Vianek Seria Zielona, Normalizujący krem do twarzy na noc 

Używałam go w okresie gimnazjum jako pierwszy krem stosowany regularnie. Śmierdział, ale nawet polubiłam ten zapaszek. Potem zmieniono formułę na mniej śmierdzącą i nawet było mi trochę smutno. Dość dobrze działał na twarz, jako że był pierwszą moją pielęgnacją. Zmniejszał ilość wyprysków, co było bardzo na plus w tamtym okresie. Jednakże z czasem zaczęłam się zastanawiać czemu od lat mam kaszkę na czole i czego to może być kwestia. I odstawiając go, okazało się że kaszka się zmniejszyła. Obecnie do niego nie wrócę, bo przerzuciłam się na serię fioletową, która lepiej spełnia moje obecne potrzeby. Seria zielona była ok w okresie walki z wypryskami, ale gdy ilość wyprysków zmalała niemal do zera, przestała być użyteczna, a więcej szkodziła.

Na krem normalizujący od Vianka zdecydowałam się w momencie, kiedy na mojej skórze zaczynały pojawiać się niewielkie czerwone krostki. U mnie proces gojenia się jakichkolwiek zmian trwa bardzo długo, czasami nawet kilka miesięcy mam pamiątkę po danej krostce, przez co od razu postanowiłam działać stosując jakiś produkt o działaniu typowo przeciwtrądzikowym. Akurat miałam pod ręką kilka próbek kremu (łącznie 10 ml), poczytałam opinie, że ma takie działanie, więc postanowiłam dać mu szansę. Trochę się bałam, bo miałam kiedyś wersję na dzień i kompletnie mi się nie sprawdziła – pogorszyła stan skóry. Już podczas pierwszego użycia cieszyłam się, że nie miałam pełnej wersji, bo ten zapach to dla mnie prawdziwa katorga. Ogólnie miałam sporo ziołowych kosmetyków, które mi nie przeszkadzały, lecz to to kompletnie inny level. Zaczęłam stosować go na dzień pod krem z filtrem, dzięki temu zapach nie był tak uciążliwy (lecz nadal wyczuwalny). Miałam ochotę go odstawić, lecz opinie, że twarz została wyratowana z wyprysków podziałały na mnie motywująco. Nie mogę powiedzieć, by krem działał matująco na skórę, trochę ją wyświecał, ale przymknęłam na to oko, bo w końcu to krem do używania na noc, kiedy nie ma to żadnego znaczenia. Po kilku dniach zauważyłam, że tworzące się zmiany przestały się rozwijać i zaczęły blednąć. Po tygodniu była spora zmiana na plus. Zrobiłam sobie kilka dni przerwy i powróciłam do „kuracji” – bałam się zbytniego wysuszenia, którego doświadczyły niektóre Wizażanki. Po kolejnych kilku dniach krostki całkowicie zniknęły - a proces intensywnego gojenia zauważyłam właśnie od dnia użycia tego kremu. Takie kremy stosuje tylko kiedy coś już zaczyna się tworzyć, idealnie do czasu przed okresem, kiedy hormony dają o sobie poznać zmianami na twarzy. Faktycznie ten krem sprawdza się na takie sytuacje, lubię go mieć pod ręką, kiedy coś wyskoczy, jednak nie zakupię pełnej wersji, bo jednak ten zapach u mnie go dyskwalifikuje.

Krem został zamknięty w bardzo fajnej buteleczce z pompką o pojemności 50ml. W konsystencji jest lekki o dosyć intensywnym zapachu pokrzywy. Zaaplikowany w ilości 1,5 pompki starczył mi na rozsmarownie fonna twarz oraz szyję. Początkowo trochę się mazał jednak już po chwili zaczął się świetnie wchłaniać. Nie pozostawił po sobie żadnego filmu. Nie zrobił mi również krzywdy. Produkt odpowiednio nawilżył moją cerę. Pozostawił ją bardzo miłą w dotyku oraz gładką. Cieszę się, że jednak zdecydowałam się na zakup. Widzę jak fajnie działa i jak moja skóra twarzy promienieje po każdym użyciu.

Moja wspólna historia z tym kremem trwała dosyc długo i żałuje, ze nie zakończyłam jej wczesniej. Zapychał mi pory, dawal efekt matu na skórze, ale to dlatego, że ja wysuszał. Zapach nie był jakos bardzo odrzucający. Olejek herbaciany w składzie robi robotę. Z małymi wypryskami radzi sobie bardzo dobrze. Mimo wszystko na mojej skórze się nie sprawdził.

Chyba musi we mnie jakiś szatan siedzieć albo pochodze z czeluści piekieł ???? ale ja uwielbiam ten zapach ???? taki siarkowo-ziołowy. W jakiś dziwny sposób ten zapach sprawia, że czuję, że ten krem na mojej skórze faktycznie działa. A działa! Żaden inny nie zmniejsza tak ilości wyprysków które pojawiały mi się na twarzy. Nie jest tłusty, ale zostawia warstewkę. W moim przypadku nic nie wysusza, miewałam wcześniej problemy z przesuszeniami cery na twarzy, ale po tym kremie nic mi takiego nie dolega. Nie wiem, czy rzeczywiście może krem tak różnie działać w zależności od osoby, czy to kwestia jakiegoś wyjątkowo trafnego uzupełniania się z pozostałymi kosmetykami do wieczornego oczyszczania i pielęgnacji. Uwielbiam w tym kremie wszystko od a do z :-)

To jest jedyny krem, który radzi sobie z moją cerą perfekcyjnie, bo zwykle mam z nią sporo problemów (hormony :/). Matuje, wygładza i zapobiega niedoskonałościom, w dodatku robi to skutecznie. Używam go wiernie na noc od dwóch lat i nic lepszego nie znalazłam jak dotąd. Skład ma dobry, szybko się wchłania i nie zostawia nieprzyjemnego filmu na skórze, od biedy dałoby się po jego użyciu nałożyć makijaż, ale w sumie po co, skoro jest na noc ;) ALE... Zdecydowanie to nie jest krem bez wad. Po pierwsze - mocno wysusza skórę. Jak nałożę pod niego serum nawilżające - jest git, ale bez tego, szczególnie zimą, kiedy twarz jest spierzchnięta, bardzo mocno ściąga. Po drugie - pachnie koszmarnie. Po dwóch latach dalej nie mogę się przyzwyczaić, bo wonia siarką na kilometr. Kwestie techniczne: krem jest mega wydajny, w dobrej cenie, opakowanie z pompką, wygodne w użyciu. Podsumowując: polecam go, ale nie dla każdego się sprawdzi. Ja używam go mimo wad, bo moja cera go uwielbia, dzięki niemu wygląda naprawdę super i wszelkie próby zrezygnowania z niego kończyły się dla mnie dramatem na twarzy. To jest warte nawet znoszenia zapachu zgniłego jajka :')

Czuć, że w kremie znajduje się siarka i olejek z drzewa herbacianego ;) Jeżeli ktoś lubi ostre zapachy zgniłego jajka, to powinien zakochać się w tym produkcie :D Formuły nie nazwałabym "normalizującą", ale raczej "wysuszającą". Rolowanie, wątpliwie przyjemny aromat i brak pozytywnego działania na skórę stawiają ten krem hen, hen, daleko

Miałam 2 podejścia do tego produktu i niestety nie jestem w stanie go używać. Ma paskudny, pokrzywowy zapach, który mnie natychmiast odrzuca. Gdyby nie to, na pewno by zagościł w mojej kosmetyczce na stałe! Nie zapycha, normalizuje skórę, nawilża. Bardzo dobrze sprawuje się na cerze mieszanej, byłam z niego bardzo zadowolona, niestety musiałam wstrzymywać oddech przy nakładaniu na twarz ;). Zapach się chwilę utrzymuje, dla mnie był na tyle niekomfortowy, że dałam sobie spokój. A szkoda.

Bardzo fajny normalizujący krem do twarzy. Nadaje się idealnie jako Nawilżenie po ciężkim dniu. Skład produktu jest bardzo dobry. Wianek to polska firma, która słynie naprawdę z dobrych opinii. Jeżeli chodzi o cenę to jest bardzo niska dlatego każdy może sobie pozwolić na ten krem. Używam go zawsze rano jak i wieczorem. Jest idealny jako pielęgnacja po całym dniu A także przed makijażem. Krem Redukuje wydzielane sebum. Nawilza cerę i nie pozostawia rolującej się warstwy. Pachnie delikatnie, nie powoduje zaczerwienienia skóry.

Tym kremem rozpoczęłam przygodę ze świadomą pielęgnacją. Zrobił mi naprawdę cudo-twarz. Przez noc bardzo dobrze nawilzał, przez co rano skóra była delikatna, nawilżona i miła w dotyku. Zapach naprawdę ma interaktywny i nieprzyjemny, ale można mu to wybaczyć, bo przy jego pomocy pozbyłam się wyprysków i wydzielanie sebum zostało znormalizowane - tak jak obiecuje producent. Mi bardzo pomógł.

W sumie to produkt ani mi nie zaszkodził, ani nie pomógł. Nie zapycha ale też nie ogranicza powstawania zaskórników. Ma dobry skład, który jednak u mnie nie daje żadnego efektu. Za to jak już go nałożę na twarz, to o nim łatwo nie zapomnę. Wszystko za sprawą zapachu. Nie jest taki zły, pachnie trochę jak herbatka pokrzywowa. Gdyby był delikatny, to by mi nie przeszkadzał. Problem w tym, że jest bardzo intensywny i długo się utrzymuje. Jest to krem na noc, ale ciężko w nocy zasnąć w jego oparach. Kupiłam go zachęcona działaniem jego odpowiednika na dzień, ale nie potrafię zużyć opakowania do końca.

Mogłabym napisać o nim prawie to samo, co o kremie na dzień z tej serii. :) Zapobiega nadmiernemu wydzielaniu się sebum oraz powstawaniu wyprysków, nawilża cerę. Krem jest dość gęsty i ma bardzo sepcyficzny zapach (o wiele bardziej intensywny, niz krem na dzień). Duży plus za naturalny skład i za buteleczkę z pompką, która ułatwia aplikację. Produkt jest bardzo wydajny. Przy regularnym stosowaniu kremu na dzień i na noc efekt jest zdecydowanie lepszy.

Krem jest lekki i nie przetłuszcza mi skóry, ale rano po przebudzeniu czuje dziwne wysuszenie skóry. Zapach jest nieprzyjemny, ale do zniesienia. Stosuje jakoś 3 dni i szału z moją cera nie zrobił. Uważam, że krem jest ok, ale nic więcej, jedynym jego minusem (oprócz zapachu) jest ta suchość skóry.

Cieszę się, że nie kupiłam produktu pełnowartościowego, bo raczej byłaby to strata pieniędzy. Wykorzystałam za to kilka próbek (jedna starczała na 2-3 razy). Zapach może nie jest aż taki najgorszy jak czytałam, skóra po nim jest zmatowiona, jednak mam wrażenie że krem trochę zapycha i dopiero po nim robią się pryszcze..

Moc olejku z drzewa herbacianego. Lekki krem z super składem serii Vianek od Sylveco. Pomaga uporać się z niedoskonałościami i delikatnie nawilża niezwykle wymagającą skórę mieszaną oraz tłustą. Wchłania się super szybko, gdyż ma większą zawartość wody w porównaniu do wersji przeciwzmarszczkowej. Zapach kojarzy mi sie z ziołami, zapewne przez ekstrakt z pokrzywy. Co do normalizacji produkcji sebum to nie zauważam niestety, ale moja tłusta cera, czy też mieszana tak już ma i nie mam już nadziei, by jakikolwiek krem czy zmiana pielęgnacji zmieniły wyświecanie się. Opakowanie jak w każdym kremie Sylveco bardzo na plus, gdyż łatwo wydobyć produkt i jest niesamowicie wydajny dzięki temu. Dostępność zarówno hebe jak i od niedawna rossman.

Niestety nie jestem wstanie w nim wytrzymać przez zapach siarki i olejku herbacianego. Próbowałam nakładać go punktowo na zmiany i tak działa bardzo dobrze ale tak mocno śmierdzi że od razu głowa zaczyna mnie boleć. Ma fajne opakowanie, dobrą pompkę no ale ja nie jestem w stanie go używać

To był mój pierwszy zakup produktu tej marki, niestety bardzo się zawiodłam. Zapach tego kremu jest nie do zniesienia do tego ten krem strasznie zapchał mi pory. Krem musiałam wyrzucić.

Kremu używałam kilka lat temu i myślałam, że to z moją skorą jest coś nie tak, ale po przeczytaniu innych recenzji zrozumiałam, że wiele osób ma ten problem. Zapach jest okropny i intensywny, czasami nie mogłam przez to zasnąć.. co gorsza po nałożeniu go na noc, rano miałam podskórne bolące wielkie pryszcze i wysyp krostek, za każdym razem. Był to mój pierwszy krem z lepszym składem i wówczas bardzo zraziłam się do kosmetyków naturalnych i tej marki.. był to duży błąd, bo przecież to nie jedyny taki krem na rynku. Szkoda.. powinni poprawić coś w składzie.