Neutrogena Formuła Norweska, Intense Repair Lip Balm (Intensywnie regenerujący balsam do ust) 

To balsam, który dokupuje zawsze. Sprawdza mi się w każda porę roku. Jako jeden z nielicznych nie przesusza ust, a pozostawia je nawilżone i bez dziwnej warstwy. Ma konsystencje kremu co nie każdemu może spodobać. Ma bardzo delikatny zapach. Jako posiadaczka ciagle suchych ust, bardzo go polecam!

Po balsam z Neutrogeny sięgnęłam w trakcie poszukiwań produktu, który przyniósłby ulgę moim wiecznie suchym ustom. Kosmetyk jest zapakowany w wygodną tubkę, która ułatwia jego rozprowadzanie i świetnie nadaje się, by wrzucić go do torebki czy kieszeni. Po nałożeniu balsam się bardzo szybko wchłania, przez co usta w odczuciu są dość suche, natomiast w długotrwałym działaniu faktycznie je pielęgnuje i zmniejsza ich suchość. Osobiście najczęściej po tym jak wyschnie, delikatnie zwilżam usta wodą, dzięki czemu są miękkie, natomiast nie jest to oczywiście idealne rozwiązanie. Całkiem fajnie się sprawdza pod makijaż do ust, natomiast najlepiej nałożyć go tuż przed aplikacją innego produktu. Myślę że raczej nie kupię go ponownie, ponieważ przez to jak szybko się wchłania, konieczne jest stosowanie go w połączeniu z innymi kosmetykami. Jeśli chodzi o jego działanie faktycznie nawilża i regeneruje, ale ten suchy efekt na ustach nie jest zbyt komfortowy.

Cóż, mam krem z Neutrogeny i powiedziałabym, że ten balsam to niemal to samo co krem, tylko w mniejszej tubce. Kompletna klapa – nie nawilża, pozostawia matową, dziwną warstwę na ustach i nie zabezpiecza ich, żeby w ogóle coś robił, trzeba go niestety ciągle dokładać. Duży minus to dziwny, słodki posmak. Żeby suche usta były faktycznie zabezpieczone, będzie potrzebna pomadka z tłustą warstwą zabezpieczającą, której tu brakuje. Wykorzystam do końca, bo nie jest to najgorsze co mogłam kupić, ale nigdy więcej.

Z powodów hormonalnych od czasu do czasu wysycham na wiór, w szczególności cierpią moje usta, które ciężko przywrócić do żywych. Po tym balsamie, czuję że usta z powrotem absorbują wodę, i powolutku wracają do siebie. Zdecydowanie przyspiesza proces powrotu z bardzo przesuszonych, przekrwionych ust. Do wyjść, faktycznie warto dać mu chwilę przeschnąć i dołożyć coś tłustszego, bo sam w sobie wybitnie nie chroni, ale bardzo ładnie regeneruje.

Chyba najgorszy balsam jaki miałam. Myślę, że nałożenie na usta zwykłej wazeliny jest bardziej komfortowe i daje lepsze efekty. Po pierwsze ten balsam ma strasznie dziwną formułę. Nie wiem jak to opisać. Praktycznie od razu po aplikacji się wchłania i zostawia na ustach nieprzyjemna lepką warstwę. Liczyłam na solidne nawilżenie i odżywienie moich ust jednak się zawiodłam. Ten balsam nie robi nic. Jedynie pozostawia na ustach bardzo nieprzyjemne odczucie. Na pewno więcej go nie kupię.

Zakupiłam produkt na rosmanie w promocji. Niestety zawiodłam się, balsam szybko znikał z ust i nie było czuć żadnego nawilżenia. Jedyny plus to wygodne opakowanie więcej totalnie nie widzę!

Posiadam balsam, którego cała tubka jest czerwona (na zdjęciach dołączonych do innych recenzji też widziałam taką tubkę, więc zakładam, że recenzuję ten sam produkt). Balsam kupiłam w momencie E K S T R E M A L N E G O przesuszenia ust spowodowanego choróbskiem wirusowym. Usta swędziały mnie od suchości, co więcej, przesuszony był obszar dookoła ust, nie tylko same wargi. Zależało mi na balsamie w tubce, który można wycisnąć, aby nie przenosić zarazków do środka opakowania, więc sięgnęłam po Neutrogenę. Początkowo balsam przyniósł mi ulgę, świąd zdecydowanie złagodniał, usta przestały pękać. Pomógł mi przetrwać długą i upierdliwą chorobę. Balsam stosowałam również, gdy powrócilam do zdrowia, przede wszystkim na noc (z resztą jak każdy inny balsam, na dzień noszę albo kolorowe pomadki, albo nic). Po czasie efekty nie były zadowalające, wręcz gorsze niż przy stosowaniu innych balsamów. Usta po nocy w balsamie Neutrogena nie były tak gładkie i nawilżone. Zdarzało się, że w ciągu dnia przesuszały się mocniej niż zwykle, a nawet pękały! Aplikator balsamu nie jest zbyt wygodny. O wiele lepszy byłby ścięty dziubek niż taka "kopuła". Ciężko tym wypukłym półkolem rozprowadzić balsam na wargach, często muszę wspomagać się palcem. Skład jest mocno dyskusyjny, ale gdyby działanie było dobre, to przymknęłabym na to oko. Zapach balsamu jest dziwaczno-neutralny, nie podoba mi się, ale nie przeszkadza. Balsam nie ma błyszczącego wykończenia, sprawdzi się dla panów (i nie tylko ;)), którzy nie lubią błyszczykowego efektu. Podsumowując, początkowo balsam bardzo mi się spodobał, ale z czasem było coraz gorzej. Początkowo działanie było na 4+, obecnie na 2+. Meh.

Balsam ma konsystencję lekkiej wazeliny, jest bez zapachu, ale ma smak gliceryny, czego nie da się pomylić z niczym, jest słodki z nutą takiego jakby octu, ale zero w nim kwaśności. Błyskawicznie wchłania się w skórę ust i faktycznie trochę je nawilża i wygładza, jednak gdy podczas przeziębienia miałam je bardzo spierzchnięte i popękane, to balsam w ogóle nie pomagał, z wierzchu usta były miękkie i gładkie, ale nadal mocno piekły i bolały i nadal pod spodem pękały. Balsam działa tylko na wierzchni naskórek, nie przenika głębiej, nie goi i nie regeneruje problemu. Produkt bardzo średni, sprawdza się dobrze jedynie, gdy usta są w dobrej kondycji, działa nawilżająco na drobne przesuszenie, dlatego traktuję go jedynie jako podstawowy produkt, nakładam np. po demakijażu i kąpieli czy pod inne kosmetyki do ust. Jego wydajność jest kosmiczna, spora tubka wypełniona po brzegi. Wg. mnie Neutrogena zaliczyła mocną wtopę z tym produktem, żaden z niego regenerator, a jakiekolwiek intensywne działanie można między bajki włożyć.

Fajny balsam o przyjemnej konsystencji. Dużo bardziej odpowiada mi nakładanie grubszej warstwy na noc, ponieważ w ciągu dnia daje wrażenie bardzo bladych ust. Pozostawiony na kilka godzin daje super nawilżenie, usta są miękkie i czuć różnicę. Ma przyjemny słodki smak, bez wyczuwalnego zapachu. Bardzo odpowiada mi też forma wyciskanej tubki.

Balsam Neutrogena kupiłam przypadkiem, ponieważ nie mogłam dostać mojego ulubieńca. Firma Neutrogena kojarzy mi się z dobrze nawilżającymi bardzo treściwymi kosmetykami, dlatego uznałam że balsam do ust też taki będzie. Niestety troszkę się rozczarowałam, balsam nie jest zły, ale to jednak nie to czego się spodziewałam. Po zaaplikowaniu usta są ukojone, ale niestety efekt nie trwa długo. Balsam bardzo szybko zjada się z ust i trzeba go reaplikować. Ma słodkawy smak, lekko chemiczny, wolałabym chyba żeby nie miał smaku w ogóle. Jest bardzo wydajny i ma wygodne opakowanie. Ogólnie jest w porządku, ale porównałabym go do takich typowych pomadek które dają chwilową ulgę. Jeżeli ktoś liczy na mocniejszą i dłużej trwającą regenerację ust to niestety ale ten balsam tego nie daje. Nie kupię go ponownie, jeśli chodzi o produkty o takim stopniu działania to wolę już zwykłe pomadki w sztyfcie.

Produkt mi odpowiada. Zapewnia regenerację ust. Co prawda, gdy przerywam stosowanie, to usta szybko wracają do stanu sprzed używania produktu, ale mimo to uważam, że działanie jest ok. Nie przypadło mi do gustu opakowanie, a dokładnie ta część do nakładania balsamu na usta - po kilku stosowaniach zaczęłam wyciskać odrobinę produktu na palec i tak nakładać. Bardzo podoba mi się zapach balsamu. Zauważyłam też, że ma delikatny, słodkawy smak, gdy przez przypadek trochę dostało się do ust. Produkt jest bardzo wydajny.

Bardzo lubię testować balsamy do ust ale ten jest pierwszy który na maxa mnie rozczarował. Nie ma żadnych pozytywnych efektów stosowania. Nie nawilża ani nie regeneruje. Za to uczucie na ustach bardzo nieprzyjemne nie wspominając już o tym dziwnym smaku który bardzo bardzooo... zniechęca. Ma lepiącą konsystencję. Próbowałam dać mu szanse ale marnie to wyszło, w końcu oddałam koleżance. Nigdy więcej nie kupię, nie polubiłam się z tym produktem.

To jest najdziwniejsza pomadka jaką kiedykolwiek miałam. Ma rzadką konsystencję, bardzo lekką ale tworzy na ustach dziwną warstwę, niezbyt przyjemne uczucie, która się utrzymuje nawet po zmyciu z ust. Jest też nieprzyjemnie mocna w smaku więc jak się trochę dostanie do ust wrażenia są raczej kiepskie. Działania nawilżającego i regenerującego ocenić nie mogę bo ten smak i dziwne uczucie na ustach szybko mnie odstraszyły od używania...

Po balsam chwyciłam spontanicznie w drogerii. Zabrakło mi balsamu do ust i zaufałam znanej i lubianej marce pielęgnacyjnej. Niestety produkt mnie nie porwał. Spodziewałam się czegoś lepszego. Sam balsam znajduje się w fajnym, poręcznym opakowaniu. Jego wydobywanie jest bezproblemowe, jednak jest dość tłusty, zostawia po sobie dziwny, niekomfortowy film. Niestety nie da się na niego nałożyć matowej pomadki lub konturówki bo niestety wyglądają na nim po prostu źle. Jak również sam balsam na ustach nie wygląda jakoś dobrze, trochę trupio. Sama więcej po niego nie sięgnę. A obecny zużywam wyłącznie przy wieczornej pielęgnacji.

W okresie zimowym mam ogromny problem z przesuszoną skórą w tym również na ustach. Szukałam czegoś wyjątkowo regenerującego i nawilżającego bo zwykle pomadki nie radziły sobie z problemem. Kiedy zobaczyłam Neutrogenę w promocji bez wahania od razu wzięłam dwie sztuki tego balsamu. No i żałuję że wzięłam nawet jedną. Męczę się ze stosowaniem tego niemiłosiernie. Nie widzę żadnych pozytywnych efektów stosowania. Balsam nie regeneruje ani nie nawilża. Sądziłam że może nakładam go za mało, ale nie sposób nałożyć go więcej bo jego konsystencja to jakiś koszmar. Nie wchłania się tylko zostawia na ustach białą warstwę która po chwili zasycha i ustawa wydają się jeszcze bardziej spierzchniete niż były przed nałożeniem go. Mam wrażenie że jedyne co robi to oblepia usta. Ten kosmetyk to jakieś nieporozumienie. Jak dla mnie komfort używania poniżej zera.

Co mogę powiedzieć, kupiłam ten produkt, żeby jakoś uporać się z suchymi ustami w okresie jesienno-zimowym. Opakowanie jest ok, aplikator bardzo poręczny. Sam produkt jest super wydajny, ma lekko sztuczny zapach, ale nie jest jakoś strasznie wyczuwalny czy intensywny. Konsystencja nie dla mnie - taka żelowa, szybko się wchłania i zostawia dziwną warstwę, nie taką olejową, ochronną tylko taką lepiącą się i niezbyt dla mnie przyjemną. Muszę przyznać, że po całkowitym wchłonięciu usta są bardzo miękkie i przyjemnie w dotyku, ale ten efekt nie jest dla mnie wart wad, o których już wspomniałam. Nie lubię wyrzucać produktów, więc go skończyłam z wielkim trudem, ale nie kupię go ponownie.

Kupiłam balsam z Neutrogeny, bo już sprawdziły mi się z tej firmy kremy i balsamy do ciała. Jestem zadowolona, ponieważ przerzuciłam się z Eosa, który w moim przypadku się nie do końca sprawdza. Balsam poprawił moje usta. Są o wiele bardziej gładkie, chociaż po Neutrogenie może jeszcze troszkę więcej się spodziewałam.

Jestem bardzo zadowolona z tego balsamu. Świetnie działa na moje suche i spierzchnięte usta. Sprawia, że są doskonale nawilżone i zregenerowane, a bardzo mi było tego potrzeba. Stosuję codziennie, według potrzeb. Łatwa aplikacja, przyjemna konsystencja, która działa bardzo dobrze na usta. Uważam, że warto zainwestować w ten balsam do ust, ponieważ nasze usta potrzebują takiej opieki i takiej troski, jaką daje ten balsam. Cena jak najbardziej przyjemna, często na promocji. Ja, na pewno kupię ponownie!