Zrób sobie krem Glinka biała porcelanowa 

Biała glinka „Zrób sobie krem” to moja ulubiona ze wszystkich glinek. Jest znana ze swojego najłagodniejszego działania, więc poleca się jej stosowanie nawet skórom wrażliwym czy bardzo suchym. Ja jestem posiadaczką skóry mieszanej, jednak przy mojej cerze ta glinka również rewelacyjnie się sprawdza. Na stronie zsk można kupić mieszanki o rożnej pojemności w bardzo atrakcyjnej cenie. Ja nakładam glinkę na oczyszczoną skórę twarzy, trzymam przez kilka-kilkanaście minut nie pozwalając masce całkowicie zaschnąć, więc co jakiś czas spryskuję twarz hydrolatem. Można także do mikstury dodać kilka kropel wybranego olejku, wtedy też nie zsycha się tak szybko. Zmywam po upływie odpowiedniego czasu ciepłą wodą i moim oczom ukazuje się gładka, wyciszona skóra, a sebum zostaje zredukowane. Glinka łagodzi wszelkie podrażnienia i zaczerwienienia, delikatnie oczyszcza. Przy dłuższym, regularnym stosowaniu efekt oczyszczenia jest dużo bardziej dogłębny, a redukcja sebum jest długotrwała, a nie tylko bezpośrednio po zastosowaniu maski. Bardzo polecam ten wydajny i ekonomiczny proszek.

Jedna z moich ulubionych glinek. Stosuję ją do maseczek – najczęściej z kwasem hialuronowym i olejkiem z wiesiołka. Ma bardzo dobry wpływ na buzię – jest nawilżona, miękka, odżywiona. Sama glinka jest delikatna i łagodna, nie powoduje podrażnień i nie zapycha skóry. Moja twarz dobrze ją toleruje. Polecam.

Od jakiegoś czasu bardzo rzadko stosuję gotowe maseczki oczyszczające a zamiast tego używam glinki. Biała jest najdelikatniejszą spośród nich ale skuteczna. Najlepsza dla osób o delikatnej i wrażliwej cerze. Ja stosuję ją najczęściej po terapii kwasami kiedy buzia jest delikatnie podrażniona. Lubię jej działanie matujące i oczyszczające cerę. Stosuję ją samodzielnie jako maseczkę z dodatkiem wody lub hydrolatu, albo dodaję do gotowych produktów. Naturalny produkt który działa regenerująco i odżywczo na skórę.

Glinkę stosuję na dwa sposoby: - jako maseczkę (mieszam z wodą, żelem hialuronowym, olejkiem arganowym i spryskuję twarz wodą różaną nie dopuszczając do zaschnięcie) - jako środek w mocnym doczyszczaniu skóry głowy (łączę glinkę z szamponem ziołowym raz na tydzień i intensywnie myję skalp) W obu funkcjach glinka spełnia swoją rolę. Skóra jest ukojona, gładka, w żadnym wypadku nie podrażnia. Żałuję, że tak późno rozpoczęłam swoją przygodę z glinkami. ;) Używam tego produktu od: dłużej niż 3 miesiące Ilość zużytych opakowań: 1

Zakupiłam tę glinkę, podobnie jak już ktoś przede mną napisał, ponieważ była opisana jako najdelikatniejsza z glinek. To prawda, jest bardzo delikatna. Do mojej normalnej, ze skłonnościami do przesuszeń cery, nadaje się idealnie. Przygotowuję z niej różnego rodzaju maseczki. Dodaję do nich zmielone płatki owsiane, miód, trochę mocznika, różne olejki oraz kwas hialuronowy. Moja cera po takich dobrociach jest ładnie nawilżona i odżywiona. Nie twierdzę, że jest to zasługa samej glinki, ale cera po maseczkach z glinką białą jest wyraźnie ładniejsza. Dosypuję jej również do kąpieli dla stóp. Używam tego produktu od: 4 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 2 opakowania po 50 gramów

Nigdy nie myślałam o białej glince jako o produkcie specjalnie przeznaczonym dla mnie z prostego powodu: uważałam, że jest za delikatna dla cery mieszanej z tłustą strefą T. O sile i zaletach glinki przekonałam się, gdy kupiłam pojemniczek po to, aby stworzyć własny proszek do oczyszczania skóry na jej bazie. Z ciekawości użyłam jej również w czystej postaci jako maseczkę. Efekty były zaskakujące. Glinka to biały pulchny proszek o bardzo delikatnym, charakterystycznym zapachu. Kaolin bogaty jest w wapń, krzem, glin, cynk i żelazo. Ma działanie odtłuszczające, detoksacyjne i ściągające. Ze względu na swoje delikatne działanie polecana jest przede wszystkim skórom suchym, wrażliwym i płytko unaczyniowionym. Można stosować ją jako dodatek do kosmetyków do ciała, włosów i twarzy, a także wewnętrznie do spożywania (sama nigdy nie próbowałam i wątpię, żebym kiedykolwiek się skusiła...). Używam jej na kilka sposobów. Przede wszystkim jako maseczkę. Do łyżeczki proszku dolewam trochę wody tak, aby powstała gładka papka, którą nakładam na twarz. W czasie zimy, gdy skóra jest podatna na niesprzyjające warunku atmosferyczne, mieszam glinkę z olejami lub kwasem hialuronowym, aby maska była bardziej odżywcza i natłuszczająca. Maskę zmywam zwykle po ok. 15 minutach. Gdy mieszam glinkę z samą wodą, w trakcie trzymania papki na twarzy, dodatkowo spryskuję ją wodą termalną, aby nie zaschła. Skóra po takim zabiegu jest matowa i oczyszczona. Efekt oczyszczania jest mocniejszy, gdy przed zabiegiem nakładam na twarz gorącą ściereczkę muślinową, aby pory się rozszerzyły. Zainspirowana Clean Powder z Make Me Bio, wykorzystałam białą glinkę do stworzenia swojego proszku do mycia twarzy. W blenderze rozdrabniam dwie łyżki stołowe płatków owsianych, po czym dodaje do nich dwie łyżki glinki i mieszam łyżką – jakąkolwiek, byle nie metalową i przekładam do pojemniczka. Dla walorów olfaktorycznych dodaje kroplę lub dwie ulubionego naturalnego olejku eterycznego. Takiego proszku używam kilka razy w tygodniu podczas wieczornego oczyszczania cery (po wcześniejszym demakijażu): odrobinę pudru mieszam z wodą i nakładam na twarz, a w tym czasie zwykle myję zęby. Papkę zmywam wodą wykonując masaż. Skóra jest czysta, delikatnie rozjaśniona oraz odtłuszczona, a ewentualne wypryski podsuszone. Kilkakrotnie zdarzyło mi się dodać kaolin do kąpieli stóp zamiast soli specjalnie do tego przeznaczonej. Tutaj glinka ładnie rozmiękczyła skórę nas stopach i doskonale je odświeżyła. Podobno działa przeciwgrzybiczo. Na pewno zastosowań dla tej, jak i dla innych glinek jest zdecydowanie więcej, co tylko świadczy o ich uniwersalności i znakomitym działaniu. Glinka porcelanowa przekonała mnie do siebie, chętnie będę jej używać na zmianę z innymi, które już znam i lubię. Polecam dla każdego, chociażby na wypróbowanie. Używam tego produktu od: pół roku Ilość zużytych opakowań: dużo

Kupiłam ją, ponieważ przeczytałam o tym, że jest to najdelikatniejsza z glinek. Początkowo do moich pierwszych maseczek stosowałam ją zmieszaną tylko z wodą. Trzymałam 10-15 minut pryskając mgiełką z samej wody źródlanej, aby glinka tak szybko nie wysychała. Nie zrobiła mi żadnej krzywdy tzn, nie wystąpiły na mojej twarzy po zastosowaniu takiej maseczki żadni nieproszeni "lokatorzy". Zauważyłam, że zmniejszyła mi ona ilość zaskórników zarówno otwartych jak i zamkniętych. Ponadto pomogła wsuszyć drobne krostki. Dzięki niej cera trochę mi się uspokoiła, była zmatowiona i późniejszy makijaż zdecydowanie lepiej i dłużej się trzymał. Jednak nie było to wszystko czego oczekiwałam. Później zaczęłam traktować ją jako półprodukt kosmetyczny i w tej roli zdecydowanie lepiej się sprawdziła zwłaszcza w duecie ze spiruliną. Samą glinkę tylko z wodą jako maseczkę stosowałam raz w tygodniu przez 2 miesiące, po upływie których traktowałam ją już jako półprodukt kosmetyczny.

Glinki znam i stosuje od dawna, miałam każdy rodzaj - działają podobnie, ale z różną siłą rażenia. Ta oczywiście jest najdelikatniejsza. Kiedyś byłam zachwycona ich działaniem, pewnie gdybym wystawiała recenzję po paru miesiącach, to peanom nie byłoby końca, a tak \\\'po latach\\\' podchodzę do nich sceptycznie i stosowałam ją od wielkiego dzwonu, żeby tylko wykończył pudełka jakie mam, bo nic szczególnego ze skórą nie robią. Działa absobująco, ściąga nadmiar sebum, przy tym w porównaniu do zielonej nie wysusza. Lekko ściąga pory, matuje, ale to krótkotrwały efekt. Trochę wycisza, wygładza, rozjaśnia, ale też na krótko. Większych podrażnień nie łagodzi, ale szkody nie czyni. Z pewnością nie nawilża. Skóry nie zmieni, dogłębnie jej nie oczyści, bo niby jak? Ja wierzę, po jakieś 8 latach męczenia z trądzikiem, że jedyne co potrafi usunąć zaskórniki to kwasy i retinoidy, glinki stosuję od jakiś 3 lat i przestałam się łudzić, że mogą w tej sprawie pomóc. Na początku trochę wysuszały mi wypryski, teraz nawet zielona przestała na nie działać, nie wiem, może skóra się przyzwyczaiła? Długofalowych skutków ich stosowania nie widzę, działają tylko doraźnie, ale też bez jakiś spektakularnych efektów, o jakich zdarza mi się czytać, dla mnie to już za mało. Oczywiście dostarcza skórze witamin, minerałów, działa detoksykująco, ale wolę coś bardziej kompleksowo działającego dla mojej skóry. Lubię za to stosować je z do włosów, do mocniejszego oczyszczania skóry głowy. Mieszam jej trochę z szamponem i myję skórę głowy. Pieni się słabo, ale działa dobrze. Włosy są lekkie, sypkie, odbite od nasady, zdecydowanie dłużej utrzymują świeżość, nawet później myte innym szamponem są dłużej świeże. Ale zostawia włosy trochę tępe i matowe, więc maska/odżywka jest konieczna. Należy pamiętać podczas jej stosowania, żeby ją spryskywać wodą termalną/ hydrolatem, żeby nie wyschnęła na skórze, bo ją wysuszy i ściągnie. I nie wolno ich też przygotowywać metalowymi naczyniami, bo tracą niektóre swoje właściwości. Używam tego produktu od: około 3 lat Ilość zużytych opakowań: 1 opakowanie 125g