Stars from the stars Stars from the stars x Wedel, Kremowy róż 

Róż kupiłam od razu gdy tylko wyszła cała kolekcja kosmetyków we współpracy z Wedlem. Oczywiście oprócz wyglądu różu kusił mnie jego zapach. Róż dostajemy w małym słoiczku z nakrętką. Ja wybrałam róż w odcieniu 01 harmonia i jest to piękny, ciepły brzoskwiniowo - różowy odcień. Róż jest dość zbity. Można go aplikować dwojako, żeby nie narobić sobie plam: 1) aplikacja bezpośrednio z opakowania - dla wprawionych, trzeba z nim szybko pracować, bo szybko zastyga 2) aplikacja dla mniej wprawionych lub nielubiących się spieszyć - trzeba wygrzebać niewielką ilość produktu, rozgrzać na grzbiecie dłoni i zaaplikować na twarz, ale tu również nie można zbytnio się ociągać, bo produkt szybko zastyga. Róż można aplikować gąbką, pędzlem, ale też wklepać palcem. Przy dłuższej pracy nad nim można narobić sobie plam, bo tak jak wspomniałam wyżej, produkt błyskawicznie zastyga. Jest dość trwały, jak na produkty tego typu i nie wymaga przypudrowania. Nie zostawia lepkiej, klejącej warstwy. Jest bardzo ładnie napigmentowany. Jeżeli chodzi o zapach to jestem troszkę zawiedziona, bo jest on ledwo ledwo wyczuwalny i to z nosem wsadzonym bezpośrednio w róż. Liczyłam na coś więcej. Róż jest naprawdę świetny i jeżeli będzie jeszcze dostępny, to kupię go ponownie.

Róż kupiłam oczywiście w Rossku, zaciekawiona po prostu zapachem. Produkt zapakowany jest w mały kartonik w charakterystycznym dla wedla designie. Wewnątrz znajduje się mały słoiczek z nakrętką. Ja wybrałam produkt w kolorze 3 rumieniec, bo chciałam coś w kolorze podobnym do viralowego ostatnio pudru Diora. Czy był to dobry wybór koloru? Patrząc na moją raczej jesienną urodę zdecydowanie nie, co nie oznacza, że nie da się tego ograć. Puder faktycznie ma kremową konsystencję, ale tylko po wyjęciu z opakowania. Kiedy aplikujemy go na twarz, bardzo szybko zastyga i musimy go blendować bardzo szybko. Osoby nie wprawione w makijażu mogą narobić sobie plam. To był pierwszy produkt o takiej konsystencji, jaki miałam przyjemność używać. Nakładając go gąbeczką ja sobie narobiłam dziur, bo ten róż się zaczął przyklejać do gąbeczki, kiedy blendowałam. W końcu znalazłam na niego sposób i najlepiej wychodzi mi aplikacja palcami. Ja wiem, że to może nie jest higieniczne, ale w moim przypadku działa. Róż współgra z moją pielęgnacją, nie roluje się, całkiem ładnie się utrzymuje i jest bardzo dobrze napigmentowany. Może nawet trochę za bardzo. Obawiałam się też, że kremowa konsystencja może spowodować uczulenie lub wysyp nieprzyjaciół, ale nic takiego się nie stało. Kupiłam ten produkt głównie do przetestowania zapachu i jeśli o to chodzi to to jest sztos. Organoleptyczny orgazm. Produkt ma pachnieć jak malinowa chmurka i nie wiem jak pachnie chmurka, ale róż zdecydowanie pachnie jak czekolada malinowa. Zapach czujemy tylko podczas aplikacj, potem jest już niewyczuwalny, a tak w sumie to szkoda. Bo to jest naprawdę bardzo przyjemny zapach. Dla innych, tych bardziej wrażliwych może to być plusem, bo mocne zapachy na dłuższą metę mogą być migrenogenne. Produkt jest bardzo wydajny, ja mam go już około trzech miesięcy, ale przyznam, że nie używam go codziennie. Jeśli chodzi o cenę to 38 złotych to trochę dużo. Ja swój kupiłam za około 25 na promocji. Ogólnie jestem zadowolona.

Róż kupiłam w odcieniu 01 Harmonia, czyli bardzo naturalnym, twarzowym odcieniu neutralnego różu z kapką brązu i fioletu. Opakowanie to dość prosty szlansy słoiczek z wieczkiem z naklejką - fajnie by było jakby Starsi zrobili coś bardziej stylizowanego na czekoladkę np. Ale nie czepiam się :) Samego produktu jest dużo w opakowaniu, więc nie skończy nam się po miesiącu, co jest dość uczciwe za taką cenę. Efekt na policzku jest naturalny, róż trzyma się od aplikacji do zmycia mimo, że często zdarza mi się opierać twarz o rękę czy przysnąć w makijażu w pracy. Nie blaknie i nie utlenia się po kilku godzinach noszenia. Kolor jest intensywny ale super łatwo się blenduje pędzlem czy gąbeczką i przez swoją konsystencję cream to powder nie rozpuszcza i nie maże makijażu, który jest pod spodem. Nawet korektor z niedoskonałości pozostaje nienaruszony. Zapach jest obłędny! Idealne odwzorowanie czekolady mlecznej nadziewanej malinami! Ogólnie nie spodziewałam się, że będzie to tak dobry kosmetyk. Jedyną jego wadą jest to, że jest dość zbity w słoiczku i suchawy więc od czasu do czasu trzeba palcem go lekko rozgrzać z wierzchu. Ale tak mi się też dzieje z kremowym bronzerem od Paese, nie jest to wielki problem w moich oczach.

Kremowe róże do makijażu to moje ulubione kosmetyki z tej kategorii. Stosowane na nieprzypudrowany podkład zdecydowanie dłużej trzymają się na skórze i pozwalają na zachowanie bardziej naturalnego, zdrowego efektu. Tym razem wybrałam dla siebie propozycję od marki Stars from the stars powstałej we współpracy z Wedel. Kosmetyk udało mi się znaleźć będąc na zakupach w drogerii Rossmann. Produkt został zamknięty w bardzo ładnym opakowaniu w formie szklanego słoiczka o pojemności dziesięć gram. Wieczko posiada różowy oraz niebieski kolor z logiem producenta, nazwą kosmetyku, nazwą koloru, na który się zdecydowaliśmy oraz grafiką kostki czekolady. Denko jest przeźroczyste i bardzo dobrze widać przez nie nasz kosmetyk. Cena regularna różu wynosi około czterdziestu złotych. Kosmetyk ma dość zbitą konsystencję, która jednocześnie jest dość kremowa. Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu róż przepięknie pachnie prawdziwą czekoladą. Zapach utrzymuje się bardzo długo, stosuję ten kosmetyk już kilka miesięcy i nadal czuć w nim czekoladę. Spośród trzech dostępnych odcieni zdecydowałam się na numerem 02 o nazwie Świeżość. Jest to przepiękny, koralowy, bardzo odświeżający odcień. Daje lekko matujące wykończenie na policzku. Pigment ma idealny, trudno jest zrobić nim sobie krzywdę. Bardzo ładnie łączy się z podkładem i nie tworzy plam. Po przypudrowanie spokojnie utrzymuje się przez cały dzień. Róż od marki Stars from the stars powstały we współpracy z marką Wedel jest naprawdę udanym kosmetykiem, zaś odcień 02 Świeżość to dla mnie kolor idealny, bardzo naturalny i odświeżający. Zdecydowanie mogę polecić tę propozycję.

Lubię takie nieoczywiste zapachy kosmetyków, więc nie mogłam przejść obojętnie obok tej serii marki Stars from the stars! M.in. kupiłam róż w odcieniu 02. świeżość. I to był strzał w 10, choć ma jeden mały minus, o którym napiszę na końcu. Produkt ten perfekcyjnie się blenduje i na policzku wygląda zachwycająco. Idealnie trafiłam z kolorem. Dopasowuje się do odcienia mojej skóry i wygląda bardzo świeżo i promiennie. Nie robi plam i nie znika w ciągu dnia. Pachnie jak ta czekolada, co uprzyjemnia jego użytkowanie ;) Jedynym minusem będzie dla mnie jego konsystencja - i nie zrozumcie mnie źle, bo naprawdę nie mam problemu z aplikacją, ale musiałam się jej nauczyć, bo na początku to było trochę męczące. Jako "kremowy róż" rozumiałam, że on będzie naprawdę kremowy. A konsystencja jest bardzo zbita i u mnie najlepiej sprawdza się, gdy rozpuszczę go trochę palcem (delikatnie masując). Następnie nakładam go na gąbeczkę i dopiero na twarz. Ten sposób jest dla mnie najlepszy. W ogólnym rozrachunku - tak! Żałuję tylko, że to limitowana seria.

Róż jest kremowym masełkiem, które po nałożeniu ma idealnie pudrowe wykończenie. Cudowny zapach nadziewanej czekolady Wedla uprzyjemnia nakładanie! Idealnie się rozprowadza zarówno palcem, pędzlem jak i gąbka. -polecam odcień 01nie tylko jako Róż ale jako kremowy cień i lekko rumiane usteczka ????

Skusiłam się na zakup dwóch różnych z najnowszej kolekcji stars from the stars x Wedel. Ku mojemu zdziwieniu produkty wcale nie kosztują tak wiele. Wybrałam odcień nr 1 oraz nr 3 z pośród 3 wariantów do wyboru. Produkt otrzymujemy w szklanym słoiczku, z którego w bardzo łatwy sposób można nabrać produkt pędzlem lub gąbką bez maziania całego opakowania. Produkt ten praktycznie sam się blenduje ma świetną konsystencję gęstą ale jednak bardzo kremową. Pracuje mi się nim świetnie choć trzeba szybko blendować ponieważ produkt lubi szybko zastygać do pudrowej konsystencji. Kolory dostępne w kolekcji są prześliczne, żywe i warte uwagi. Warto podkreślić że produkty te pachną pięknie czekoladą mleczną z maliną to powoduje przyjemniejszy użytkowanie produktu. Ma on całkiem sporą pojemność dlatego jest dosyć wydajny. Mogę z całym sercem jako fanka róży polecić wam go lecz nie zalecałabym kupowania go przez osoby, które dopiero zaczynają z makijażem i nie do końca wiedzą jak pracować z szybko zastygajacymi produktami.

Ostatnio skusiłam się na zakup nowej kolekcji, i nie żałuje. Zapach jest przepiękny, bardzo zbliżony do prawdziwej malinowej czekolady, jeśli chodzi o jakość to jest dobrze. Róż nie zastyga za szybko, da się nim ładnie pracować. Polecam

Bardzo mnie zainteresowała ta Wedlowska makijażowa kolekcja. Uwielbiam takie słodkie zapachy w kosmetykach i perfumach dlatego też nie mogłam sobie odmówić kupienia czegoś z tej serii. Zainteresowały mnie 3 produkty a finalnie udało się ustrzelić 2- całkiem spoko jak na serię która wzbudziła takie ogromne zainteresowanie. Miałam świadomość, że to mogą być po prostu fajne, drogeryjne produkty a nie jakieś przełomowe cuda na widok których człowiek upada na kolana i drze na sobie szaty - tego nauczyła mnie Wedlowska kolekcja OnlyBio bo były tam produkty naprawdę super a były też średnie ( a mówię i o klasycznej kolekcji i o kalendarzu adwentowym) dlatego starałam się zachować lekki dystans. I dobrze zrobiłam bo róż jest bardzo fajny ale do ideału troszeczkę mu brakuje, ale sięgam po niego ostatnimi czasy często bo naprzemiennie z różem Diora. A to najlepiej o nim świadczy. Róż otrzymujemy w szklanym słoiczku który jest dość szeroki co bardzo mi odpowiada - do tego rożu używam zarówno pędzla jak i gąbeczki dlatego też opakowanie z którego wygodnie nabiera się produkt ma dla mnie znaczenia. Graficznie też jest ok - szata graficzna cieszy oko i nawiązuje do malinowej czekolady której to zapach był inspiracją dla tego różu. Więcej nie ma się tu nad czym rozwodzić, Oceniam odcień rumieniec. Ale tu nie mogło być inaczej. Postanowiłam przejść tylko i wyłącznie na róże w cukierkowym odcieniu - chłodne z lekkim fioletowym tonem- w takich czuje się najlepiej i takie też najbardziej mi pasują przez wzgląd na neutralną tonację mojej skóry oraz chłodny odcień oczu oraz włosów jakim to dysponuje :D No i ten odcień to jest kozak. Przepiękny. Dokładnie o taki róż mi chodziło. Jeśli chodzi o zapach to faktycznie pachnie identycznie jak malinowa tabliczka z Wedla z tym, że ten zapach jest jakiś taki delikatny. Czuję go tylko jak przytknę nos do opakowania a już w czasie aplikacje rożu na twarz lub w trakcie noszenia nie wyczuwam go w ogóle i dla mnie jest to wada bo lubię intensywne zapachy, ale ten aspekt jest jak wiadomo kwestią całkowicie indywidualną. Jeśli chodzi o aplikację- bo to bardzo ważny aspekt produktu kremowego to tutaj widzę lekkie niedociągnięcia w formule lub też jestem po prostu za wybredna- może być i tak. Kremowość produktu daje radę wyczuć gdy pobieram go z opakowania ( pędzelkiem) i gdy nanoszę na twarz. Jednak gdy chce całość rozblendować gąbką to zaczynają się lekkie schody - róż na twarzy zmienia się w produkt typowo pudrowy i moim zdaniem dzieje się tak o kilka sekund za wcześnie- w momencie blendowania gąbka zdarza się, że robią się lekkie dziurki i prześwity i to ewidentna wina formuły- gdyby zastygał do pudrowego po chwili gdy już całkiem sobie go rozblendujemy czy też podokładamy w zależności od intensywności koloru to było by super a że, zastyga bardzo szybko to i dziurki się robią. Oczywiście da się to uratować bo wystarczy doklepać pędzlem i znów gąbką i jest ok ale zabiera to czas który nie każdy ma- często makijaż wykonujemy o poranku i w pośpiechu więc oczekujemy produktu który nałożymy raz, dwa i będzie bosko a tu jednak trzeba chwilkę popracować nad efektem. Jeśli chodzi o efekty to naprawdę jest już ok ( po tej całej zabawie z aplikacją) bo pigmentacja jest naprawdę świetna a efekt możemy sobie stopniować. No i odcień jest nawet i intensywniejszy niż Dior- oczywiście nie piszę tego celem porównania bo to są kompletnie inne róże pod względem formuły, ale jeśli ktoś lubi mocny efekt to tutaj byłby bardziej zadowolony z koloru Starsa. Gdy już go przypudruje ( bo kremowe konturowanie zawsze wykonuje tylko na podkładzie a puder utrwalający nakładam później ) to nie roluje się, nie grudkuje i nie tworzą się w nim żadne prześwity. Daje bardzo ładny efekt- taki świeży i lekko promienny, tutaj nie ma się do czego doczepić. Trwałości też się nie czepiam bo nie robi się wyblakły od momentu nałożenia aż do zmycia a i zmyć go łatwo ( u mnie masełko). Nie czepiam się ceny ani wydajności. Nie wiem jak ogólnie z dostępnością- jeśli chodzi o Ross w moim mieście to wczoraj widziałam jeszcze 2 te róże ale np bazy nie uświadczyłam już pierwszego dnia gdy ta kolekcja została wystawiona także tu zależy od miasta i ciężko stwierdzić gdzie i w jakich ilościach on jeszcze jest - ale lepiej napisać recenzję gdy regulamin już na to pozwala i gdy produkt jeszcze jest niż gdy już całkiem będzie wymieciony- bo może ktoś akurat się nad nim zastanawia. Jeśli nie odstrasza Was troszkę zbyt szybko zastygająca do pudrowej formuła która lekko wydłuża pracę z produktem oraz delikatniejszy od spodziewanego zapach a szukacie rożu w odcieniu waty cukrowej- będziecie zadowoleni. Ja zakupu nie żałuję.