłania się szybko niestety, zostawia na dłoniach tłustą powłoczkę, której nie widać gołym okiem (ma się wrażenie, że jest suchy, a nie jest)
- raczej dostępny wyłącznie w internecie