Natura Estonica Bio Balsam do włosów 7 korzyści do włosów osłabionych i uszkodzonych 

Może rozpocznę od tego, że ta odżywka nigdy ( w zależności od aktualnego stanu moich włosów i ich zapotrzebowania według włosomaniactwa) nie przyniosła spektakularnych efektów. Ot, takie poprawne może jedynie. Brakowało mi tego efektu wow! a potem przestałam się już go nawet spodziewać. To po prostu balsam jakich wiele, do częstego stosowania, nie obciążający kosmyków. Butelka jest ogromna ! To aż 400 ml produktu ! Ta ilość wystarcza na naprawdę długi czas użytkowania, tym bardziej, że w tak zwanym międzyczasie pojawiają się przecież inne kosmetyki do włosów, między innymi maski. Zamykana zamknięciem tylu klik z odpowiedniej wielkości otworem. Etykieta dla fanek wściekłego różu wyda się przepiękna, trzeba przyznać, że urozmaica wygląd łazienki. Błyszczące elementy prezentują się tu estetycznie i spójnie z całością. Odżywka-Balsam ma specyficzną konsystencję. To lekka formuła, równie lekko zachowująca się na włosach, ale jednocześnie gęsta, a już na pewno nie można powiedzieć, że płynna. Ta gęstość powoduje, że w krótkim czasie od rozpoczęcia używania kosmetyku należy (dla własnej chyba wygody, by nie wytrząsać się jak szaleniec pod prysznicem :) odwrócić ją do góry dnem, postawić w koszyczku lub czymś podeprzeć, postawić na korku. Tak by produkt był gotowy do aplikacji i znajdował się blisko wylotu. Powiedzieć, ze nie było to dla mnie problematyczne, to wierutne kłamstwo. Nie zliczę ile razy miałam dzięki temu faktowi niesamowity chaos w kabinie prysznicowej. Konsystencja odżywki to jedno. Ale ma przecież inne cechy, prawda? Kremowobiała i ...... pachnąca. Och, jak intensywnie ! Może nawet nazbyt ? Zapach intensywny w butelce i w momencie stosowania, pozostaje też w niewielkim stopniu na włosach. Ależ jaki to zapach ! Nie przejdzie się obok niego obojętnie, można go określić jako ostry i gryzący, kwiatowy, wpadający w nozdrza. Raczej na pewno nienaturalny. Marka dotychczas nie kojarzyła mi się z takim zapachowym szaleństwem. No i działanie. Już wspomniałam. Ekscytacji na tym polu brak. Takie podstawowe, przyzwoite. Wspomagające rozczesywanie. Nabłyszczające. Raczej niedociążające. Zawsze podczas kolejnego mycia skóry głowy po niej mam ochotę na coś emolientowego. Nie stosowałam jej też do emulgowania oleju, ani jako pierwsze O; bardziej już wolałam ją po umyciu na kilka minut. Podobał mi się efekt nabłyszczenia włosów po jej użyciu, bo na tym polu faktycznie działa świetnie. Na pewno jednak brak tu tych obiecanych przez producenta siedmiu korzyści. Czy chroni włosy przed działaniem szkodliwych czynników? Może... Moje włosy są jednak włosami wymagającymi. To średniopory, reagujące na każde zmiany. Chcące się kręcić i podatne na stylizację. Wymagają odpowiedniej i raczej bogatej pielęgnacji. Ten balsam im raczej nie podołał, choć jego skład to ubogie EPH. Dodam do tego jednak zbyt agresywny zapach oraz szaleństwa związane z wydobywaniem produktu z butelki i raczej pozostają mi po nim mało przyjazne wspomnienia.