Nie najgorsze działanie, za to fatalne opakowanie...
Piankę marki Ava kupiłam na najpopularniejszym w Polsce serwisie aukcyjnym, gdzie upolowałam ją za śmiesznie niską kwotę około 6 złotych. Z racji, że pianka miała być łagodna, do tego taki zakup raptem o parę złotych uszczupliłby mój budżet, nie mogłam nie wrzucić jej do koszyka.
Jednak niestety okazało się, że produkt jakościowo był adekwatny do ceny... Dlaczego tak? Zapraszam do lektury!
Na wstępie zaznaczę, iż jestem posiadaczką cery mieszanej, ze skłonnością do zmian zapalnych, przebarwieniami po nich, rozszerzonymi porami, zaskórnikami oraz z oznakami wrażliwości (zaczerwienienie). Dlatego cenię kosmetyki myjące, które ze skórą delikatnie się obchodzą, jednocześnie spełniając dobrze swoje podstawowe, oczyszczające zadanie.
Ten konkretny kosmetyk zamknięty jest w opakowaniu o prostej, średnio zachęcającej szacie graficznej z dyfuzorem pompką. Niestety już pod tym kątem okazało się, że jest źle... Od samego początku trzeba było się namęczyć, by w ogóle zawartość wydobyć. Do uruchomienia pompki trzeba było użyć naprawdę sporo siły (ja wręcz dociskałam opakowania do ciała, by się udało cokolwiek zadozować...). Gdy już ta trudna sztuka się udawała i coś wypływało ze środka, okazywało się, iż konsystencja jest nie do końca zgodna z moimi oczekiwaniami. Liczyłam na puszystą piankę, a za każdym razem otrzymywałam jakąś taką oklapłą, bez objętości i na pewno daleko jej było do puszystego obłoczka, na jaki to miałam nadzieję. W końcu w okolicach połowy opakowania pompka zupełnie się zepsuła i nie było szans jej naprawić. A w środku butelki został wodnisty roztwór, którym nie bardzo dałoby się umyć twarz bez przerobienia na piankę, dlatego resztę przymusowo zużyłam do mycia rąk... Jeszcze omówię zapach: był dość słodki, nawet trochę za słodki, ale te kilka minut mycia dało się wytrzymać.
Co zaś do samego procesu mycia: pianka w sposób delikatny oczyszczała skórę, nie wywołując dyskomfortu, a cera po umyciu była miękka i nie było czuć ściągnięcia. Niestety specyfik pozostawiał po sobie leciutką warstewkę, jednak nie było to jakoś szczególnie negatywnie odczuwalne, bardziej jako dawka nawilżenia. Ja stosowałam tę piankę tylko rano, do usuwania makijażu czy SPF wolę coś konkretniejszego i wykonuję wtedy oczyszczanie 2-etapowe z czymś oleistym jako pierwszą fazą. W przypadku tego produktu obawiam się, że na porządny demakijaż jego poziom oczyszczania byłby zbyt łagodny.
Przechodząc do składu: mamy tutaj same łagodne środki myjące, za co ogromny plus. Do tego jest sporo substancji dobroczynnych, w tym:
* nawilżająca gliceryna
* działający przeciwzapalnie i kojąco sok z liści aloesu
* łagodzący podrażnienia pantenol
* wyciąg z trawy azjatyckiej wiążący wodę w naskórku
* niacynamid regulujący pracę gruczołów łojowych.
Z kontrowersyjnych substancji mamy co prawda disodium EDTA, ale jak za tę cenę nie będę się czepiać.
Podsumowując: co do tej pianki mam mocno mieszane uczucia. Z jednej strony jest delikatna dla skóry i daje poczucie jej nawilżenia bez jakiegokolwiek dyskomfortu zarówno w trakcie, jak i po jej umyciu. Z drugiej zaś ma tragiczne opakowanie, przez co połowy zawartości nie mogłam zużyć tak jak chciałam, średnio przyjemną konsystencję oraz zapach... Zatrzymam się na środku jeśli chodzi o ocenę i wystawiam 3 gwiazdki.
Zalety:
- delikatnie oczyszcza bez dyskomfortu podczas mycia
- skóra po umyciu jest przyjemnie miękka i nawilżona
- nie wpływa negatywnie na cerę skłonną do trądziku oraz wrażliwą
- całkiem zachęcający skład
- cena
- pozostawia wyczuwalną warstewkę po umyciu, jednak nie jest ona jakoś szczególnie niekomfortowa, można ją wręcz zinterpretować jako dodatkowe nawilżenie
- trochę słodki zapach, ale nie bardzo uciążliwy
Wady:
- fatalne opakowanie, z którego od samego początku trudno dozuje się zawartość, by następnie po zużyciu mniej więcej połowy zawartości zupełnie się zepsuć i tym samym uniemożliwić wytworzenie piany i czyniąc produkt bezwartościowym
- wydajność ze względu na powyższe (czymś tak wodnistym nie dało się umyć buzi, więc zużyłam do rąk)
- mało puszysta pianka
- jak już mam być skrupulatna: disodium EDTA w INCI
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
W marketplace Allegro, Amazon